Nowości ostatniego miesiąca: Ministerstwo Dobrego Mydła, Senseboost, Vianek i BasicLab

W dzisiejszym wpisie pokażę Ci kilka nowych kosmetyków, które miałam okazję przetestować. Jeden produkt, a mówię tutaj o Normalizującym toniku z Vianka znałam dobrze już wcześniej, pozostałe natomiast były dla mnie całkowitą nowością. Świeżynkami kosmetycznymi był dla mnie Hydrolat Różany Ministerstwo Dobrego Mydła Regenerujący Balsam do Ciała Senseboost oraz Kuracja Przeciwzmarszczkowa z Witaminą C BasicLab

Nie przedłużając - zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat tych produktów!


Vianek tonik normalizujący  

przeznaczony do codziennej pielęgnacji cery przetłuszczającej się i problematycznej. 

Gdy kupowałam go po raz pierwszy myślałam, że tak mała buteleczka nie wystarczy mi na zbyt długo, ale wręcz przeciwnie. Tonik zawiera przede wszystkim ekstrakt ze skrzypu polnego, który świetnie poradził sobie z regeneracją mojej skóry po kilku wypryskach, ekstrakt ten normalizuje skórę, także genialnie zadziała także przy cerach tłustych, jest tu też kojący ekstrakt z aloesu, kwas AHA jabłkowy, hamujący powstawanie okrutnych zaskórników, olejek miętowy zaś wzbogaca tonik miętowym, rześkim zapachem, ale także odświeża i tonizuje skórę. Kosmetyk idealnie oczyszcza moją skórę, jeśli macie problem z niedoskonałościami, wypryskami, po prostu musicie go sobie sprawić, świetnie nawilża, oczyszcza, łagodzi i nie podrażnia, do tego jak wspomniałam jest bardzo wydajny, kilka kropel wystarcza, by oczyścić nim twarz, szyję oraz dekolt. Bardzo go lubię, dlatego chętnie do niego wracam.

 

Ministerstwo Dobrego Mydła Hydrolat Różany

hydrolat z róży damasceńskiej o właściwościach kojących i tonizujących. Ponadto działa lekko ściągająco, antybakteryjnie, przeciwzapalnie i łagodząco, a także wspomaga procesy regeneracyjne. Ze względu na jego działanie łagodzące sprawdzi się u każdego typu skóry, również bardzo wrażliwej. 


Dla miłośników różanych aromatów to rarytas. Zapach róży prosto z krzaka. Pompka rozpyla idealnie mgiełkę na twarz, działa bez zarzutu przez cały czas. Oprócz pięknego różanego zapachu, hydrolat różany działa na skórę kojąco, oczyszczająco i tonizująco. Jeśli jeszcze nie kochacie hydrolatów, robicie ogromny błąd! Nie ma cudowniejszego sposobu na odświeżenie cery. Nic nie daje takiego powera olejkom, ba! nic nie podkręca działania praktycznie każdego kosmetyku jak wody kwiatowe.


BasicLab, Nawilżenie i Rozświetlenie, Kuracja Przeciwzmarszczkowa z Witaminą C

specjalistyczne serum przeciwzmarszczkowe z czystą formą witaminy C –  Ascorbic Acid w stężeniu 15%, która wyrównuje koloryt skóry oraz niweluje drobne przebarwienia. Serum zawiera 0,5% kwas ferulowy, który nie tylko stabilizuje witaminy C i E, ale także znacząco zwiększa ich moc oraz 1% witaminą E, która zapewnia ochronę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.

Bardzo łatwo rozprowadza się po twarzy. Szybko wnika w głąb skóry. Kosmetyk stosowałam zarówno w dzień jak tez w nocy. Serum bardzo dobrze łączy się z innymi kosmetykami, z kremem na dzień oraz na noc. Kosmetyk ma bardzo prosty skład. Fajnie nawilża skórę i sprawia, że jest miękka i przyjemna w dotyku. Zmarszczek jeszcze nie mam, dlatego ciężko jest mi powiedzieć jak działa na tej płaszczyźnie. Ogólnie jest to ciekawy produkt, uważam, że warto przetestować go na własnej skórze.

 

Senseboost, Regenerujący Balsam do Ciała 

regenerujący balsam do ciała z zawartym masłem shea, olejem kokosowym oraz olejem z pestek malin, które wygładzają i uelastyczniają skórę, a także zapobiegają odparowaniu wody z naskórka. Obecna witamina E działa antyoksydacyjnie i odżywczo. 

Jeśli miałyście kiedyś moment, w którym z przyjemnością zjadłybyście nowo otwarty kosmetyk, wiecie jakie to uczucie. Ja doznałam go, kiedy pierwszy raz odkręciłam nakrętkę masła do ciała i moje zmysły zostały owiane cudownym malinowym zapachem. Pięknie się rozprowadza, ma bardzo przyjemną konsystencję, ogromne opakowanie i bardzo dobrze odżywia skórę. W skrócie - uwielbiam ten produkt i na pewno będę polecać go dalej.

A co Ty kupiłaś w ostatnim czasie? 

Caudalie suchy olejek wyszczuplający oraz liftingująco-ujędrniający balsam do ciała

Czy wiecie, że był czas, że nie mogłam się przekonać do pielęgnacji ciała olejkami? W tym momencie nie wyobrażam pielęgnacji bez ich użycia. A już te, które obiecują poprawienie jędrności ciała - zużywam namiętnie. Jedne działają lepiej, drugie wcale. Mimo to naprawdę bardzo chętnie testuję nowości ujędrniające.


Od jakiegoś czasu dzięki agencji Efekt_pr miałam przyjemność weryfikować produkty marki Caudalie. Marka ta jeszcze mnie nie zawiodła, dlatego byłam mega ciekawa ich kosmetyków. Dzisiaj przedstawię Wam koncentrat wyszczuplający w formie suchego olejku do ciała oraz balsam liftingująco-ujędrniający.


Caudalie, liftingująco-ujędrniający balsam do ciała

Produkt działa na 4 kluczowe strefy ciała - ramiona, biust, brzuch oraz pośladki. Podczas nakładania czuć jego lekki zapach z delikatnymi nutami kwiatu pomarańczy, dla mnie zdecydowanie należy do tych przyjemnych. Konsystencja bitej śmietany, która ułatwia nam aplikację, nie pozostawiając lepkiej warstwy co bardzo przy balsamach cenię. Kosmetyk powinno się nakładać zgodnie z zaleceniami rano i wieczorem, masując okrężnymi ruchami. 


Balsam jest naprawdę wydajny, nie trzeba go wiele, żeby pokryć całe ciało. Stosowałam go codziennie przez miesiąc, zarówno rano jak i wieczorem. Poza efektem ujędrnienia zauważyłam, że skóra stała się gładka i nawilżona.  Efekt widziałam po pierwszym użyciu. Skóra sucha jak u mnie, natychmiast potrafiła się nawilżyć, co zawdzięczać możemy zapewne masłu shea zawartemu w balsamie. Lekkie ujędrnienie zauważyłam po około trzech tygodniach. 


Caudalie, liftingująco-ujędrniający balsam do ciała - skład

97% składników pochodzenia naturalnego. Testowany pod kontrolą dermatologiczną. Odpowiedni dla skóry delikatnej i dla kobiet ciężarnych. Jak wszystkie produkty Caudalie nie zawiera parabenów, fenoksyetanolu, ftalanów, olejów mineralnych ani składników pochodzenia zwierzęcego.

AQUA/WATER/EAU, GLYCERIN, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE, VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER EXTRACT, BUTYLENE GLYCOL, HEXYLDECYL STEARATE, ISOCETYL STEARATE, OCTYLDODECYL MYRISTATE, ARACHIDYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, TOCOPHEROL, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, IRIS FLORENTINA ROOT EXTRACT, PALMITOYL GRAPE SEED EXTRACT, SODIUM PCA, BEHENYL ALCOHOL, PALMITIC ACID, STEARIC ACID, ARACHIDYL GLUCOSIDE, PENTAERYTHRITYL DISTEARATE, POLYACRYLATE CROSSPOLYMER-6, CAPRYLYL GLYCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, POTASSIUM SORBATE, XANTHAN GUM, CITRIC ACID, SODIUM PHYTATE, PARFUM (FRAGRANCE), CITRAL, GERANIOL, LIMONENE, LINALOOL (218/024)


Caudalie, suchy olejek wyszczuplający

Kosmetyk, który mnie zaintrygował na samym początku! Według producenta olejek zawiera zapach łączący nuty cytryny, rozmarynu, owoców jałowca i trawy cytrynowej. Szczerze przyznaję, że ten zapach kojarzy mi się tylko z.. sosem sojowym! Dałam powąchać też Narzeczonemu i jego odpowiedź była dokładnie taka sama 😅 Mimo to mój nos, aż tak bardzo nie dramatyzuje i można to przeżyć. Koncentrat aplikowałam codziennie po kąpieli, najpierw ogrzewając go w dłoniach. 


Olejek jest  o wiele bardziej suchy niż tradycyjny oleisty kosmetyk z którymi miałam do czynienia wcześniej. Skóra po aplikacji nie jest lepka, a aksamitna. Mieszanka potrzebuje dosłownie chwili do wchłonięcia się, jednak zostawia delikatną warstwę na ciele, nie jest to jednak typowa, tłusta warstwa. No i teraz puenta - działanie! Widoczne gołym okiem! Rewelacyjnie ujędrnia, spina, wygładza, odżywia. Jeśli chodzi o wyszczuplenie to efektów nie zauważyłam, jednak jestem świadoma, że z moim siedzącym trybem życia, żaden specyfik sobie nie poradzi. Mimo to jestem naprawdę zachwycona tym produktem. 



Caudalie, suchy olejek wyszczuplający - skład

Nie zalecany kobietom ciężarnym i karmiącym.

VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, CITRUS LIMON (LEMON) PEEL OIL*, JUNIPERUS COMMUNIS FRUIT OIL*, PELARGONIUM GRAVEOLENS FLOWER OIL, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF OIL*, CUPRESSUS SEMPERVIRENS LEAF/NUT/STEM OIL*, CYMBOPOGON FLEXUOSUS OIL*, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT, LIMONENE, CITRAL, CITRONELLOL, GERANIOL, LINALOOL, ISOEUGENOL, EUGENOL (PFVRELMINC05)


Podsumowanie

Z pokazanego duetu kosmetyków moje serduszko zdecydowanie szybciej bije dla suchego olejku. Jeśli nie pasują Ci bardzo tłuste formuły olejków to ten produkt będzie świetną alternatywą, która u mnie zadziałała tak jak obiecuje producent, a masaż ciała z tym kosmetykiem jest czystą przyjemnością!



Używasz suchych olejków? Znasz markę Caudalie? 


Ekologiczne kosmetyki wegańskie - poznaj Zielone Laboratorium

W dzisiejszym wpisie chciałabym Was zapoznać z dwoma kosmetykami firmy Zielone Laboratorium. Słyszeliście wcześniej o niej? Jest to polska marka stworzona przez Sylwię Dziegieć i Aleksandrę Dziegieć. Kosmetyki, które produkują, są całkowicie wegańskie. Nie zawierają składników ani zanieczyszczeń pochodzenia zwierzęcego. Nie ma w nich PEG-ów, silikonów czy parabenów.  Stworzenie w pełni wegańskich produktów wymaga determinacji i jest możliwe tylko dzięki zaangażowaniu w cały proces – od komponowania receptury po wybór składników pozyskiwanych w etyczny sposób. Dziewczyny, jako weganki, nie pozwalają sobie na żadną taryfę ulgową.

Przedstawiam Wam krem do mycia ujędrniająco-regenerujący z aloesem i olejkiem pomarańczowym oraz balsam do ciała poprawiający koloryt skóry z pomidorem i marchewką. Jak sprawdziły się u mnie? Jeżeli jesteście ciekawi to zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią wpisu!


Krem do mycia ujędrniająco-regenerujący: Aloes & Olejek pomarańczowy

Krem do mycia ciała przeznaczony do codziennego stosowania, stworzony na bazie roślinnych substancji myjących. Olejki eteryczne i żel aloesowy oczyszczają i delikatnie masują ciało wspomagając mikrocyrkulację, skóra staje się bardziej jędrna i elastyczna.
Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Alcohol Denat., Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Sucrose Laurate, Sucrose Stearate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Parfum, Tocopherol, Phytic Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Citrate, Xanthan Gum, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, D-Limonene, Amyl Cinnamal, Citric Acid, Luffa Cylindrica, CI 74160. 

Jedną z rzeczy spośród ciekawego asortymentu Zielonego Laboratorium, na pierwsze spotkanie wybrałam właśnie krem do mycia. Produkt otrzymujemy w butelce o pojemności 250ml. To co oczywiście jest na plus w opakowaniu to aplikator, który jak dla mnie jest jednym z wygodniejszych w użytkowaniu. Dodatkowo jest bardzo dobrej jakości i bez problemu aplikuje odpowiednią ilość kosmetyku. Szata graficzna jest dość prosta i w zasadzie w każdym przypadku identyczna, a produkty odróżnia od siebie jedynie barwa poszczególnych elementów - oczywiście pomijając napisy. Przez przeźroczyste elementy na bieżąco możemy monitorować stan zużycia naszego kremu. W każdym bądź razie uważam, że kosmetyki prezentują się naprawdę ładnie.

Jako, że kosmetyk jest nazwany kremem spodziewałam się gęstej, kremowej konsystencji, natomiast jest ona typowa dla żeli pod prysznic, średnio gęsta. Nie zmienia to faktu, że podczas mycia jest niezwykle przyjemny, łagodnie się pieni, nie podrażnia i chroni przed nadmierną utratą wilgoci. W jasnobłękitnej masie są zatopione niebieskie drobinki luffy, które w czasie użytkowania delikatnie masują nasze ciało.

Produkt pachnie naprawdę subtelnie pomarańczą i jaśminem, ale nie kłóci się to z innymi zapachami. Świeży i orzeźwiający zapach, nada się idealnie na lato.

Jak sprawdził się u mnie podczas codziennego stosowania?

Krem zawiera w sobie same cudowności, co czuć oczywiście już po pierwszym użyciu. Sok z aloesu idealnie oczyszcza naszą skórę, ujędrnia i regeneruje naskórek. Dodatkowo poprawia miejscowe krążenie krwi. Jest to również składnik, który dostarcza antyoksydanty pomagające zwalczyć wolne rodniki odpowiedzialne za starzenie się skóry. Nie możemy zapomnieć o tym, że aloes likwiduje podrażnienia i łagodzi reakcje alergiczne. Następnie olejek pomarańczowy, który skutecznie wzmacnia naszą tkankę łączną i jak wiadomo świetnie radzi sobie antycellulitowo. Jako, że jest to jeden z głównie wyczuwalnych nut kosmetyku musicie wiedzieć, że olejek pomarańczowy przede wszystkim działa uspokajająco, antydepresyjnie, minimalizuje napięcie nerwowe oraz walczy z bezsennością. Nie mogę pominąć olejku jaśminowego, który przyspiesza mikrocyrkulację, działa nawilżająco i zmiękczająco.

Olejki te oczarowują nie tylko swoim zapachem, ale i skutecznością, uniwersalnością zastosowań i naturalnością. Produkt świetnie poradził sobie z moją suchą i wymagającą ujędrnienia skórą! Krem do mycia Zielone Laboratorium udowadnia, że codzienny prysznic nie musi być nudny. Ciało świetnie pobudzone jest do działania, a zapach daje mocnego kopniaka na cały dzień. Kupując ten produkt wspierasz Stowarzyszenie OTWARTE KLATKI!


Balsam do ciała poprawiający koloryt skóry: Pomidor & Marchewka

Lekki, szybko wchłaniający się balsam do ciała. Zawartość soku pomidorowego i marchewkowego wzmacnia naskórek, ujednolica koloryt oraz wspiera cykl odnowy komórek. Skóra staje się rozświetlona, gładka i dobrze nawilżona.
Skład: aqua, caprylic/capric triglycerides, glyceryl stearate se, erythrulose, glycerin, glyceryl stearate citrate, butyrospermum parkii (shea) butter, myristyl myristate, tocopherol, daucus carota sativa (carrot) juice, solanum lycopersicum (tomato) fruit juice, helianthus annuus (sunflower) seed oil, daucus carota sativa (carrot) root extract, daucus carota sativa (carrot) seed oil, beta-carotene, ascorbyl palmitate, theobroma cacao (cocoa) seed butter, cetearyl alcohol, lysolecithin, sclerotium gum, xanthan gum, pullulan, potassium sorbate, sodium benzoate, mica, titanium dioxide, citric acid, citrus grandis (grapefruit) peel oil, cinnamomum zeylanicum (cinnamon) bark oil, eugenol, linalool, cinnamal, d-limonene. 

Produkt zamknięty jest w przeźroczystym, plastikowym opakowaniu o pojemności 250 ml, z odkręcanym wieczkiem. Szata graficzna utrzymana jest w standardowym, przejrzystym klimacie marki. Tym razem do opakowania zostały dodane czerwone elementy. Muszę przyznać, że bardzo podobają mi się nawiązania kolorystyczne do głównych składników - w tym przypadku jest to pomidor i marchewka. Minusem jest dla mnie brak jakiejkolwiek szpatułki do nabierania produktu. Jestem fanką kosmetyków z aplikatorami, gdzie nie trzeba wkładać palców, żeby go wydobyć, szczególnie jest to uciążliwe, gdy mamy długie paznokcie. Uważam, że taka szpatułka zminimalizowałaby ryzyko przedostania się do środka drobnoustrojów z naszej skóry. W tym przypadku również mamy możliwość monitorowania stanu zużycia naszego kosmetyku bez otwierania. 

Konsystencja przypomina bardzo miękkie masło, jest lekka niczym chmurka. Świetnie rozprowadza się na skórze. Niewielka porcja kremu w zupełności wystarczy do pokrycia całego ciała lub twarzy przez co jest  niewiarygodnie wydajny. Nie pozostawia tłustej warstwy. Co ważne, produkt po aplikacji nie brudzi żadnych tkanin.

Jego zapach mnie totalnie zniewolił - naturalny, piękny, zdecydowanie z dominacją świeżo ściętej marchewki z domieszką cynamonu. Skóra pachnie jeszcze długo po aplikacji kosmetyku.

Jak balsam spisał się u mnie? 

Muszę zaznaczyć, że kosmetyk miał przed sobą naprawdę spore wyzwanie. Jestem totalnym bladziochem, więc niestety, ale nie miał jak podkreślić mojej opalenizny, a wręcz liczyłam na lekkie działanie brązujące dla mojej skóry. Erytruloza, która działa brązująco, nadaje skórze równomierny i trwały kolor, jest bezpiecznym i naturalnym samoopalaczem. Przy regularnym stosowaniu daje naprawdę delikatny efekt naturalnej opalenizny - nawet dla osoby tak bladej jak ja! Długo utrzymuje się na skórze i nie podrażnia jej. Olej marchwiowy wyraźnie poprawia i wyrównuje kolor skóry oraz wpływa korzystnie na jej elastyczność.

Poza tym mnogość innych składników aktywnych, czyni ten produkt bardzo bogatym pod względem właściwości pielęgnacyjnych. Idealnie dobrane proporcje pozwalają na dobre nawilżenie skóry i odżywienie jej. Pomidor zawarty w składzie chroni skórę przed działaniem wolnych rodników, a więc i przed przedwczesnym jej starzeniem. Zawarte w nim witaminy sprawiają, że cera staje się gładka, rozświetlona i zregenerowana. Kosmetyk stosuję po kąpieli, skóra za każdym razem po użyciu jest niezwykle nawilżona, a już po pierwszym użyciu wydawała się być w lepszej kondycji. Co najważniejsze efekty działania pielęgnacyjnego tego kosmetyku nie są krótkotrwałe. Kupując balsam wspierasz Fundację VIVA!, a 5% dochodu ze sprzedaży zostaje przekazane na kampanię ZAGINĄŁ DOM! 


Podsumowanie

Kosmetyki marki Zielone Laboratorium na stałe zagoszczą w mojej pielęgnacji. To, co nakładamy na skórę, jest niezwykle ważne - kupując te produkty mam pewność, że nic jej nie zaszkodzi. Do produkcji kosmetyków Założycielki wykorzystują substancje naturalnie pozyskiwane w sposób etyczny, z poszanowaniem praw przyrody. Dla mnie jest to naprawdę istotny aspekt. 

Wiem, że wiele z Was kocha zwierzęta tak jak ja! Wielu z Was na pewno chciałoby im również pomagać, jednak rozumiem, że w dzisiejszych czasach człowiek jest strasznie zabiegany i nie zawsze może znaleźć chwilę. Razem z marką wspólnie możemy zacząć pomagać czworonożnym przyjaciołom już teraz. 5% wpływów ze sprzedaży każdego kosmetyku jest przeznaczone na zaspokajanie potrzeb podopiecznych pięciu różnych fundacji! Jedyny udział zwierząt, jaki można w nich stwierdzić, to inspiracja. Jak dla mnie jest to naprawdę piękna inicjatywa! 


Zachęcam do zerknięcia na oficjalną stronę - każdy znajdzie coś dla siebie ♡

Znaliście tę markę? Co sądzicie o przedstawionych kosmetykach?