BANIA AGAFII | fitoaktywna witaminowa maseczka do twarzy

Dbanie o skórę jest dla mnie bardzo ważnym elementem codziennej rutyny. Jako, że moja cera nie wymaga specjalistycznej pielęgnacji, staram się zapewnić jej przede wszystkich nawilżenie i odżywienie, a przy okazji zadziałać troszkę przeciwzmarszczkowo. Tę firmę znam już od dawna - znam się bardzo dobrze z maseczką dziegciowa i na mleku łosia, które uważam za naprawdę świetne! Po wariant fitoaktywny sięgnęłam nie tak dawno, aby przekonać się czy ta dorówna swoim poprzedniczką i zachwyci mnie równie mocno. Jeśli ciekawi Was, jak spisuje się w mojej pielęgnacji, zapraszam do czytania dalej! :)
SŁOWA PRODUCENTA
Fitoaktywna maska wzbogacona o oleje i ekstrakty jagód z tajgi odżywia skórę w witaminy i minerały. Głęboko nawilża, wygładza cerę i wspiera odnowę skóry. Soki poziomki, tajgowej maliny i wiciokrzewu sinego są bogate w kwasy organiczne i witaminy, które przyczyniają się do głębokiego nawilżenia i odżywienia skóry. Organiczny olejek dzikiej róży zawiera witaminy A i C, dzięki czemu tonizuje skórę i zwiększa jej właściwości ochronne. Olej ałtajskiego rokitnika uaktywnia procesy odnowy skóry. 

Skład: Glycerin, Sucrose Palmitate, Sorbitane Caprylate, Vaccinium Vitis-Idaea Fruit Powder, Rubus Idaeus Seed Powder, Rosa Canina Fruit Oil, Hippophae Rhamnoides Friut Oil, Fragaria Vesca Fruit Juice, Rubus Idaeus Fruit Juice, Lonicera Caerulea Fruit Juice, Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Citric Acid, CI 16255, CI 14720, CI 19140, Caramel.
Opakowanie jest to klasyczna saszetka wielorazowego użytku. Jak dla mnie jest to strzał w dziesiątkę - rzecz higieniczna, wygodna, zajmująca niewiele miejsca. Saszetki są miękkie, więc wyciskanie maseczki przebiega bezproblemowo. Po otwarciu od razu wita nas przepiękny, słodki zapach malin i poziomek. Jest to jedna z cech, dlaczego po nią sięgnęłam :)
Formuła kosmetyku jest dosyć gęsta, żelowa, ale dobrze rozprowadza się na skórze. Ja robię to silikonowym pędzelkiem, którego zamówiłam na Aliexpress. Nie spływa podczas noszenia i łatwo się ją zmywa.
Podczas aplikacji odczuwalne jest przyjemne ciepło. Pory lekko się otwierają, dzięki czemu wszystkie składniki aktywne mogą głębiej wniknąć w skórę. Poprawia się również jej ukrwienie, co sprzyja lepszemu odżywieniu, ujędrnieniu i poprawie kolorytu. Ze względu na właściwości rozgrzewające raczej nie polecałabym tego produktu cerze naczynkowej, natomiast każdy inny rodzaj skóry może skorzystać z właściwości kosmetyku. Maseczka ma w sobie malutkie drobinki przypominające kawałki zmielonych owoców. Aż chciałoby się ją zjeść! :) Dodatkowo maski rosyjskie z tej linii są niezwykle wydajne i biorąc pod uwagę niską cenę, ich zakup jest bardzo opłacalny.
Podsumowując: owocowa kompozycja naprawdę super sprawdza się na mojej skórze ze skłonnościami do przetłuszczania się. Regularnie stosowana przynosi zauważalne efekty - odżywienie, nawilżenie i wyrównanie kolorytu, czyli rzeczy na których najbardziej mi zależy podczas pielęgnacji. Na pewno świetnie sprawdzi się na skórach suchych, tłustych i mieszanych, ale tak jak pisałam wyżej - uważałabym z cerami naczynkowymi lub bardzo wrażliwymi. Chociaż nie pobiła ona moich ulubieńców z tej linii to bez wątpliwości sięgnę po nią ponownie :)

Mieliście okazję stosować tę maseczkę? Jak sprawdza się u was fitoaktywna maska Banii Agafii? Dajcie znać :)