Dermaquest, DermaClear Pads, Seboregulujący domowy peeling chemiczny | 4skin

Jako posiadaczka problemowej cery często stosuję peeling i właściwie stał się on już częścią mojej rutyny oczyszczania twarzy. Najczęściej używałam peelingów enzymatycznych, ale ostatnio zetknęłam się ze sporą liczbą opinii na temat peelingów chemicznych. Zdania o nich były bardzo podzielone, ale postanowiłam przyjrzeć się bliżej temu tematowi i wyrobić sobie opinię o peelingu chemicznym w płatkach Dermaquest DermaClear Pads, który zamówiłam ze sklepu 4skin.pl.


DERMAQUEST DermaClear Pads peeling chemiczny w płatkach

Seboregulujący domowy peeling chemiczny w formie płatków eksfoliacyjnych rekomendowany jest dla skóry z problemem zaskórników, krostek, grudek i przebarwień. Regularne używanie DermaClear Pads znacząco ogranicza łojotok i powstawanie krostek, grudek, zaskórników, ropnych stanów zapalnych oraz wpływa na zwężenie porów. Kosmetyk polecany szczególnie osobom ze skórą tłustą, zanieczyszczoną oraz w przebiegu trądziku. Może być stosowany w okresie letnim, pod warunkiem stosowania ochronnych kremów z filtrem.

DERMAQUEST DermaClear Pads peeling chemiczny w płatkach - skład

  • 2% kwas salicylowy – wykazuje działanie keratolitycznie, ogranicza rozwój bakterii Propionibacterium acnes i Helicobacter pyroli.
  • 5% kwas glikolowy – skutecznie wpływa na wymianę komórkową, stymuluje syntezę kolagenu i elastyny, a także ogranicza rozwój bakterii Propionibacterium acnes i Helicobacter pyroli.
  • 1,5% Olejek z drzewa herbacianego – działa antyseptycznie, ograniczając stany zapalne. Dodatkowo łagodzi i koi skórę.
Salicylic Acid INCI: SD Alcohol 40-B, Water (Aqua), Glycerin, PEG-8/SMDI Copolymer, Glycolic Acid, Ammonium Hydroxide, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Allantoin, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder.


Przynajmniej raz w roku, każda skóra powinna "przejść" serię zabiegów złuszczających. Podkreślam każda, naczyniowa również. Jeśli chodzi o ilość i częstotliwość zabiegów, musimy przede wszystkim określić, jaki efekt końcowy chcemy osiągnąć. Dużo zależy od kondycji i tolerancji naszej skóry na kwas oraz stosowanego stężenia. Dużo słyszy się o tym, że peelingów chemicznych nie można stosować latem. Jednak nic bardziej mylnego; pewne kwasy możemy stosować o każdej porze roku.

Zasada działania peelingu przypomina zrzucanie skóry przez węża, ponieważ usuwa on warstwę obumarłych i starych komórek skóry. Kwas salicylowy (BHA) ma tę właściwość, że potrafi wnikać wgłąb porów i oczyszczać je od wewnątrz. Dlatego jest polecany osobom, które mają problemy z zapychającymi się porami, nadmierną produkcją sebum itp. Tutaj mamy az 2% tego kwasu – to na tyle dużo, że preparat działa dość szybko, ale na tyle mało, że jego stosowanie jet bezpieczne. Kwas salicylowy lubi się z kwasami AHA, można go więc mieszać z innymi peelingami.

Kwasy na moją skórę działają naprawdę rewelacyjnie. Peeling Dermaquest lekko napina skórę, wygładza ją, zmiękcza i reguluje wydzielanie sebum. Poza tym nie spowodował u mnie żadnych wysypów, podrażnień czy przesuszenia. Mało tego - świetnie wycisza pryszcze, które chciały rozkwitnąć. Po użyciu tego peelingu te potencjalne wulkany szybko stają się płaskie.

Podsumowanie

Gorąco zachęcam do wprowadzenia domowego peelingu chemiczneo od Dermaquest do pielęgnacji cery zanieczyszczonej i tłustej. U mnie sprawdza się świetnie i i jak skończy mi się to opakowanie to kupię następne.



Znasz markę Dermaquest? 

Nowości ostatniego miesiąca: Ministerstwo Dobrego Mydła, Senseboost, Vianek i BasicLab

W dzisiejszym wpisie pokażę Ci kilka nowych kosmetyków, które miałam okazję przetestować. Jeden produkt, a mówię tutaj o Normalizującym toniku z Vianka znałam dobrze już wcześniej, pozostałe natomiast były dla mnie całkowitą nowością. Świeżynkami kosmetycznymi był dla mnie Hydrolat Różany Ministerstwo Dobrego Mydła Regenerujący Balsam do Ciała Senseboost oraz Kuracja Przeciwzmarszczkowa z Witaminą C BasicLab

Nie przedłużając - zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat tych produktów!


Vianek tonik normalizujący  

przeznaczony do codziennej pielęgnacji cery przetłuszczającej się i problematycznej. 

Gdy kupowałam go po raz pierwszy myślałam, że tak mała buteleczka nie wystarczy mi na zbyt długo, ale wręcz przeciwnie. Tonik zawiera przede wszystkim ekstrakt ze skrzypu polnego, który świetnie poradził sobie z regeneracją mojej skóry po kilku wypryskach, ekstrakt ten normalizuje skórę, także genialnie zadziała także przy cerach tłustych, jest tu też kojący ekstrakt z aloesu, kwas AHA jabłkowy, hamujący powstawanie okrutnych zaskórników, olejek miętowy zaś wzbogaca tonik miętowym, rześkim zapachem, ale także odświeża i tonizuje skórę. Kosmetyk idealnie oczyszcza moją skórę, jeśli macie problem z niedoskonałościami, wypryskami, po prostu musicie go sobie sprawić, świetnie nawilża, oczyszcza, łagodzi i nie podrażnia, do tego jak wspomniałam jest bardzo wydajny, kilka kropel wystarcza, by oczyścić nim twarz, szyję oraz dekolt. Bardzo go lubię, dlatego chętnie do niego wracam.

 

Ministerstwo Dobrego Mydła Hydrolat Różany

hydrolat z róży damasceńskiej o właściwościach kojących i tonizujących. Ponadto działa lekko ściągająco, antybakteryjnie, przeciwzapalnie i łagodząco, a także wspomaga procesy regeneracyjne. Ze względu na jego działanie łagodzące sprawdzi się u każdego typu skóry, również bardzo wrażliwej. 


Dla miłośników różanych aromatów to rarytas. Zapach róży prosto z krzaka. Pompka rozpyla idealnie mgiełkę na twarz, działa bez zarzutu przez cały czas. Oprócz pięknego różanego zapachu, hydrolat różany działa na skórę kojąco, oczyszczająco i tonizująco. Jeśli jeszcze nie kochacie hydrolatów, robicie ogromny błąd! Nie ma cudowniejszego sposobu na odświeżenie cery. Nic nie daje takiego powera olejkom, ba! nic nie podkręca działania praktycznie każdego kosmetyku jak wody kwiatowe.


BasicLab, Nawilżenie i Rozświetlenie, Kuracja Przeciwzmarszczkowa z Witaminą C

specjalistyczne serum przeciwzmarszczkowe z czystą formą witaminy C –  Ascorbic Acid w stężeniu 15%, która wyrównuje koloryt skóry oraz niweluje drobne przebarwienia. Serum zawiera 0,5% kwas ferulowy, który nie tylko stabilizuje witaminy C i E, ale także znacząco zwiększa ich moc oraz 1% witaminą E, która zapewnia ochronę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.

Bardzo łatwo rozprowadza się po twarzy. Szybko wnika w głąb skóry. Kosmetyk stosowałam zarówno w dzień jak tez w nocy. Serum bardzo dobrze łączy się z innymi kosmetykami, z kremem na dzień oraz na noc. Kosmetyk ma bardzo prosty skład. Fajnie nawilża skórę i sprawia, że jest miękka i przyjemna w dotyku. Zmarszczek jeszcze nie mam, dlatego ciężko jest mi powiedzieć jak działa na tej płaszczyźnie. Ogólnie jest to ciekawy produkt, uważam, że warto przetestować go na własnej skórze.

 

Senseboost, Regenerujący Balsam do Ciała 

regenerujący balsam do ciała z zawartym masłem shea, olejem kokosowym oraz olejem z pestek malin, które wygładzają i uelastyczniają skórę, a także zapobiegają odparowaniu wody z naskórka. Obecna witamina E działa antyoksydacyjnie i odżywczo. 

Jeśli miałyście kiedyś moment, w którym z przyjemnością zjadłybyście nowo otwarty kosmetyk, wiecie jakie to uczucie. Ja doznałam go, kiedy pierwszy raz odkręciłam nakrętkę masła do ciała i moje zmysły zostały owiane cudownym malinowym zapachem. Pięknie się rozprowadza, ma bardzo przyjemną konsystencję, ogromne opakowanie i bardzo dobrze odżywia skórę. W skrócie - uwielbiam ten produkt i na pewno będę polecać go dalej.

A co Ty kupiłaś w ostatnim czasie? 

WoodWick Pomegranate - mój pierwszy skwierczący knot

Moja miłość do świec nie zaczęła się bardzo dawno, zaczynałam od wosków i tak też przeszłam do świec. Cały czas poznaję nowe marki i z wielką przyjemnością podchodzę do testów. Co przede wszystkim przyciągnęło mnie w świecach woodwick? Oczywiście, drewniane knoty! Wcześniej nie miałam okazji tego doświadczyć, wiem, że wielu osobom to przeszkadza, ale dla mnie to jeden z głównych powodów dla których chciałam mieć ją w swojej niewielkiej kolekcji. Nie przedłużając - zapraszam Was na moją opinię dotyczącą świecy WoodWick Pomegranate.


WoodWick Pomegranate 

Chrupiący owoc granatu z nutami porzeczki, delikatnych kwiatów i głębokimi akordami rumu i piżma.

  • Nuty górne: czerwone jabłko, porzeczka, brzoskwinia, grejpfrut, gruszka, ananas
  • Nuty środkowe: malina, fiołek, róża, lilia, bez, zroszona trawa
  • Nuty dolne: nuty drzewne, rum, karmelizowana wanilia, słodkie piżmo 

WoodWick Pomegranate - moja opinia 

Podczas palenia, od pierwszego momentu drewniany knot zaczyna przyjemnie skwierczeć. Dla mnie jest to bardzo uspokajający dźwięk, więc jestem na tak. Poza tym, ich słoiki są proste, bez udziwnień. spokojnie pasują do każdego wnętrza. 

Jeśli chodzi o zapach - gwarantuję Ci, że soczysty, a wyraźny aromat oczaruje wszystkie Twoje zmysły. Może nie będzie to miłość od pierwszego "powąchania", ale uwierz w to, że następnie pokocha go każdy. Zapach trochę słodki, ale czuć tez cierpką porzeczkę. Nie jest to typowo owocowy zapach, raczej perfumowy. Kwiaty dodają całości delikatności. Szczerze powiem, że nie jest to kompozycja, którą umiem do czegoś porównać, na prawdę jest wyjątkowo. 

Świeca wydaję się być świetną propozycją całoroczną. Chętnie palę ją aktualnie, ale równie przyjemnie będzie do niej wrócić wiosną czy latem. 



WoodWick Pomegranate - moc

Zapach jest wyczuwalny w pomieszczeniu, ale nie dominuje w nim. Lepiej się sprawdza na małym metrażu. W większym natomiast tworzy bardzo delikatne tło, które głównie czuć po ponowy wejściu do pokoju. Do utworzenia się basenu potrzeba ok. 4 godzin.

Podsumowanie

Zapach jest naprawdę piękny i żałuję, że tak słabo wyczuwalny. To taka wersja otulająca, więc na pewno ma swoje grono zwolenników. Nie mniej jednak chętnie wypróbuję inne kompozycję zapachowe marki WoodWick. 



Masz swój ulubiony zapach od WoodWick?

Naturalnie z Polski. Asoa - krem Odżywcza Goja oraz krem pod oczy Marakuja

Asoa to polska marka, która nie jest mi obca. Do tej pory pokazałam Wam tylko jeden produkt tej marki, a mianowicie była to maseczka z alg morskich. Dzisiaj chciałabym przybliżyć Wam ją troszkę bardziej. Oferta marki Asoa jest niezwykle bogata. W asortymencie znajdziemy produkty zarówno do pielęgnacji twarzy, jak i ciała. Kremy, maseczki, hydrolaty, peelingi i kule kąpielowe - a to zaledwie ułamek. Tutaj(klik) znajdziecie mnóstwo ich produktów. Nie przedłużając zapraszam Was na recenzję kremu do twarzy Odżywcza Goja oraz kremu pod oczy Marakuja. Teraz do tych produktów dostaniecie również świetne gratisy :) 

Krem do twarzy Odżywcza Goja

krem do twarzy o działaniu nawilżającym i regenerującym. Za odpowiednie nawilżenie odpowiedzialne są wody kwiatowe. Hydrolat różany łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, natomiast hydrolat z kwiatu manuka działa antyseptycznie. Alantoina i pantenol koją i przyspieszają regenerację naskórka, a ekstrakty roślinne oraz koenzym Q10 chronią skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Krem dobrze się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze. Sprawdzi się u osób z cerą mieszaną i tłustą, ale również znajdzie zastosowanie dla skóry suchej. 

Krem umieszczony został w szklanym pojemniczku. Po odkręceniu zakrętki znajdziemy dodatkowo plastikowe wieczko zabezpieczające kosmetyk. Opakowanie mieści w sobie 50 ml produktu o gęstej konsystencji i biało - beżowym zabarwieniu. Początkowo sądziłam, że przez to będzie dość ciężki, ale wystarczyła jedna aplikacja, by rozwiać moje wątpliwości. 

Bazuje na antyspetycznym i przeciwzapalnym hydrolacie z miodu manuka oraz łagodzącym hydrolacie z róży.  Bardzo mi się tu również podoba wybrana mieszanka ekstraktów:
  • antyoksydacyjna zielona herbata zwalczająca wolne rodniki i przeciwdziałająca starzeniu
  • łagodząca podrażnienia i wzmacniająca naczynka wąkrota azjatycka
  • wygładzająca i rozjaśniająca borówka, podobnie jak inne ciemne owoce wspierająca kruche naczynia krwionośne
  • tytułowa goja o właściwościach ujędrniających i przeciwstarzeniowych


Krem chwilę po aplikacji daje wyraźne uczucie miłego napięcia skóry (nie mylić ze ściągnięciem), jakby delikatnego liftingu. Skuszona matowym wykończeniem zaczęłam stosować go również na dzień pod makijaż. Tutaj również się nie zawiodłam, bo pięknie pracuje z podkładem, nic się nie waży, nie roluje. Efekt nawilżenia utrzymuje się przez cały dzień, nie pojawiają się na miejscowe przesuszenia np. na policzkach. 

Co zauważyłam po stosowaniu kremu rano i wieczorem? Skóra jest bardziej sprężysta i "gęsta", ukojona, miękka w dotyku, bardzo dobrze nawilżona, cera jest po prostu w doskonałej kondycji. Obawiałam się, że krem mnie zapcha, szczególnie na brodzie. Jeżeli krem mi nie służy, to zazwyczaj tam pojawiają się "nieprzyjaciele". Tutaj tego ubocznego efektu nie ma!



Krem do twarzy Odżywcza Goja - skład

Rosa Damascena Flower Water (hydrolat różany), Leptospermum Scoparium Flower Water (hydrolat z kwiatu manuka), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Cetyl Alcohol (emolient), Glyceryl Stearate Citrate (emulgator), Mangifera Indica Seed Butter (masło mango), Sclerocarya Birrea Seed Oil (olej marula), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Lycium Barbarum Fruit Extract (ekstrakt z jagód goji), Tocopheryl Acetate (witamina E), Persea Gratissima Oil (olej awokado), Niacinamide (niacynamid), Benzyl Alcohol (konserwant), Vaccinium Myrtillus Fruit Extract (ekstrakt z borówki), Allantoin (substancja łagodząca), Camellia Sinensis Leaf Extract (ekstrakt z zielonej herbaty), Centella Asiatica Extract (ekstrakt z wąkroty azjatyckiej), Panthenol (substancja łagodząca), Parfum (substancja zapachowa), Xanthan Gum (zagęstnik), Aqua (woda), Hyaluronic Acid (substancja nawilżająca), Dehydroacetic Acid (konserwant), Ubiquinone (antyoksydant), Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol, Eugenol, Alpha – Isomethyl Ionone, Isoeugenol, Benzyl Benzoate (substancje zapachowe)




Krem pod oczy Marakuja

odżywczo-nawilżający krem pod oczy na bazie hydrolatów z róży i kwiatu pomarańczy. Krem nie zawiera substancji zapachowych, co jest szczególnie ważne w pielęgnacji tak wrażliwych partii twarzy, jak skóra pod oczami. Doskonale nawilża, zmiękcza i wygładza skórę, wpływa na poprawę jej elastyczności. 

Krem pod oczy Marakuja marki Asoa zamknięty jest w niewielkiej plastikowej butelce o pojemności 15 ml. Opakowanie wyposażono w wygodny i higieniczny aplikator w formie pompki, który dozuje odpowiednią ilość produktu i zabezpiecza kosmetyk przed jego przypadkowym otwarciem. Krem ma gęstą konsystencję, delikatny zapach i biały odcień. Dla osób, które nie lubią zapachowych kremów, z pewnością okaże się on ideałem. Rozprowadza się po skórze niczym masełko. Chociaż konsystencja wydaje się ciężka, to bardzo szybko się wchłania.

Po nałożeniu krem Asoa pozostawia aksamitną warstewkę, która nie jest ani tłusta, ani nieprzyjemna. Przez to też dobrze współgra z makijażem i kosmetykami kolorowymi. Cienie wprawdzie nie zniknęły całkowicie, ale są teraz mniej widoczne, a opuchlizna przestała mnie nawiedzać. Systematyczne sięganie po ten kosmetyk prowadzi do rozświetlenia, odżywienia i nawilżenia skóry. Dzięki niemu wygląda ona na wypoczętą i przede wszystkim na znacznie młodszą i to nawet po nieprzespanej nocy! Efekt jest naprawdę super, jestem bardzo zadowolona z uzyskanych rezultatów. Kremu używam cały czas, więc jestem ciekawa czy jeszcze coś ciekawego się wydarzy, na pewno będę dawać Wam znać!

Krem pod oczy Marakuja - skład 

  • Kwas hialuronowy ultra-małocząsteczkowy wnika w głębsze warstwy skóry dogłębnie ją nawilżając
  • Koenzym q10 działa przeciwstarzeniowo 
  • Kofeina zawarta z ekstrakcie z zielonej kawy działa antyoksydacyjnie.
  • Woda różana oraz pomarańczowa doskonale nawilżają skórę
  • Olejki nierafinowane dostarczają wiele cennych substancji odżywczych i witamin.
  • Alantoina oraz D-pantenol działają łagodząco.

Citrus Aurantium Floral Water (hydrolat z kwiatów pomarańczy), Rosa Damascena Floral Water (hydrolat z róży damasceńskiej), Persea Gratissima Oil (olej z awokado), Passiflora Edulis Seed Oil (olej passiflora), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej z pestek moreli), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Glyceryl Stearate Citrate (ester gliceryny z kwasami cytrynowym i stearynowym), Cetearyl Alcohol (alkohol cetearylowy), Dehydroacetic Acid (kwas dehydrooctowy), Benzyl Alcohol (alkohol benzylowy), Xanthan Gum (guma ksantanowa), D-Panthenol (kwas pantotenowy, witamina B5), Ubiquinone (koenzym Q10), Sodium Hyaluronate (kwas hialuronowy małocząsteczkowy), Allantoin (alantoina), Niacinamide (witamina B3), Green Coffee Bean Extract (ekstrakt z zielonej kawy)



Uwielbiam kosmetyki tej marki! Jeszcze żaden produkt mnie nie zawiódł, dlatego są to moje pewniaki do których z pewnością będę wracać. 

A czy Wy używaliście już produktów marki Asoa? 

Pielęgnacja z Evolve Organic Beauty - złota maska, płyn oczyszczający i odżywczy krem do twarzy

Dbanie o urodę w zgodzie z naturą niesie za sobą wiele korzyści. Dostarczamy swemu ciału, skórze, włosom to, co najlepsze, najczystsze, najświeższe, a zarazem troszczymy się o środowisko. I chociaż przestałam obsesyjnie sprawdzać składy, to mimo wszystko chętniej sięgam po produkty naturalne. Przyznaję, że markę, którą Wam dzisiaj przedstawiam znałam tylko z Waszych blogów. Bardzo chętnie podchodzę do testowania produktów z którymi nie miałam wcześniej styczności. Nie przedłużając - zapraszam na recenzję kosmetyków angielskiej marki Evolve Organic Beauty.


Evolve Organic Beauty, Maseczka do Twarzy z Bio-Retinolem

bogata maska, zapewniająca rezultaty podobne do retinolu, jednak bez podrażnień. Jej podstawowymi składnikami są glinka oraz olej z owoców dzikiej róży i olej ze słodkich migdałów, których połączenie zapewnia wzmocnienie naturalnych mechanizmów obronnych skóry. Uzupełniają one lipidy i kwasy omega, dzięki czemu przyczyniają się do odbudowy bariery hydrolipidowej. Przywracają elastyczność skórze, a także neutralizują zewnętrzne zagrożenia, takie jak wolne rodniki. Obecny ekstrakt z uczepu owłosionego, znany jako źródło "bio-retinolu", wspomaga odnowę skóry i działa przeciwstarzeniowo. Maseczka jest doskonała dla osób ze skórą dojrzałą, suchą i wymagającą regeneracji. 

Evolve Bio-Retinol Gold Mask wygląda naprawdę ślicznie. Ma słodki, trochę kwiatowy zapach, niezbyt perfumowany. Maseczka jest gęsta, ale rozprowadza się bardzo łatwo i równomiernie za pomocą pędzelka. Dla pełnego domowego rytuału spa nakładam maseczkę po prysznicu, robię pyszną herbatę i włączam ulubiony serial. Po 5-10 minutach relaksu spłukuję twarz ciepłą wodą. Maska schodzi bez żadnego problemu. 

Głównym składnikiem tej maski jest roślina o nazwie Bidens Pilosa, czyli uczep owłosiony, która należy do rodziny stokrotek. Jest opisywany jako „bio-retinol”, czyli mający podobne działanie do retinolu, ale zapewnia odmłodzenie i odnowę komórkową bez podrażnień. Dlaczego powinniśmy zdecydować się na alternatywę retinolu? Wiele osób nie może używać produktów zawierających witaminę A z powodu wrażliwości, ciąży, karmienia piersią, spędzania dużo czasu na słońcu. Bio-retinol może być również dobrą alternatywą dla osoby, która nigdy wcześniej nie stosowała retinolu. W przeciwieństwie do produktów z witaminą A / retinolem, bio-retinol nie powoduje łuszczenia ani nie powoduje wrażliwości skóry na słońce, co jest ogromnym plusem!

Maska jest naprawdę przyjemnie nawilżająca, jest wypełniona olejem z nasion słonecznika, olejem ze słodkich migdałów, olejem arganowym i dziką różą. Uwielbiam olejki w mojej rutynie pielęgnacyjnej, a ta maska daje świetny efekt zmiękczający, wygładzający i ujędrniający. Cieszę się, że Evolve nie zawiera prawdziwego złota w tej masce (złoto nie ma właściwości pielęgnacyjnych) tylko po to, by powiedzieć „w masce jest złoto”. Bardzo polubiłam się z tym produktem! 

Evolve Organic Beauty, Maseczka do Twarzy z Bio-Retinolem - skład


  • olej z owoców dzikiej róży - działa antyoksydacyjnie i przeciwzapalnie; naturalne źródło kwasów omega i retinolu, który działa silnie regeneracyjnie, 
  • olej arganowy - charakteryzuje się wysoką zawartości witaminy E oraz kwasów nienasyconych omega-6 i 9, wyłapuje i neutralizuje wolne rodniki,
  • glinkę - delikatnie usuwa zanieczyszczenia, nie naruszając naturalnej bariery ochronnej; łagodzi podrażnienia i regeneruje skórę, oczyszcza, przeciwdziała rozwojowi stanów zapalnych i wyrównuje koloryt skóry, 
  • olej ze słodkich migdałów - bogaty w witaminy A, E i B, posiada działanie ochronne, zatrzymuje wilgoć w naskórku, zmiękcza go oraz działa odżywczo,
  • ekstrakt z uczepu owłosionego - ekstrakt swoją budową i właściwościami przypomina retinol, dzięki czemu znany jest jako źródło "bio retinolu", wspomaga odnowę skóry i działa przeciwstarzeniowo.
Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Glycerin**, Kaolin, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil*, Mica, Titanium Dioxide (CI77891), Silica, Iron Oxide (CI77491), Sucrose Laurate, Rosa Canina (Rosehip) Fruit Oil*, Parfum (Naturally derived Fragrance), Bidens Pilosa Extract, Astrocaryum Murumuru Seed Butter, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Oil, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Water*, Vanilla Planifolia Fruit Oil, Tocopherol, Sucrose Stearate, Sucrose Palmitate, Tin Oxide



Evolve Organic Beauty, Codzienny Płyn Oczyszczający

delikatny płyn myjący do twarzy, który można stosować zarówno rano jak i wieczorem. Produkt skutecznie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń pozostawiając ją czystą i odświeżoną. Organiczny aloes zawarty w płynie zmiękcza naskórek, a naturalne ekstrakty z jagód goji i nasion moringi olejodajnej działają przeciwzapalnie i bogate są w antyoksydanty. Obecny w produkcie glukonolakton wyrówna powierzchnie skóry i delikatnie ją rozjaśni. Produkt posiada  delikatny zapach świeżego aloesu.

Daily Detox Facial Wash, otrzymujemy w szklanej buteleczce (100 ml), wszystkie te produkty mają naprawdę świetne opakowania - proste i czytelne. Żel ma wspaniały delikatny, świeży zapach, pachnie jak świeżo pokrojone owoce letnią porą! Konsystencja jest przezroczystym lepkim żelem. 

Płyn stosuję rano i wieczorem na zwilżoną wcześniej twarz. Płyn pieni się delikatnie, ale zdecydowanie jest to wystarczające, aby umyć dokładnie naszą twarz! Sprawdza się idealnie do stosowania z szczoteczką soniczną czy gąbką Konjac. W produkcie znajduje się ekstrakt z nasion moringi olejodajnej, który działa jak naturalne filtry dla skóry - zapobiegają przywieraniu mikrocząsteczek zanieczyszczeń do skóry. Świetnie nadają się również do przywracania równowagi zawartości naturalnego sebum w skórze, dzięki czemu jest to doskonały produkt do cery tłustej, mieszanej czy zanieczyszczonej.

Jest to jeden z tych produktów, który imponuje swoją dwoistością - lekki i wystarczająco świeży, jako poranny środek myjący, ale z wystarczającą mocą, aby być również bardzo kompetentnym drugim środkiem czyszczącym wieczorami. Po użyciu płynu Evolve, moja skóra jest idealnie czysta, miękka i odświeżona, nie mam mowy o przesuszeniu, podrażnieniu czy ściągnięciu.

Evolve Organic Beauty, Codzienny Płyn Oczyszczający - skład

  • glukonolakton - bardzo delikatny kwas z rodziny PHA. Silny antyoksydant, nawilża skórę i delikatnie wyrównuje powierzchnie naskórka,
  • ekstrakt z nasion moringi olejodajnej - bogaty w przeciwutleniacze, działa również antybakteryjnie i przeciwzapalnie,
  • ekstrakt z aloesu - działa regenerująco i przyspiesza procesy naprawcze, zapewnia skuteczne nawilżenie głębszych warstw naskórka i zapobiega jego wysuszeniu,
  • ekstrakt z jagód goji - ujednolica koloryt skóry, redukuje drobne zmarszczki i uelastycznia, 
  • ekstrakt z papai - wygładza skórę, reguluje procesy złuszczania naskórka.
Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Coco-Sulfate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycerin*, Gluconolactone, Lauryl Glucoside, Lycium Barbarum (Goji Berry) Extract*, Moringa Pterygosperma Seed Extract, Parfum (natural fragrance), Sodium benzoate, Calcium Gluconate, Maltodextrin, Arginine, Potassium Sorbate, Sorbic acid, Limonene, Linalool.



Evolve Organic Beauty, Odżywczy Krem do Twarzy

głęboko nawilżający krem do skóry normalnej oraz suchej. Zawiera oleje i masła, które dzięki dużej zawartości fosfolipidów i kwasów tłuszczowych wzmacniają i regenerują barierę hydrolipidową. Olej arganowy uzupełnia lipidy w naskórku, masło shea i olej sezamowy tworzą ochronną barierę nieprzepuszczającą szkodliwych czynników zewnętrznych. Pod taką okluzją zawarty małocząsteczkowy kwas hialuronowy ma szansę penetrować skórę głębiej i jeszcze lepiej nawilżać.

Krem dedykowany jest szczególnie cerze suchej, normalnej i wrażliwej. Poprawia i wyrównuje jej poziom nawilżenie. Dodatkowo łagodzi podrażnienia i odżywia skórę, dzięki zawartości oleju arganowego i kwasu hialuronowego. Pięknie pachnie kokosem i wanilią.


Tego kremu nie stosuję codziennie, tylko co 2/3 dni i wyłącznie na noc? Czemu? Otóż moja skóra nie potrzebuje takiej dawki nawilżenia. Jednak uważam, że w sezonie jesień-zima co jakiś czas, każda cera będzie zadowolona. Jego konsystencja jest naprawdę treściwa, ale mimo to wchłania się w mgnieniu oka. 

Zawiera olej arganowy, który jest źródłem witaminy E i kwasów tłuszczowych, które naprawiają zniszczoną skórę i zapobiegają dalszym uszkodzeniom, jednocześnie poprawiając elastyczność skóry. Krem silnie nawilża nawet najbardziej przesuszone partie ciała. Myślę, że suche skóry będą z  niego zadowolone, moja aktualnie mieszana cera tak jak wspomniałam, nie domaga się tak silnie nawilżających kremów zbyt często. 

Evolve Organic Beauty, Odżywczy Krem do Twarzy - skład

  • masło shea - silnie nawilża nawet najbardziej przesuszone partie ciała, pielęgnuje i wygładza, a także łagodzi podrażnienia oraz przyspiesza gojenie, zmiękcza spierzchniętą i zrogowaciałą skórę, 
  • olej arganowy - charakteryzuje się wysoką zawartości witaminy E oraz kwasów nienasyconych omega-6 i 9, wyłapuje i neutralizuje wolne rodniki, 
  • małocząsteczkowy kwas hialuronowy - nawadnia skórę, pomaga redukować zmarszczki, dzięki czemu skóra wygląda młodziej i poprawia jej koloryt,
  • witaminę E - antyoksydant, pielęgnuje skórę i przedłuża trwałość olejów. 
Aqua (water), Cetearyl Alcohol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Coco-Caprylate/Caprate, Glycerin*, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil*, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil*, Candelilla/Jojoba/Rice Bran Polyglyceryl-3 Esters, Glyceryl Stearate, Parfum (Fragrance), Punica Granatum (Pomegranate) Seed Oil*, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil*, Sodium Hyaluronate, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder*, Dipalmitoyl Hydroxyproline, Cetearyl Glucoside, Sodium Stearoyl Lactylate, Tocopherol, Lactic Acid, Dehydroacetic Acid, Xanthan Gum, Sodium Levulinate, Sodium Anisate*



Podsumowanie

Kosmetyki Evolve Organic Beauty są naprawdę warte uwagi i idealnie wpisują się w potrzeby danej skóry. Najbardziej polubiłam się ze złotą maską i płynem oczyszczającym. Nie mam się do czego przyczepić! Jeśli chodzi o odżywczy krem do twarzy, uważam, że o wiele bardziej zadowolone będą z niego cery suche, czy normalne.  


Znasz kosmetyki Evolve Organic Beauty?

Country Candle zapachy limitowane na Halloween - Black Cat oraz Zombie Night

Happy Halloween! Czy wśród Was jacyś miłośnicy tego potwornego święta? 🎃 Osobiście uwielbiam klimat Halloween i mam ogromną słabość do wszelkiego rodzaju dekoracji i świec zapachowych! Nic więc dziwnego, że kiedy tylko zobaczyłam limitowane zapachy Country Candle na Halloween 2020 od razu chciałam je mieć! Dwa dni później odwiedził mnie Narzeczony z paczką niespodzianką, a w niej właśnie znalazłam zapach Black Cat oraz Zombie Night! Mimo, że w Polsce Halloween wciąż jeszcze nie jest tak popularne jak za oceanem, to jednak kolekcje halloweenowych zapachów również i u nas cieszą się dużym zainteresowaniem.


Country Candle Black Cat 

Nuty zapachowe

  • Nuty głowy: pikantny cynamon
  • Nuty serca: goździki
  • Nuty bazy: kadzidło, cedr.

Moja opinia o zapachu Black Cat Country Candle

Zapach Black Cat Country Candle od razu kupił mnie swoją etykietą, jak to na kociarę przystało. Jest tajemniczo, mrocznie, dodatkowo kolor wosku fajnie się z tym wszystkim kontrastuję. Co do samej kompozycji zapachowej - mocna, ostra i wyrazista. Jakbym wąchała paczkę wilgotnego pieprzu, bo tak kręci w nosie. Zapach wyczuwalny był już bardzo wyraźnie przez zamknięte wieczko, naprawdę zabija mocą nawet tak drewniany nos jak mój! Ja wyczuwam tutaj głównie kadzidło, po chwili wybijają się pikantne przyprawy - w tym przypadku właśnie jest to goździk. Całość niestety nie przypadła mi do gustu. Niestety kompozycja jest dla mnie zbyt agresywnym zapachem, mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli 💀



Country Candle Zombie Night

Nuty zapachowe

  • Nuty głowy: zielone rośliny, warzywa
  • Nuty serca: ozon
  • Nuty bazy: piżmo 

Moja opinia o zapachu Zombie Night Country Candle

Zapach wydawał mi się być zupełnie nie dla mnie. Czytając nuty zapachowe mocno zastanawiałam się czy w ogóle był sens zamawiać Zombie Night Country Candle. Jak się okazało świeca pachnie zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam. Przede wszystkim czuć w niej zielone rośliny, prawdopodobnie przez ozon czuję tutaj lilię wodną! Warzyw nie wyczuwam tutaj wcale, piżmo pięknie zgrywa się właśnie z tymi kwiatowymi nutami, które są najmocniej wyraźne jak dla mnie. Jest to naprawdę udana kompozycja, nie gryzie w nos, nie męczy. Moc zapachu w dużej świecy bardzo dobra! 



Podsumowując, Black Cat naprawdę urzekła mnie swoją etykietą, ale to Zombie Night jest zdecydowanym faworytem w tym zestawieniu. To właśnie tę świecę odpalę dzisiejszego wieczoru, włączę filmy Burton'a i odpłynę w Halloweenowym klimacie! 🎃


A Ty jak spędzasz Halloweenowy wieczór? Która propozycja wydaję Ci się bliższa?

Co w trawie piszczy! Świeca, nowości ubraniowe z sieciówek i ulubione pędzle do makijażu

Seria Co w trawie piszczy już dawno nie pojawiała się na blogu, ale muszę przyznać, że zatęskniłam. Lubię tę serię wpisów z dwóch powodów - po pierwsze pisanie tych postów sprawia mi przyjemność, bo chyba każdy ma czasem ochotę porozmawiać na inne tematy niż uroda i kosmetyki ;), a po drugie zazwyczaj wręcz do ostatniej chwili sama nie wiem, o czym będzie kolejny wpis. Kompletnie nie planuje. Tak jest i tym razem. Aktualnie siedzę pod kocem, kot wyleguje mi się na nogach, a ja zabieram się za pisanie.


Świecowy ulubieniec ostatnich tygodni 

Kochani, o tej świecy pisałam w ostatnim poście, ale nie mogłabym nie wspomnieć o niej raz jeszcze. Totalnie jestem kupiona przez ten zapach i będę się nim zachwycać, dopóki nie będę oczarowana na nowo przez jakąś inną kompozycję. Świeca po odpaleniu ma charakter bardzo elegancki, wedle opinii mojego nosa, są to słodkie, otulające kobiece perfumy, w których pierwsze skrzypce grają zdecydowanie akordy waniliowe. To zapach, który sprawia, że czuję się całkowicie błogo. Gdy tylko ujrzę denko od razu kupię kolejny słoik!

Nowości ubraniowe z sieciówek 

Nadeszły chłodne dni, a wraz z nimi ochota na otulające ubrania i przyjemne dodatki. Rzecz bez której moja szafa nie może się obejść to płaszcz. Wygodny, ciepły i dobrze skrojony, chroniący przed wiatrem. Najlepiej wybrać taki rozmiar, aby łatwo ubierało się go na grubszy sweter czy marynarkę. Płaszcz łączymy nie tylko z eleganckimi strojami, ale również z ogromnymi swetrami, t-shirtami z nadrukiem, koszulami, podartymi jeansami, sportowym obuwiem, szalikami... Właściwie ze wszystkim na co przyjdzie nam ochota, ważne, żeby zachować spójny charakter. A jaki płaszcz będzie najbardziej uniwersalny, jeśli nie mamy swojego ulubionego koloru? Oczywiście w neutralnej barwie, najlepiej beżowej (w chłodnej lubi ciepłej tonacji) lub szarej. Ja uważam, że jeśli to ma być jeden płaszcz w naszej szafie, to postawiłabym na beżowy, bo ma zdecydowanie większy potencjał. Ja wybrałam ciepły karmel, który spodobał mi się od razu, gdy go tylko zobaczyłam!

Zwierzęce motywy mogą wydawać się kontrowersyjne. Te ubrania i dodatki od razu rzucają się w oczy! Wiem jednak, że jeśli jednak dostosować się do zasady „mniej znaczy więcej”, z łatwością można ujarzmić ten trend. Wybierając tak charakterystyczne obuwie, które powinno grać pierwsze skrzypce w stylizacji, decyduję się na stonowaną górę. Gdy będzie utrzymana w jednym kolorze – buty będą wyróżniać się jeszcze bardziej. Nigdy nie miałam tego motywu w swojej garderobie, ale te buty naprawdę mi się spodobały!
Przy ujemnych temperaturach tylko odpowiednia ilość warstw zapewni nam optymalną izolację ciała! W mojej garderobie nie mogło zabraknąć rękawiczek i szalika, które będą grzać, a jednocześnie dobrze wyglądać. 



Ulubione pędzle do makijażu

Nie byłabym sobą, gdybym nie wplotła tutaj jeszcze czegoś kosmetycznego, dlatego chciałabym Wam jeszcze na koniec wspomnieć o pędzlach, które używam od jakiegoś roku! Mówię tutaj o Jessup - jest ktoś, kto ich nie kojarzy? Nie dość że wyglądają przepięknie, to są to zdecydowanie najmilsze pędzle, jakie kiedykolwiek miałam. Jakość znacznie przewyższa ich cenę, nawet intensywne użytkowanie nie pozostawiło na nich żadnych śladów, pracuje się z nimi bardzo dobrze. Jeżeli szukacie naprawdę bardzo tanich pędzli, które faktycznie będą się do czegoś nadawały, koniecznie zainteresujcie się marką Jessup, jeśli jeszcze ich nie znacie. Dajcie mi znać jeżeli znalazłyście coś świetnego w niższej cenie, jestem bardzo ciekawa, ale póki co stoję za tym, że po prostu nie ma szans już wycisnąć niższej ceny za taką jakość.


Mam nadzieję, że udało Wam się znaleźć w tym misz-maszu coś ciekawego! Przy okazji dajcie znać co u Was słychać!

Jesiennych zapachów ciąg dalszy | Goose Creek Autumn oraz Warm & Welcome

Coraz chłodniejsze poranki i wieczory, szybciej zapadający zmrok, niekończące się deszczowe dni - to wszystko sprawia, że letni optymizm i nadmiar energii szybko się z nas ulatnia. Warto więc zastanowić się, co możemy zrobić, by poprawić sobie nastrój. Kluczowe znaczenie ma oczywiście pielęgnacja twarzy, ciała i włosów. Gdy dobrze wyglądamy również lepiej się czujemy. Niemniej jednak czasem to nie wystarcza. Jeśli czujesz, że mimo wszystkich starań łapie Cię jesienna depresja to znak, że czas zwolnić i sprawić sobie przyjemność. W jaki sposób to zrobić? Przede wszystkim warto znaleźć czas na odpoczynek. Obejrzeć ulubiony serial, zakopać się w ciepłym kocu z dobrą książką, posiedzieć z filiżanką ulubionej herbaty. Aby chwile te były jeszcze przyjemniejsze warto otoczyć się zapachem. Pomóc nam mogą w tym świeczki zapachowe! 

Bohaterami dzisiejszego wpisu są świece od Goose Creek Autumn oraz Warm & Welcome. Ciekawi jak wypadły? Zapraszam do czytania :)


Goose Creek Autumn

Budzący najlepsze wspomnienia, nostalgiczny zapach prawdziwej złotej jesieni

Nuty zapachowe 

  • nuty głowy: liście herbaty, przyprawy korzenne
  • nuty serca: kwiat pomarańczy, jesienne liście
  • nuty bazy: kora brzozy, delikatny cynamon

Wygląd i zapach

Autumn przywodzi na myśl jesienny spacer po parku i wprowadza swoisty nastrój jesiennej melancholii. To zapach nieodłącznie kojarzący mi się z polską, złotą jesienią, ciepły, otulający niczym wełniany koc, przywołujący wspomnienia, i odrobinę nostalgiczny. Dodatkowo ciepły miodowy kolor wosku cieszy oko, jest dla mnie bardzo optymistyczny. 

Zapach przenosi mnie do parku lub sadu, gdzie czuć zapach liści, które spadły już z drzew, takich jeszcze świeżych, lekko wilgotnych i trochę zapachu jabłek, wyczuwalnych bardziej na sucho, bo w paleniu już zdecydowanie mniej.


Moja opinia o Autumn Goose Creek

Jeśli mam być szczera zapach Autumn Goose Creek w paleniu lekko mnie rozczarował. Żebyśmy się źle nie zrozumieli - nie jest to zapach, którego nie lubię. Po prostu nie jestem nim oczarowana. Zapach dosyć świeży, wytrawny, oddający chłód powietrza w trakcie jesiennego spaceru. Przy dłuższym paleniu zapach nie jest duszący, przypraw korzennych wcale nie czuć. 

Wiem, że zapach ma już swoje grono zwolenników, ja jestem gdzieś pomiędzy. W paleniu coś mi przeszkadza, ale nie umiem określić co to dokładnie jest. Mimo wszystko planuję dać jej jeszcze szansę, może bardziej mnie do siebie przekona? Moc średnia, czuć w pomieszczeniu, ale bardziej jako tło. Przyznaję, że wolę, gdy świeca pachnie bardziej intensywnie. 




Goose Creek Warm & Welcome 

Ciepły, otulający zapach relaksu i błogiego lenistwa.

Nuty zapachowe

  • nuty głowy: ciepły bursztyn, wanilia, drzewo sandałowe
  • nuty serca: kwiat wanilii, krem Marshmallow
  • nuty bazy: biała mocha, wanilia, nuty drzewne

Wygląd i zapach

Wiem, że jest to świeca, która budziła poruszenie wśród świecomaniaków jeszcze na długo przed tym, nim zapach trafi do sprzedaży. Wszystko za sprawą pięknej etykiety z uroczym kociakiem leżącym na grubych, iście jesiennych swetrach. Jeśli chodzi o kolor wosku spodziewałam się czegoś mniej "błotnego" i zielonego. Ale moim zdaniem nie ma tragedii, całość prezentuje się mile dla oka.

Gdy tylko odkryłam pokrywkę, w moim nosie zagościł cudownie słodki zapach cukierków "krówek".  Takie cukierki co się ciągną niemiłosiernie w buzi, ciesząc podniebienie smakiem kremowego toffi. Choć równie dobrze, może być to też ta wersja krucha. Co kto woli! 


Moja opinia o Warm & Welcome Goose Creek

Warm & Welcome to jeden z tych zapachów, które mogłabym palić w kółko, bez względu na porę roku. Coś cudownego! Zapach nie mdli, nie dusi, jest wprost idealny.  Nie bez powodu ta świeca opisana jest jako "otulający zapach błogiego lenistwa" - taka właśnie jest. Po odpaleniu całość ma charakter bardzo elegancki, wedle opinii mojego nosa, są to słodkie, otulające kobiece perfumy, w których pierwsze skrzypce grają zdecydowanie akordy waniliowe.  Warm & Welcome polecam wszystkim miłośnikom ciepłych, otulających i kaszmirowych zapachów. No i - rzecz jasna, kociarzom!

Moc zapachu określiłabym jako bardzo dobrą, ale nie męczącą. Zapach pięknie rozchodzi się po sypialni i utrzymuje jeszcze troszkę po zgaszeniu świecy. 




Mieliście już okazję wąchać, którąś z zaprezentowanych świec?


Yankee Candle Q3 2020 Campfire Nights

Jesienna kolekcja od Yankee Candle Campfire Nights znowu pojawiła się na rynku bardzo wcześnie. Nie raz już wspominałam na blogu, że nie jestem zwolenniczką takiego przesuwania sezonów i życia przyszłością. Aktualnie z pogodą bywa różnie, ale taki właśnie urok jesieni! Jest to zdecydowanie mój ulubiony sezon, w którym świece mają jeszcze większy klimat, a wyjście na zewnątrz wiążę się z koniecznością założenia ciepłego swetra i wełnianej czapki. Dzisiaj chciałabym przybliżyć Wam nieco Campfire Nights i to jak wypadła, według mojego nosa. Zapraszam! 

Yankee Candle Q3 2020 Campfire Nights

W skład tego wydania wchodzą cztery zapachy:

        🍃 Warm & Cosy 
        🍃 Pecan Pie Bites
        🍃 Crisp Campfire Apples
        🍃 A Night Under The Stars




Warm & Cosy Yankee Candle

Piękna noc przy ognisku; owijasz się miękkim kocem a w powietrzu unoszą się świeże nuty cedru, kaszmiru i eukaliptusa.
🍃 nuty głowy: mięta pieprzowa, eukaliptus
🍃 nuty serca: kaszmir, drzewo cedrowe, złoty bursztyn
🍃 nuty bazy: paczula, palone drewno, piżmo

Niestety w tym przypadku spodziewałam się większej rewelacji. Zacznę jednak może od etykiety, która całkowicie mnie kupiła (wiem, że nie tylko mnie!). Pianki pieczone nad ogniskiem obok osoby, którą się kocha. Jestem na tak! Co do samego zapachu Warm & Cosy - według mojego nosa ma on dwa oblicza. nie jest tak oczywisty jak mogłoby się wydawać. Po odpaleniu na pierwszy plan wysuwają się tutaj męskie nuty za sprawą mięty i eukaliptusa. Po chwili czuć lekkie otulające nuty kaszmiru, zdecydowanie perfumeryjne. Mimo wszystko zapach nie zostanie moim ulubieńcem, liczyłam na coś bardziej przytulnego i niestety jest zbyt męski dla mnie. 



Pecan Pie Bites Yankee Candle

Podziel się z kimś bliskim tym miniaturowym słodkim smakołykiem wypełnionym prażonymi orzechami pekan.

🍃 nuty głowy: liść cynamonu, palony cukier, surowy miód
🍃 nuty serca: orzechy laskowe, orzechy pekan, gorzka czekolada 
🍃 nuty bazy: goździki, drewno dębowe, wędzony cedr

Szczerze mówiąc trochę obawiałam się, że będzie to zapach zbyt ciężki, gryzący w nos od nadmiaru przypraw albo zalatujący rosołem. Jak się okazało mój strach był na wyrost, bo zapach Pecan Pie Bites jest typowo jedzeniowy, słodki i niezwykle apetyczny - pełen miodu, orzechów i czekolady. Wszystko jest ze sobą bardzo spójne, idealnie wyważone. Zapach cudownie wpisuje się na wieczory spędzone pod kocem, z kubkiem gorącego kakao, przy ulubionym serialu. Zdecydowanie jest to mój numer jeden kolekcji jesiennej! 



Crisp Campfire Apples Yankee Candle

Świeżo zebrane, jesienne jabłka pieczone nad ogniskiem w rześki, jesienny wieczór.
🍃 nuty głowy: jabłko, goździk, liście mandarynki
🍃 nuty serca: laski cynamonu, liście dębu
🍃 nuty bazy: ziarna tonka, jasne drzewo

 
Klasyka, bez której żadna jesień obyć się nie może, czyli Yankee Candle Crisp Campfire Apples i kolejna kombinacja jabłek z cynamonem. Czy w tym temacie coś może jeszcze nas zaskoczyć? Okazuje się, że tak! Jak pachnie? Jak chłodny, jesienny wieczór przy ognisku, gdzie zapach słodkich, pieczonych jabłek posypanych cynamonem miesza się z aromatem palonego drewna i soczystą nutą świeżych owoców, dopiero co obieranych ze skórki i przygotowanych do pieczenia. Całość jest naprawdę ciekawa, intrygująca i nie tak oklepana. 



A Night Under The Stars Yankee Candle

Drzewno-korzenny zapach: wyrafinowana kompozycja róży, zapachu skóry i wyrzuconego na brzeg drewna.
🍃 nuty głowy: zapach skóry, przyprawy, suche drewno
🍃 nuty serca: goździk, szafran, róża
🍃 nuty bazy: kadzidło, paczula, drzewo cedrowe


A Night Under The Stars nie jest jesiennym klasykiem,  jest jak spędzanie czasu na tarasie lub w ogrodzie w letnią noc. To pora, kiedy zmysły są wrażliwsze, a gwiazdy i świerszcze wprowadzają nieco iluzoryczny nastrój. To w nich tkwi tajemnica, którą dodatkowo wzmacniają automaty paczuli, goździków, kadzidła, drzewa cedrowego oraz skóry. Całość jest perfumeryjna, świeża, nieco chłodna w odbiorze, ale na szczęście nie jest męska. Niestety jest też bardzo delikatny, podejrzewam, że świeca może być naprawdę słabo wyczuwalna. 



Podsumowanie

Jesienna kolekcja Yankee Candle Q3 2020 Campfire Nights zawiera w sobie zapach zapewne dla każdego nosa. Jestem gotowa na tegoroczną jesień! Lista serialów, które chce obejrzeć spisana, Simsy czekają  i nie mogę się doczekać jeszcze dłuższych wieczorów, aby móc cieszyć się jesiennymi zapachami. 



Poznałaś już jesienną kolekcję? Który zapach najbardziej przypadł Ci do gustu?


Pielęgnacja cery z marką Dermaquest

Blogując poznaję wciąż nowe marki, producentów i sklepy oferujące każdy typ kosmetyku. Nie będę ukrywać, że dużego kopa w kierunku dbania o moją cerę dał mi blog. Im więcej poświęcam mu czasu pod kątem kosmetycznym, tym bardziej świadoma staję się w doborze odpowiednich kosmetyków do mojej cery i tym większą przyjemność mi to sprawia.

W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić Wam całkowicie mi wcześniej nieznaną markę Dermaquest, zaopatrzyłam się w nią ze sklepu 4skin. Wspomnę, że są to produkty z wyższej półki cenowej, dlatego poprzeczkę miały postawioną naprawdę wysoko!


Dermaquest, Terapeutyczny olejek myjący do twarzy

Zastosowanie ma tutaj podstawowa zasada chemii: tłuszcz wiąże tłuszcz. W wyniku czego olejek bez większych problemów „ściąga” ze skóry wszystko to co, tłuste – resztki kremu, makijażu, zanieczyszczeń oraz nadmiar sebum. Nakładamy na suchą twarz, masujemy by połączył się z naszym makijażem, a następnie zmywamy całość ściereczką namoczoną ciepłą wodą. Wtedy olejek emulguje się i znika razem z podkładem i całą resztą. 

Olejek Dermaquest ma piękny, świeży zapach, przyjemną konsystencję, która sprawia że aplikacja jest przyjemnością. Kiedy zmywamy go oczywiście nie ma mowy o żadnym ściągnięciu, poczuciu suchości, nie dochodzi też do naruszenia bariery ochronnej naszej skóry.
Jak wrażenia po jego stosowaniu? Oczywiście skóra jest dobrze umyta - u mnie olejek radził sobie z każdym podkładem bez większego problemu. Nawet z tymi trwałymi, zasychającymi. Zmywałam nim też makijaż oczu i eyelinery oraz kredki - tutaj też dał sobie radę. Bez problemu radzi sobie z wodoodpornym makijażem, a przenikając do głębszych warstw naszej skóry, potrafią usunąć  zgromadzone tam zanieczyszczenia. Po takim zabiegu pielęgnacyjnym od razu możemy zauważyć, że skóra jest czysta i wygładzona, a do tego bardzo miękka i nawilżona.



Dermaquest, Żel do mycia głęboko oczyszczający

Jest do obowiązkowo drugi krok w oczyszczaniu mojej cery. Antybakteryjno-enzymatyczny żel do mycia skóry z kwasem migdałowym Dermaquest to połączenie kwasu migdałowego (5%) oraz kwasu nordihydrogwajaretowego (1%) pozwala na zmniejszenie wydzielania łoju, redukcję stanów zapalnych, obkurczenie porów, pozbycie się zaskórników i krostek. Składniki aktywne, które znajdziemy w żelu: 5% Kwas migdałowy, 1% kwas nordihydrogwajaretowy NDGA, 3% Bromelaina, 3% Papaina i olejek z drzewa herbacianego.
Po aplikacji żelu na dłonie od razu czuć specyficzny zapach produktu - mowa tutaj oczywiście o olejku z drzewa herbacianego, który znajduję się w składzie. Nie jest to natomiast drażniące dla nosa, po zmyciu z twarzy absolutnie nie jest wyczuwalny. Żel ładnie się pieni, wystarczy dosłownie odrobina. Produkt spełnił wszystkie moje oczekiwania. Jest silny i delikatny zarazem. Po umyciu nim skóra jest bardzo gładka i miękka, jakbym zafundowała jej peeling i maseczkę w jednym. Systematyczne używanie oczyszcza pory i zapobiega powstawaniu zaskórników. Nie wysusza twarzy, nie zapycha, nie ściąga. 




Produkt rekomendowany dla każdego typu skóry. Dzięki zawartości kwasu hialuronowego w składzie posiada działanie intensywnie nawilżające i odżywiające. Błyskawicznie pomaga przywracać komfort suchej, łuszczącej się skórze. Zawarty w preparacie skwalan, fosfolipidy i kwas linolowy uzupełniają cement międzykomórkowy, zabezpieczając skórę przed nadmierną utratą wody oraz stymulują jej regenerację.
Krem jest aksamitnie gładki i ma przyjemną, lekką konsystencję. Krem ma mocno nawilżać, odżywiać i wygładzać skórę i rzeczywiście udaje mu się spełnić tę obietnicę. Po nałożeniu na skórę ma się wrażenie, że została ona otulona miękką kołderką. Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do działania kremu – to moim zdaniem jeden z lepszych kremów regenerująco – nawilżających na rynku. Moja skóra jest bowiem humorzasta. Tłusta, trądzikowa i choć nie jest nadwrażliwa, czyli nie straszne jej warunki atmosferyczne, to kiepski kosmetyk może popsuć jej humor, a ta daje mi wtedy popalić. Mimo tego, że mam problemy z trądzikiem, to powtarzam głośno, że skóry takiej nie wolno przesuszyć. Należy ją jak najwięcej nawilżać, bo przesuszona zacznie produkować dużo więcej łoju, co zwiększy powstawanie zmian na skórze. Na dzień stosuję lekkie kosmetyki nawilżające, ale na noc pozwalam sobie na takie, które nawilżą ją mocniej, a zimą także odżywią.



Produkt zalecany szczególnie dla skór problematycznych, łojotokowych czy w przebiegu trądziku pospolitego i różowatego. Dzięki zawartości tlenku cynku w składzie wykazuje działanie kojące, łagodzące i przyspieszające regenerację. Może być stosowany jako kosmetyk gojący po inwazyjnych procedurach z zakresu kosmetologii, laseroterapii czy medycyny estetycznej.
Krem Dermaquest ma w sobie witaminę C, ale na tyle niewiele, że mnie nie podrażnia. Właściwie ta witamina C trzyma raczej tylko zewnętrzną straż antyoksydacyjną. Razem z witaminą E chronią skórę przed wolnymi rodnikami, które namnażają się pod wpływem słońca i niszczą kolagen. Na tej zasadzie antyoksydanty działają przeciwzmarszczkowo. Jest lekko beżowy i naturalnie wyrównuje koloryt. U mnie niestety odpada stosowanie go samodzielnie bez nałożenia po chwili podkładu - po prostu jest dla mnie zbyt ciemny i na mojej twarzy wygląda jak pomarańcza. Moja przygoda z tym kremem to była wojna podjazdowa. Mocno się zastanawiałam na etapie prób. Krem wydawał mi się lekko tępy w nakładaniu i bałam się, że mnie zapcha. Ale absolutnie nie jest komedogenny, wręcz przeciwnie, ma właściwości gojące i normalizujące pracę gruczołów łojowych. Sheer Zinc SPF 30 zapewnia ochronę przeciwsłoneczną na ok. 8 godzin, a więc spokojnie możesz na nim polegać przez cały dzień. Chyba że jesteś na słońcu i się pocisz, wtedy warto się jednak dosmarować, bo każdy kontakt z wodą – nawet własną 🙂 – wymaga dodatkowej aplikacji.



Podsumowanie

Jestem zadowolona ze swojego nowego zestawu pielęgnacyjnego, zauważyłam, że mam mniej typowych płytkich, czarnych wągrów. Moja twarz jest zadowolona, oczyszczona i z tego bardzo się cieszę. Jedyny minus dostał ostatni krem z SPF30 za swój kolor, który nie podpasuje bladziochom takim jak ja. 



Jak wygląda Twój rytuał pielęgnacyjny?

Pierwsze spotkania z Timeless oraz Pyunkang Yul

Mam słabość do kosmetyków w prostych opakowaniach, za to z bogatym wnętrzem. Do formuł bez sztucznego zapachu, za to z wysokim procentem substancji aktywnych. Do lekkich konsystencji i dobrych cen. Czasami jest tak, że już po pierwszych kilku użyciach wiem, że to jest strzał w dziesiątkę, a czasami dany produkt jednak musi się rozkręcić. 

Dzisiaj przychodzę do Was z markami jak dotąd mi nieznanymi, więc tym większą frajdę miałam zaczynając testy! Mowa tutaj o serum z Witaminą C i E Oraz Kwasem Ferulowym Timeless oraz nawilżającą ampułką opartą na ekstrakcie z cynowodu chińskiego Pyunkang Yul. Oba produkty zamówiłam ponownie ze sklepu cosibella.pl, jeszcze nigdy mnie nie zawiedli :)


Timeless, Serum z Witaminą C i E Oraz Kwasem Ferulowym

Witamina C to silny przeciwutleniacz, który rozjaśnia cerę, wyrównuje koloryt skóry oraz rozjaśnia przebarwienia i zapobiega ich powstawaniu. Kwas ferulowy posiada właściwości antyoksydacyjne. Serum zawiera także kwas hialuronowy o działaniu silnie nawilżającym, witaminę E, która działa antyoksydacyjnie oraz pantenol, który koi i łagodzi oraz zmniejsza podrażnienia. 

Nigdy nie jest ani za późno, ani za wcześnie na witaminę C. To kosmetyk dla każdej grupy wiekowej. Dla kobiet i mężczyzn. Jego lekka, płynna, bezzapachowa formuła  nadaje się o wszystkich rodzajów skóry (w tym trądzikowej). Nie mniej jednak, osoby z trądzikiem różowatym lub bardzo wrażliwą skórą powinny zachować ostrożność, ponieważ silne stężenia kwasu askorbinowego może być potencjalnie uczulające. Najlepiej przed pierwszym użyciem wykonajcie test płatkowy.


Witamina C to przeciwutleniacz, który zwalcza wolne rodniki, zwiększa produkcję kolagenu, poprawia barierę ochronną skóry, wyrównuje koloryt i zmniejsza przebarwienia. Możecie też liczyć na zmniejszenie widoczności drobnych linii i zmarszczek. Pierwsze efekty pojawią się szybko, skóra stanie się jaśniejsza i bardziej promienna. To jedna z niewielu substancji, która działa  tak spektakularnie w taki szybkim czasie. Serum z Timeless ma lekką, nieklejącą konsystencję, która dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. 


Jeśli zastanawiasz się, kiedy najlepiej stosować serum  z witaminą C, odpowiedź brzmi – zarówno rano, jak i wieczorem, po oczyszczeniu i tonizacji. Ze względu na to, że witamina C zapewnia ochronę przed czynnikami, które powodują stres skóry, takimi jak: zanieczyszczenia, promienie UV i wolne rodniki – poranne stosowanie serum antyoksydacyjnego wydaje się być najlepszą drogą, aby w pełni wykorzystać cenne działanie.  Chociaż witamina C nie zastąpi ochrony przeciwsłonecznej, stosowana wraz z filtrem UV, zwiększy ochronę cery przed uszkodzeniami. To ważne, bo skóra każdego dnia ma kontakt zanieczyszczeniami takimi jak: spaliny samochodowe, dym papierosowy i wszechobecne chemikalia. Jeśli nie stosujesz (lub robisz sobie przerwę) od produktów z kwasami czy retinolem, serum z witaminą C sprawdzi się także na noc, ponieważ delikatnie złuszcza i przyspiesza odnowę komórkową. Aby zmaksymalizować efekt przeciwstarzeniowy, serum stosuj dwa razy dziennie jako intensywną kurację. 


Nie żałuję ani trochę tego zakupu w ciemno, bo tym razem okazało się strzałem w dziesiątkę. Moja skóra jest bardziej napięta, rozpromieniona, rozjaśniona, a koloryt ujednolicony. Co więcej skóra jest lekko grubsza w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przy pojawianiu się pojedynczych niedoskonałości na skórze serum przyspiesza ich gojenie się i zapobiega powstawaniu blizn i przebarwień. 



Timeless, Serum z Witaminą C i E Oraz Kwasem Ferulowym - skład 

  • witamina C - jest silnym przeciwutleniaczem oraz posiada właściwości przeciwzapalne, rozjaśnia skórę,
  • kwas ferulowy - antyoksydant, wspomaga w walce ze starzeniem się skóry,
  • witamina E - silny antyoksydant, przeciwutleniacz, 
  • pantenol - koi i łagodzi skórę, zmniejsza podrażnienia.

Water, Ethoxydiglycol, L-Ascorbic Acid, Propylene Glycol, Alpha Tocopherol, Polysorbate 80, Panthenol, Ferulic Acid, Sodium Hyaluronate, Benzylalcohol, Dehydroacetic Acid




Pyunkang Yul, Ampułka nawilżająca

Nawilżająca ampułka oparta na ekstrakcie z cynowodu chińskiego, który posiada szerokie spektrum działania. Składnik ten reguluje wydzielanie sebum, działa przeciwzapalnie, a także koi i regeneruje podrażnioną skórę. Serum nie pozostawia tłustego filmu na skórze i szybko się wchłania. Może być stosowane rano i wieczorem po oczyszczeniu i tonizacji skóry.

 


Pyunkang Yul Moisture Ampoule zamknięta jest w butelce o pojemności 100 ml, wykonanej z niebieskiego szkła. Widnieje na niej biała, estetyczna etykietka z nazwą produktu, jego pojemnością oraz składnikami. Reszta informacji, jest jedynie w języku koreańskim 😉 Do dozowania kosmetyku, służy wygodna, szklana pipetka, a na jego zużycie mamy 12 miesięcy od momentu otwarcia.


Nigdy wcześniej nie używałam produktu tego typu, zatem zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Kiedy pierwszy raz nałożyłam ten kosmetyk na skórę, byłam zaskoczona, ale nie było to miłe zaskoczenie. Ampułka iż jest tak gęsta, że w trakcie rozprowadzania zrobiła się tępa w konsystencji, a w dodatku niesamowicie klejąca. Wynikało to również z tego, że nałożyłam jej całkiem sporo. Na szczęście po chwili, produkt wchłonął się i nie miałam żadnego problemu z nałożeniem kolejnych kroków pielęgnacji. Tak naprawdę, 3-4 krople tego kosmetyku, spokojnie wystarczają na całą twarz, szyję i dekolt. Mamy więc tutaj znowu mega wydajność, co jest ogromnym plusem tych produktów. Ampułkę stosuję 2-3 razy w tygodniu, najczęściej na noc.


Produkt mnie nie podrażnił, i nie spowodował póki co żadnego wysypu nieproszonych gości. 


Ten kosmetyk, zapewnia naprawdę wspaniałe nawilżenie! Po kilku użyciach skóra jest wyraźnie ujędrniona, odżywiona, wygładzona, uelastyczniona i promienna. Świetnie sprawdza się również stosowana pod maseczkę w płachcie, bo dodatkowo wzmacnia jej działanie. 



Pyunkang Yul, Ampułka nawilżająca - skład

  • ekstrakt z cynowodu chińskiego - reguluje pracę gruczołów łojowych, koi, działa przeciwzapalnie, przyspiesza gojenie i regenerację.

Cooptis Chinensis Root Extract, Polysorbate 80, PEG-150 Distearate, Polysorbate 20, 1,2-Hexanediol, Glyceryl Caprylate




Podsumowanie

Jak widzicie jestem naprawdę zadowolona z obu produktów! Pyunkang Yul ma niestety ode mnie tylko jeden minus, jak wspominałam - za konsystencję przy nakładaniu. Mimo wszystko mam ochotę na więcej kosmetyków obu marek, które testowałam. 




Testowałaś produkty wyżej zaprezentowanych marek?


Jesienne nowości w pielęgnacji twarzy 🍁 The Ordinary oraz Purles

Być może do tej pory jeszcze ktoś się oszukiwał, ale teraz już chyba nie ma złudzeń - jesień zbliża się WIELKIMI krokami! U mnie każda nowa pora roku wiąże się z małymi zmianami w codziennej pielęgnacji i tym razem nic się nie zmieniło. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić dwa produkty, które wprowadziłam już jakiś czas temu do swojej pielęgnacji - mowa tutaj o The Ordinary serum pod oczy Caffeine Solution 5% + EGCG oraz eksfoliującym kremie wzmacniającym Purles 120 Restoring Night Peel. Oba kosmetyki zamówiłam ze sklepu cosibella.pl



The Ordinary - Caffeine Solution 5% + EGCG

Lekkie serum na bazie wody pod oczy. Zawiera wysokie stężenie kofeiny, która pobudza mikrokrążenie w skórze oraz obkurcza naczynia krwionośne, dzięki czemu pomaga w zmniejszeniu opuchlizny oka oraz działa rozjaśniająco na cienie pod oczami...


Serum znajduje się w szklanym, niewielkim opakowaniu z kroplomierzem ułatwiającym dozowanie produktu. Apteczno-minimalistyczna buteleczka prezentuje się bardzo klasycznie. W składzie kosmetyku mamy wysokie bo, aż 5% stężenie kofeiny oraz ekstrakt z zielonej herbaty. Formuła jest wodnista, delikatnie tłusta, ale dość szybko się wchłania stosowana pod krem.  „Caffeine Solution 5% + EGCG” możemy aplikować zarówno rano jak i wieczorem wykonując delikatny masaż okolicy pod oczami. Produkt aplikowany rano dobrze współgra ze wszystkimi korektorami pod oczy i ich nie rozwarstwia. Serum kofeinowe raczej nie ma wystarczających właściwości nawilżających, dlatego zawsze po nim nakładam jakiś lekki krem pod oczy.

Jeśli macie problem z zasinioną skórą pod oczami, to pewnie jak ja przetestowałyście już ze 100 kremów i dobre wiecie, że  mało który daje jakiekolwiek efekty. Domowe sposoby, często są delikatnie widoczne, ale kto ma na to czas, szczególnie rano? Moje cienie są dość ciemne i budzę się z nimi codziennie, niezależnie od ilości snu, po prostu mam bardzo cienką skórę pod oczami i taki już mój urok. 


Płyn od razu po aplikacji wygładza skórę w dotyku, po nocy z nałożonym serum są widocznie jaśniejsze, choć w moim przypadku nie znikają całkowicie, to efekt i tak jest widoczny. Jednak serum nie zawsze działa tak samo, czasem daje lepsze, czasem gorsze efekty, tu znaczenie ma ilość i jakość mojego snu. Koi opuchnięcia i obrzęki wokół oczu, za co naprawdę go lubię! Dodatkowo jest naprawdę mega wydajny.




The Ordinary - Caffeine Solution 5% + EGCG - skład 

  • kofeina - pobudza mikrokrążenie, obkurcza naczynia krwionośne, zmniejsza opuchliznę i rozjaśnia cienie pod oczami,
  • EGCG - związek z grupy flawonoidów o działaniu przeciwutleniającym, wzmacniającym i opóźniającym starzenie skóry,
  • kwas hialuronowy - wielkocząsteczkowy kwas hialuronowy, zapobiega utracie wody z naskórka, nawilża,
  • kwas mlekowy - alfa-hydroksykwas, działa silnie nawilżająco.

Aqua (Water), Caffeine, Maltodextrin, Glycerin, Propanediol, Epigallocatechin Gallatyl Glucoside, Gallyl Glucoside, Hyaluronic Acid, Oxidized Glutathione, Melanin, Glycine Soja (Soybean) Seed Extract, Urea, Pentylene Glycol, Hydroxyethylcellulose, Polyacrylate Crosspolymer-6, Xanthan gum, Lactic Acid, Dehydroacetic Acid, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Propyl Gallate, Dimethyl Isosorbide, Benzyl Alcohol, 1,2-Hexanediol, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol.





Purles - 120 Restoring Night Peel

Całonocny krem z kwasami o działaniu eksfoliującym. Zawiera 10% ekstraktu z liści aloesu, który działa przeciwzapalnie, koi i łagodzi podrażnienia oraz nawilża skórę, 3% kwasu fitowego o działaniu antyoksydacyjnym, rozjaśniającym i złuszczającym oraz 2% kwasu azelainowego, który działa przeciwzapalnie i ujednolica koloryt skóry. Formuła została wzbogacona także o tokoferol, który odżywia i ochrania skórę. Krem ma lekką, żelową konsystencję, która szybko się wchłania, pozostawiając skórę miękką w dotyku.

Krem znajduje się w plastikowym pojemniku, przyznam że estetycznym i poręcznym, posiada pompkę, która odmierza odpowiednią ilość produktu do zaaplikowania. Nie zacina się, nie wydaje za dużo produktu, dzięki czemu krem jest wydajny i starczy na minimum dwa miesiące regularnego stosowania każdego dnia, wieczorem. 


Sam krem ma bardzo lekką konsystencję, która ładnie i szybko wchłania się w skórę. Naprawdę używa się go z wielką przyjemnością. Nie pozostawia na skórze tłustego filmu, od razu po aplikacji skóra jest komfortowa.


Krem Purles ma lekką formułę i bogate działanie.  Nawilżanie skóry tłustej jest równie istotnym elementem pielęgnacji jak oczyszczanie – brak odpowiedniego nawilżenia skutkuje zwiększonym wydzielaniem sebum.  Eksfoliujący Krem Wzmacniający jest aktualnie dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Ekstrakt z aloesu, który znajduje się w składzie, świetnie utrzymuje odpowiednie nawilżenie naszej skóry, dodatkowo łagodzi powstałe podrażnienia. Jestem w stanie potwierdzić właściwości łagodzące, na które wcale nie musiałam z utęsknieniem czekać - wspaniale łagodzi, przyspiesza gojenie trudnych zmian oraz sprzyja szybszemu wchłanianiu się świeżych przebarwień potrądzikowych. Co ważne, nie obciąża skóry i nie zatyka porów.



Purles - 120 Restoring Night Peel - skład

  • ekstrakt z aloesu - koi i łagodzi podrażnienia, nawilża,
  • 3% kwas fitowy - silny antyoksydant, rozjaśnia, wykazuje działanie złuszczające i obkurczające naczynia krwionośne,
  • 2% kwas azelainowy - rozjaśnia przebarwienia, ujednolica koloryt skóry, działa przeciwzapalnie,
  • witamina E - silny antyoksydant, działa przeciwzmarszczkowo, odżywczo i ochronnie.

Aqua (Water), Aloe Barbadenssis Extract, Glycerin, Phytic Acid, Azelaic Acid, Sodium Hyroxide, Acrylamide/Sodium Acrylodimethyltaurate Copolymer, Dicaprylyl Carbonate, Cetearyl Alcohol, Isohexadecane, Cyclopentasiloxane, Tocopheryl Acetate, Polysorbate 80, Disodium EDTA, Sodium Cetearyl Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate, Tocopherol, Phenoexyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance)


Takie produkty wprowadziłam do mojej pielęgnacji jesiennej! Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któryś z tych kosmetyków? Jeśli macie cerę tłustą/mieszaną, to napiszcie proszę, czego Wy używacie.