Denko luty-marzec: trochę ulubieńców, średniaków i bubli

Ostatnie denko pojawiło się w styczniu, a kwiecień mamy już na wyciągnięcie ręki, dlatego czas najwyższy, aby pokazać Wam produkty, które ostatnio zużyłam. Niektóre z nich zalegają już zbyt długo i aż proszą się o mini recenzję i swój debiut na blogu. Jeśli o jakimś produkcie pojawiła się pełna recenzja to podlinkuję ją w tytule kosmetyku.


Dzisiaj na tapetę biorę kilkanaście pustych opakowań – kosmetyków średnich, rewelacyjnych i bubli. Zostańcie do końca, żeby dowiedzieć się, co polecam, a do czego na pewno nie wrócę!


Your Natural Side, glinka zielona & żółta

Osobiście jestem zakochana w maseczkach glinkowych i uważam je za bezkonkurencyjne. Od razu widać, że twarz jest rozjaśniona, jakby dotleniona i wygląda zdrowiej. Buzia stała się bardzo miękka (żółta glinka chyba najbardziej zmiękczyła cerę), pełna blasku i delikatna. Nawilżenie także się utrzymało. Podoba mi się również efekt delikatnego zmatowienia i odtłuszczenia. Zielona glinka jak żadna inna bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem mojej twarzy, a nawet delikatnym ściągnięciem porów. Po jej zastosowaniu skóra jest mięciutka, gładka, a koloryt skóry zdecydowanie bardziej ujednolicony.



Manufaktura Naturalis, peeling "wiesiołek i jarmuż"

Peeling w swojej roli sprawdza się bardzo dobrze. Produkt świetnie usuwa wszystko to co powinien, pozostawiając cerę niesamowicie gładką i promienną. Zaskórniki są mniej widoczne, podobnie jak ślady po wypryskach. Produkty, które nakładam o wiele szybciej się wchłaniają. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że pory stały się znacznie mniejsze, a skóra nabrała zdrowego i klarownego koloru.



The Ordinary, Niacinamide 10% + Zinc 1%

Skóra po tym serum zdecydowanie mniej się świeciła i przetłuszczała. Na szczęście mimo właściwości regulujących wydzielanie sebum preparat mnie nie przesuszył i sprawdził się świetnie zarówno w porannej jak i wieczornej pielęgnacji cery.


Be the Sky Girl, Eeasy going - emulsja do mycia twarzy 2w1

Kosmetyk jest naprawdę delikatny, ale idealnie usuwa brud i zanieczyszczenia. Stosowałam go tak jak zaleca producent - nakładałam wilgotnymi dłońmi na twarz i masowałam kulistymi ruchami. Robiłam to dwa razy, gdy miałam na sobie makijaż. Świetnie radził sobie z jego usunięciem, nie podrażniał skóry, ani jej nie wysuszał. Niestety jego pojemność jest dla mnie zbyt mała, dosyć szybko go wykorzystałam. 



Bielenda, aktywny tonik anti-age

Tonik wydajny, bez jakiegoś szczególnie przyjemnego lub nieprzyjemnego zapachu. Niestety szczypie w oczy kiedy spryskuje nim twarz, musiałam niestety przerzucić się na waciki. Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia, ani innego działania, nic nie zepsuł ale i nic nie zdziałał. Przyznaję, że męczyłam go bardzo. 



Bioline, hydrolat z jałowca

Produkt miał za zadanie łagodzić stany zapalne, regulować wydzielanie sebum i zwalczać trądzik. Przyznaję, że używałam go w gorszym okresie cery, ale nie zauważyłam, aby miał na nią jakikolwiek wpływ. Nie dał rady wypryskom. Dla mnie jest to straszny średniak. 


Douglas, Les Delices, Krem do rąk 

W końcu skończyłam drugie opakowanie tego kremu! Nawet nie wiecie jak ja się z nim męczyłam! Pokazywałam Wam go już w jednym denku i wspominałam, że skusił mnie fajną ceną i zapachem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że na rękach zapach nie jest już tak przyjemny, a sam krem przy dłuższym stosowaniu miałam wrażenie, że wysusza moje dłonie. Bubel jakich mało! 



Bielenda, "Coconut Oil", drem do rąk nawilżający 

Lubiłam go używać. Pachniał bardzo przyjemnie, zapach przypominał słodki kokos. Dla mnie plusem jest to, że mogłam zabrać kremik zawsze ze sobą. Jest poręczny, malutki i idealnie mieści się w torebce. Krem fajnie nawilżał, jednak nie był to długotrwały efekt i co jakiś czas oczywiście dokładałam kolejną porcję. 



Bodyboom, Peeling kawowy

Opakowanie pozytywnie wyróżnia się na plus - ekologiczny design, który od razu zwraca uwagę swoją skromnością i prostotą na tle wielobarwnych opakowań innych kosmetyków. W działaniu nie jest zły. Peeling jak peeling- ładnie wygładza skórę, usuwa martwy naskórek, skóra jest po nim przyjemna i miła w dotyku. Niestety, tak wysoka cena za peeling, który można sobie z powodzeniem zrobić samemu w domu sprawia, że oceniam go dość przeciętnie. 


Rimmel, Match Perfection, Silky Loose Face Powder 

Ten puder również mogliście widzieć już u mnie w denku. Ultra drobno zmielony, sypki puder. Znakomicie matuje, wygładza, niweluje pory. Nie bieli. Nie pachnie, nie alergizuje, nie podrażnia. Pięknie wtapia się w skórę i pozostawia efekt zblurowania na długi czas. Minusem jest dla mnie opakowanie- duże dziurki, przez co wysypuje się dużo pudru na wieczko. Zdecydowanie jeden z moich pudrowych ulubieńców. 



Lirene Dermoprogram, mgiełka utrwalająca makijaż

Ten produkt naprawdę sporo ze mną przeszedł, co można zauważyć po jego opakowaniu :D Mgiełka ma bardzo dobry rozpylacz, jest bardzo wydajna. Po użyciu zdejmuje pudrowość z twarzy, jednak trzeba uważać ze stosowaniem jej w okolicy oczu. Przedłuża trwałość makijażu, ale na pewno nie o deklarowane przez producenta 10 godzin.




Jak Twoje zużycia w tym miesiącu?


Phyto - moc roślin dla Twoich włosów | Topestetic

Chyba żadna z nas nie lubi, kiedy nasze włosy po umyciu i nałożeniu odżywki są oklapnięte i "bez życia". Długo szukałam produktów, po których będą nawilżone, ale jednocześnie pełne objętości. Ostatnio mam małą obsesję na punkcie pielęgnacji moich włosów. Od kiedy je skróciłam mam większą ochotę testować na nich różne produkty oraz obserwować to, jak działają.


Ostatnio w mojej łazience zagościła francuska marka Phyto, a dokładniej Phytopolleine eliksir odżywczy oraz Phytovolume maska nadająca włosom objętość. W formułach marki Phyto nawet woda została zastąpiona wywarami roślinnymi, a do procesu produkcji kosmetyków wykorzystuje się prawie 500 substancji aktywnych. Wszystko po to, aby zachować maksymalną delikatność i przywrócić skórze głowy i włosom równowagę.


Phytopolleine, Eliksir odżywczy 

Zanim sięgnę po szampony i rozpocznę proces oczyszczania moich włosów aplikuję na skórę głowy ten właśnie eliksir. Producent zaleca, by aplikować go na skórę głowę, wmasowywać i zmywać dopiero po upływie 20 minut lub pozostawić na całą noc. Eliksir ma postać delikatnego, nietłustego olejku o intensywnym, lecz przyjemnym, ziołowym, zapachu. Pojemność wydaje się bardzo mała, ale dzięki precyzyjnemu aplikatorowi nie rozlewamy zbyt dużo produktu. Poza tym należy stosować go maksymalnie dwa razy w tygodniu. 


Formuła eliksiru została przygotowana z 1750 gramów świeżych roślin, które składają się na 25 ml produktu. Zawiera on aż 72 procent tonizujących olejków eterycznych. Reszta to olejki z kiełków kukurydzy.  


Eliksir działa oczyszczająco, a zarazem nawilżająco, wspomaga pojawienie się nowych cebulek i reguluje wydzielanie sebum. Stosuje go 2 razy w tygodniu i naprawdę widzę efekty. Przed stosowaniem tego produktu nie obyło się bez codziennego mycia włosów, teraz mogę pozwolić sobie na mycie ich co drugi dzień. Nie zauważyłam podrażnienia, swędzenia podczas stosowania tego preparatu. Dodatkowo, mam wrażenie, że włosy po użyciu tej wcierki są ładnie odbite od nasady. Jestem zachwycona tym eliksirem, dla mnie to totalny hicior. 


Phytovolume, Maska nadająca włosom objętość

Maska dedykowana jest do włosów cienkich i pozbawionych objętości. Posiada lekką, żelową konsystencję. Jej skład oparty jest na ekstrakcie z bambusa, wywarze z pięciornika i krwawnika. Zadaniem Phytovolume Mask jest nadanie włosom objętości, unoszenie ich od nasady, regeneracja, odżywianie i przywracanie im elastyczność.


W przypadku moich cienki włosów maska sprawdza się dobrze. Nie zauważyłam jakiejś znaczącej poprawy w objętości, ale włosy po aplikacji są pięknie wygładzone, szybko i łatwo się rozczesują, wyglądają zdrowo oraz zdecydowanie są uniesione u nasady. Moje włosy wręcz pochłaniają tę maskę, dlatego staram się nanosić ją bardzo dokładnie. Trzymam ją zazwyczaj trzy minuty, czasami dłużej. Moje włosy są oczywiście na wielkie tak dla tego produktu. 



Phytovolume, Maska nadająca włosom objętość - skład 

Aqua / Water / Eau. Glycerin. Hydroxyethylcellulose. Peg-40 Hydrogenated Castor Oil. Phenoxyethanol. Parfum / Fragrance. Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride. Potentilla Erecta Root Extract. Achillea Millefolium Extract. Polyquaternium-37. Panthenol. Bambusa Vulgaris Water. Polyquaternium-53. Hydroxypropylgluconamide. Cetrimonium Chloride. Citric Ac.. Hydroxypropylammonium Gluconate. Hydrolyzed Pea Protein. Disodium Phosphate. Sodium Phosphate. Polysorbate 60. Potassium Sorbate. Tartaric Ac.. Sodium Benzoate. 1483a.
* podany skład może ulec zmianie. Pełny skład INCI znajduje się zawsze na opakowaniu.


Podsumowanie

Jestem niesamowicie zaskoczona jakością oraz działaniem kosmetyków Phyto. Na pewno polecam eliksir do skóry głowy, który całkowicie skradł moje serce! Odżywka również zyskała w moich oczach i uważam, że są to kosmetyki, które warto poznać bliżej. W obu przypadkach szalenie podobają mi się ich proste i schludne opakowania. Produkty znajdziecie oczywiście w sklepie Topestetic.pl



Spotkaliście się już z marką Phyto? Co sądzicie na jej temat? 


Szampon dodający blasku i objętości La Fare - jak się sprawdza na przetłuszczających się włosach | Topestetic

Szampon zwiększający objętość włosów to produkt obowiązkowy w mojej łazience. Moje włosy są już dosyć długie, przetłuszczające się u nasady. Zazwyczaj nie sprawdzają się u mnie szampony przeznaczone właśnie do przetłuszczających się. Zdecydowanie wolę te dodające objętości.


Do naturalnych szamponów i odżywek miałam naprawdę mnóstwo podejść, ale niestety w większości nie służą one mojej przetłuszczającej się skórze głowy. I tutaj z pomocą przychodzi oczywiście niezawodny sklep z dermokosmetykami Topestetic.pl. Produkty, które dobierane są przez kosmetologów jeszcze mnie nie zawiodły, dlatego zgodziłam się na przetestowanie szamponu dodającego blasku i objętości marki La Fare. Jeżeli jesteście ciekawi jak ten produkt sprawdził się na moich włosach to zapraszam na wpis


La Fare - szampon dodający blasku i objętości 

Szampon pielęgnacyjny przeznaczony do włosów suchych, cienkich, pozbawionych blasku.Zawiera w swoim składzie miód dzięki czemu dogłębnie odżywia włosy, dostarczając im witamin z grupy B, minerałów, enzymów, aminokwasów i przeciwutleniaczy. Cukier tworzy na powierzchni włosa ochronny film, dzięki czemu zapewni im odpowiedni poziom nawilżenia i zabezpiecza na długi czas. Gliceryna powoduje iż włosy stają się miękkie elastyczne.

Wskazania:
  • pielęgnacja włosów cienkich i pozbawionych blasku
  • nawilżenie włosów
  • zwiększenie objętości
  • nadanie włosom połysku
  • odświeżenie skóry głowy
  • pobudzenie porostu włosów 

Opakowanie 200 ml kosztuje 79,90zł. 



La Fare - szampon dodający blasku i objętości - skład

Aqua (water) - Aloe Barbadensis Leaf Juice** - Ammonium Lauryl Sulfate - Glycerin - Cocamidopropyl Betaine – Inulin - Parfum (fragrance) - Sodium Chloride - Caprylyl/capryl Glucoside - Gluconolactone - Sodium Benzoate - Mel (honey) Extract - Potassium Sorbate - C12-16 Alcohols - Ammonium Sulfate - Sodium Hydroxide - Citric Ac. - Calcium Gluconate – Linalool - Limonene - Geraniol - Coumarin - Benzyl Alcohol., ** Ingredients From Organic Farming
* podany skład może ulec zmianie. Pełny skład INCI znajduje się zawsze na opakowaniu.


La Fare - szampon dodający blasku i objętości - moja opinia 

La Fare posiada w swojej ofercie produkty ekologiczne, których składniki są pochodzenia naturalnego. Szampon zaintrygował mnie nie tylko swoim składem, obietnicami producenta, ale również bardzo ciekawym i estetycznym opakowaniem. Idealnie trafił w mój gust, a dozownik z pompką to świetne rozwiązanie i wygoda korzystania. 


Szampon nie pieni się jak typowy drogeryjny kosmetyk, jednak należy go używać 1-2 razy w tygodniu, przez co starcza nam na dosyć długi okres czasu. Włosy po myciu są oczyszczone, ale niestety pasma są lekko splątane i bez odżywki rozczesanie jest uciążliwe. Mimo to, niezbyt mi to przeszkadza, ponieważ zawsze po umyciu nakładam odżywkę i jest to zasada od której nie odchodzę. 


Szampon La Fare wyraźnie zwiększa objętość włosów, są niezwykle lekkie i sypkie. Producent wspomina również o pobudzeniu porostu włosów i jeżeli o to chodzi to ogólnie, na całej długości nie zauważyłam żadnych spektakularnych efektów, ale pojawiło się za to dużo baby hair, co ogromnie mnie cieszy. 


Podsumowanie

Po kilku nieudanych przygodach z naturalnymi produktami do włosów, szampon dodający blasku i objętości La Fare okazał się miłą odmianą. Dobrze wywiązuje się ze swojej roli, ma przyjazny skład, estetyczne opakowanie i przyjemny zapach. Jestem z niego zadowolona. 


Znasz markę La Fare? Używasz naturalnych kosmetyków do pielęgnacji włosów?


Oczyszczanie twarzy z Basiclab - produkty do skóry tłustej i wrażliwej

Oczyszczona cera to piękna i zdrowa cera. Przykładam do tego ogromną wagę, bo jako osoba z problematyczną cerą nie mogę sobie pozwolić na pofolgowanie w tej kwestii. Wspominałam Wam również ostatnio, że moja skóra stała się jeszcze bardziej wymagająca, ponieważ zaczęła potrzebować delikatniejszej, ale nadal równie efektywnej pielęgnacji. Od jakiegoś czasu testowałam dwa produkty marki Basiclab - żel oczyszczający oraz płyn micelarny do skóry tłustej i wrażliwej.


Produkty, które dzisiaj prezentuje pochodzą ze sklepu internetowego cosibella.pl. Pewnie większość z Was kojarzy ten sklep z kosmetykami The Ordinary, jednak cosibella ma o wiele szerszą ofertę! Między innymi na przykład właśnie markę Basiclab, którą niedawno wprowadzili do swojego asortymentu. Dzięki konsultacji z kosmetologiem za pomocą odpowiedniego formularza (zainteresowanych odsyłam tutaj,klik) jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dodatkowo sklep działa w duchu zero waste oraz cruelty free!


Basiclab, Płyn micelarny do skóry tłustej i wrażliwej 

Płyn micelarny Basiclab oparty jest na technologii miceli, które skutecznie usuwają codzienne zanieczyszczenia. Znakomicie sprawdza się przy usuwaniu makijażu, daje radę nawet produktom wodoodpornym. Butelka ma naprawdę sporą pojemność(500ml!), a dodatkowo sam płyn jest bardzo wydajny. Nie trzeba wielu pompek, aby zwilżyć wacik na tyle dobrze, by bez problemu usunąć makijaż. Płyn nie podrażnia oczu, a bardzo często przytrafia mi się pieczenie nawet przy delikatnych kosmetykach.


Jego formuła bogata jest w pantenol, który daje poczucie nawilżenia, a także łagodzi podrażnienia i przyśpiesza gojenie się naskórka. Oprócz tego w składzie znajdziemy zieloną herbatę, która zwęża rozszerzone pory i odświeża naszą skórę, jak również ekstrakt z rozmarynu i wyciąg z ogórka. W efekcie skóra jest oczyszczona, a nadmiar sebum usunięty. Cera jest świeża i matowa.



Basiclab, Płyn micelarny do skóry tłustej i wrażliwej  - skład 

Aqua (Water), PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Panthenol, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Camellia Sinensis Leaf (Green Tea) Extract, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Allantoin, Copper Gluconate, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Trehalose, Propylene Glycol, Pentylene Glycol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Polyaminopropyl Biguanide, Tetrasodium EDTA.


Basiclab, Żel oczyszczający do skóry tłustej i wrażliwej 

Fizjologiczny żel oczyszczający do skóry tłustej i wrażliwej oparty jest na działaniu Trehalozy, która pomagają zachować wilgoć chroniąc przed nadmiernym wysychaniem skóry. Żel bardzo dobrze się rozprowadza, w swoim składzie nie zawiera również mydła - nadaje się nawet dla najbardziej wrażliwej skóry.


W mojej ocenie żel bardzo dobrze rozprawia się z pozostałościami po całodniowym makijażu. Dodatkowo zauważyłam, że skóra jest delikatnie nawilżona, nie ma uczucia suchości ani ściągnięcia, czego bardzo nie lubię. Aktualnie posiadam mniejszą wersję żelu (100ml), ale zaopatrzyć możecie się również w większą pojemność (300ml). Jestem zadowolona. Kolejny produkt, który rewelacyjnie się sprawdza.


Basiclab, Żel oczyszczający do skóry tłustej i wrażliwej - skład

Aqua (Water), Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Camellia Sinensis Leaf (Green Tea) Extract, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Panthenol, Allantoin, Copper Gluconate, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Trehalose, Propylene Glycol, Pentylene Glycol, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate


Podsumowanie

To już kolejne kosmetyki Basiclab, które miałam okazję wypróbować i które się u mnie sprawdziły. Nie podrażniają, nie wysuszają i nie powodują większego przetłuszczania się w strefie T. Są to produkty, które nie tylko skutecznie oczyszczają moją skórę, ale dodatkowo ją pielęgnują. Pozostawiają ją czystą, świeżą i lekko nawilżoną. Więcej kosmetyków od Basiclab znajdziecie oczywiście w sklepie cosibella.pl, gdzie serdecznie was zapraszam. 



Znasz sklep cosibella? Używałaś kosmetyków Basiclab?


Caudalie suchy olejek wyszczuplający oraz liftingująco-ujędrniający balsam do ciała

Czy wiecie, że był czas, że nie mogłam się przekonać do pielęgnacji ciała olejkami? W tym momencie nie wyobrażam pielęgnacji bez ich użycia. A już te, które obiecują poprawienie jędrności ciała - zużywam namiętnie. Jedne działają lepiej, drugie wcale. Mimo to naprawdę bardzo chętnie testuję nowości ujędrniające.


Od jakiegoś czasu dzięki agencji Efekt_pr miałam przyjemność weryfikować produkty marki Caudalie. Marka ta jeszcze mnie nie zawiodła, dlatego byłam mega ciekawa ich kosmetyków. Dzisiaj przedstawię Wam koncentrat wyszczuplający w formie suchego olejku do ciała oraz balsam liftingująco-ujędrniający.


Caudalie, liftingująco-ujędrniający balsam do ciała

Produkt działa na 4 kluczowe strefy ciała - ramiona, biust, brzuch oraz pośladki. Podczas nakładania czuć jego lekki zapach z delikatnymi nutami kwiatu pomarańczy, dla mnie zdecydowanie należy do tych przyjemnych. Konsystencja bitej śmietany, która ułatwia nam aplikację, nie pozostawiając lepkiej warstwy co bardzo przy balsamach cenię. Kosmetyk powinno się nakładać zgodnie z zaleceniami rano i wieczorem, masując okrężnymi ruchami. 


Balsam jest naprawdę wydajny, nie trzeba go wiele, żeby pokryć całe ciało. Stosowałam go codziennie przez miesiąc, zarówno rano jak i wieczorem. Poza efektem ujędrnienia zauważyłam, że skóra stała się gładka i nawilżona.  Efekt widziałam po pierwszym użyciu. Skóra sucha jak u mnie, natychmiast potrafiła się nawilżyć, co zawdzięczać możemy zapewne masłu shea zawartemu w balsamie. Lekkie ujędrnienie zauważyłam po około trzech tygodniach. 


Caudalie, liftingująco-ujędrniający balsam do ciała - skład

97% składników pochodzenia naturalnego. Testowany pod kontrolą dermatologiczną. Odpowiedni dla skóry delikatnej i dla kobiet ciężarnych. Jak wszystkie produkty Caudalie nie zawiera parabenów, fenoksyetanolu, ftalanów, olejów mineralnych ani składników pochodzenia zwierzęcego.

AQUA/WATER/EAU, GLYCERIN, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE, VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER EXTRACT, BUTYLENE GLYCOL, HEXYLDECYL STEARATE, ISOCETYL STEARATE, OCTYLDODECYL MYRISTATE, ARACHIDYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, TOCOPHEROL, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, IRIS FLORENTINA ROOT EXTRACT, PALMITOYL GRAPE SEED EXTRACT, SODIUM PCA, BEHENYL ALCOHOL, PALMITIC ACID, STEARIC ACID, ARACHIDYL GLUCOSIDE, PENTAERYTHRITYL DISTEARATE, POLYACRYLATE CROSSPOLYMER-6, CAPRYLYL GLYCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, POTASSIUM SORBATE, XANTHAN GUM, CITRIC ACID, SODIUM PHYTATE, PARFUM (FRAGRANCE), CITRAL, GERANIOL, LIMONENE, LINALOOL (218/024)


Caudalie, suchy olejek wyszczuplający

Kosmetyk, który mnie zaintrygował na samym początku! Według producenta olejek zawiera zapach łączący nuty cytryny, rozmarynu, owoców jałowca i trawy cytrynowej. Szczerze przyznaję, że ten zapach kojarzy mi się tylko z.. sosem sojowym! Dałam powąchać też Narzeczonemu i jego odpowiedź była dokładnie taka sama 😅 Mimo to mój nos, aż tak bardzo nie dramatyzuje i można to przeżyć. Koncentrat aplikowałam codziennie po kąpieli, najpierw ogrzewając go w dłoniach. 


Olejek jest  o wiele bardziej suchy niż tradycyjny oleisty kosmetyk z którymi miałam do czynienia wcześniej. Skóra po aplikacji nie jest lepka, a aksamitna. Mieszanka potrzebuje dosłownie chwili do wchłonięcia się, jednak zostawia delikatną warstwę na ciele, nie jest to jednak typowa, tłusta warstwa. No i teraz puenta - działanie! Widoczne gołym okiem! Rewelacyjnie ujędrnia, spina, wygładza, odżywia. Jeśli chodzi o wyszczuplenie to efektów nie zauważyłam, jednak jestem świadoma, że z moim siedzącym trybem życia, żaden specyfik sobie nie poradzi. Mimo to jestem naprawdę zachwycona tym produktem. 



Caudalie, suchy olejek wyszczuplający - skład

Nie zalecany kobietom ciężarnym i karmiącym.

VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, CITRUS LIMON (LEMON) PEEL OIL*, JUNIPERUS COMMUNIS FRUIT OIL*, PELARGONIUM GRAVEOLENS FLOWER OIL, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF OIL*, CUPRESSUS SEMPERVIRENS LEAF/NUT/STEM OIL*, CYMBOPOGON FLEXUOSUS OIL*, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT, LIMONENE, CITRAL, CITRONELLOL, GERANIOL, LINALOOL, ISOEUGENOL, EUGENOL (PFVRELMINC05)


Podsumowanie

Z pokazanego duetu kosmetyków moje serduszko zdecydowanie szybciej bije dla suchego olejku. Jeśli nie pasują Ci bardzo tłuste formuły olejków to ten produkt będzie świetną alternatywą, która u mnie zadziałała tak jak obiecuje producent, a masaż ciała z tym kosmetykiem jest czystą przyjemnością!



Używasz suchych olejków? Znasz markę Caudalie?