Co w trawie piszczy! Krótka przerwa, zmiany na Instagramie i plecak idealny na co dzień

Ostatni wpis jak można było zauważyć pojawił się tutaj 20 grudnia. Nie planowałam robić sobie przerw, jednak w natłoku pracy, obowiązków i innych rzeczy, które pojawiały się po prostu nieplanowane kompletnie nie mogłam znaleźć chwili, aby zabrać się za zdjęcia czy napisanie chociażby krótszej recenzji. Wpadłam w ciąg rutyny, gdzie nie było miejsca na blogowanie. Wieczorami wracając do domu natomiast chciałam mieć tylko święty spokój - książka, serial, może jakiś głupi program w TV. Będąc kompletnie wyczerpaną blogowanie nie sprawiało mi już takiej frajdy, wręcz przeciwnie, bo w pewnym momencie poczułam jakby to był mój obowiązek - "Opublikuj coś, bo minęło już kilka dni"; "trzeba przejrzeć posty na innych blogach, bo będzie za dużo zaległości". Nie chciałam, aby coś, co sprawiało mi niegdyś taką przyjemność, stało się ciężarem. Nie chciałam wchodzić na moje ulubione blogi z poczucia obowiązku, tylko chciałam się cieszyć tymi postami, chciałam być ich ciekawa, mieć chęć je poczytać. 

Wiem, że ta nasza niedługa przerwa wyszła nam na dobre. Naprawdę musiałam zatęsknić i odzyskać utracony entuzjazm. Miałam też czas, żeby gdzieś w zakamarkach mojej podświadomości, zastanowić się, jak by to blogowanie miało teraz wyglądać. 

Zmiany nie tylko na blogu... 

Kilka razy próbowałam już lekkiej zmiany stylu, i mimo że uwielbiałam kadry z wieloma dodatkami to trochę mnie to już znudziło. Mała zmiana stylu sprawiła, że na nowo poczułam ogromną frajdę z robienia zdjęć, a przy okazji nie muszę się już obawiać, że jakiś kolor czy przedmiot nie pasuje do reszty, bo jest za ciemny czy zbyt kolorowy. Zdecydowanie pomogło mi to ponownie nabrać ochoty na naukę i mam nadzieję, że w końcu udało mi się znaleźć styl, który do mnie pasuje. Oczywiście z drugiej strony staje przede mną algorytm samego Instagrama, który zmienia się jak w kalejdoskopie i z jakiegoś powodu jedno zdjęcie pokazuje o wiele większemu gronu osób niż kolejne, ale tutaj również chyba zaszły we mnie małe zmiany. Skłamałabym, gdybym powiedziała że to mnie zupełnie nie rusza, bo zdarza się że zdjęcie z którego byłam trochę dumna spotyka się z nikłym odzewem, ale naprawdę bardzo staram się przestać o tym myśleć i wyrzucać sobie, że coś robię nie tak. Pewnych rzeczy nie zmienię, więc staram się zmienić moje myślenie o nich. Nie podchodzę do tej aplikacji przez pryzmat liczb i to się na pewno nie zmieni, a Wasze większe zaangażowanie w komentarzach czy wiadomościach prywatnych sprawia, że mam jeszcze większą motywację do działania i pracy nad moim kontem. Gwiazdą insta nigdy nie zostanę, ale za to mam tam naprawdę cudowną małą społeczność, której nie zamieniłabym na żadną inną! Jeśli jeszcze nie jesteście tam ze mną to serdecznie zapraszam :)


Plecak idealny na co dzień

Na koniec chciałabym Wam pokazać moją ostatnią zdobycz za niecałe 27zł w sklepie internetowym shein! Plecak to praktyczny, wygodny i funkcjonalny dodatek, który sprawdzi się nie tylko w codziennym użytkowaniu ale także w czasie spotkań towarzyskich lub wakacyjnej wycieczki. Po pierwsze pomieści wszystkie niezbędne przedmioty, a co najważniejsze jego noszenie jest dużo wygodniejsze od torebki, która bardzo często zsuwa się z ramienia. Kolejny powód to nasze zdrowie. Plecak nosimy na obu ramionach, dzięki czemu jego ciężar rozkłada się równomiernie, a zawartość nie przeciąża naszego kręgosłupa. Jeżeli jesteś typem osoby, która wszystko musi mieć pod ręką to koniecznie rozważ kupno plecaka – twój kręgosłup będzie Ci wdzięczny.


Aktualnie lecę nadrabiać Wasze blogi, jestem mega ciekawa co u Was słychać! 

Jesienne nowości w pielęgnacji twarzy 🍁 The Ordinary oraz Purles

Być może do tej pory jeszcze ktoś się oszukiwał, ale teraz już chyba nie ma złudzeń - jesień zbliża się WIELKIMI krokami! U mnie każda nowa pora roku wiąże się z małymi zmianami w codziennej pielęgnacji i tym razem nic się nie zmieniło. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić dwa produkty, które wprowadziłam już jakiś czas temu do swojej pielęgnacji - mowa tutaj o The Ordinary serum pod oczy Caffeine Solution 5% + EGCG oraz eksfoliującym kremie wzmacniającym Purles 120 Restoring Night Peel. Oba kosmetyki zamówiłam ze sklepu cosibella.pl



The Ordinary - Caffeine Solution 5% + EGCG

Lekkie serum na bazie wody pod oczy. Zawiera wysokie stężenie kofeiny, która pobudza mikrokrążenie w skórze oraz obkurcza naczynia krwionośne, dzięki czemu pomaga w zmniejszeniu opuchlizny oka oraz działa rozjaśniająco na cienie pod oczami...


Serum znajduje się w szklanym, niewielkim opakowaniu z kroplomierzem ułatwiającym dozowanie produktu. Apteczno-minimalistyczna buteleczka prezentuje się bardzo klasycznie. W składzie kosmetyku mamy wysokie bo, aż 5% stężenie kofeiny oraz ekstrakt z zielonej herbaty. Formuła jest wodnista, delikatnie tłusta, ale dość szybko się wchłania stosowana pod krem.  „Caffeine Solution 5% + EGCG” możemy aplikować zarówno rano jak i wieczorem wykonując delikatny masaż okolicy pod oczami. Produkt aplikowany rano dobrze współgra ze wszystkimi korektorami pod oczy i ich nie rozwarstwia. Serum kofeinowe raczej nie ma wystarczających właściwości nawilżających, dlatego zawsze po nim nakładam jakiś lekki krem pod oczy.

Jeśli macie problem z zasinioną skórą pod oczami, to pewnie jak ja przetestowałyście już ze 100 kremów i dobre wiecie, że  mało który daje jakiekolwiek efekty. Domowe sposoby, często są delikatnie widoczne, ale kto ma na to czas, szczególnie rano? Moje cienie są dość ciemne i budzę się z nimi codziennie, niezależnie od ilości snu, po prostu mam bardzo cienką skórę pod oczami i taki już mój urok. 


Płyn od razu po aplikacji wygładza skórę w dotyku, po nocy z nałożonym serum są widocznie jaśniejsze, choć w moim przypadku nie znikają całkowicie, to efekt i tak jest widoczny. Jednak serum nie zawsze działa tak samo, czasem daje lepsze, czasem gorsze efekty, tu znaczenie ma ilość i jakość mojego snu. Koi opuchnięcia i obrzęki wokół oczu, za co naprawdę go lubię! Dodatkowo jest naprawdę mega wydajny.




The Ordinary - Caffeine Solution 5% + EGCG - skład 

  • kofeina - pobudza mikrokrążenie, obkurcza naczynia krwionośne, zmniejsza opuchliznę i rozjaśnia cienie pod oczami,
  • EGCG - związek z grupy flawonoidów o działaniu przeciwutleniającym, wzmacniającym i opóźniającym starzenie skóry,
  • kwas hialuronowy - wielkocząsteczkowy kwas hialuronowy, zapobiega utracie wody z naskórka, nawilża,
  • kwas mlekowy - alfa-hydroksykwas, działa silnie nawilżająco.

Aqua (Water), Caffeine, Maltodextrin, Glycerin, Propanediol, Epigallocatechin Gallatyl Glucoside, Gallyl Glucoside, Hyaluronic Acid, Oxidized Glutathione, Melanin, Glycine Soja (Soybean) Seed Extract, Urea, Pentylene Glycol, Hydroxyethylcellulose, Polyacrylate Crosspolymer-6, Xanthan gum, Lactic Acid, Dehydroacetic Acid, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Propyl Gallate, Dimethyl Isosorbide, Benzyl Alcohol, 1,2-Hexanediol, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol.





Purles - 120 Restoring Night Peel

Całonocny krem z kwasami o działaniu eksfoliującym. Zawiera 10% ekstraktu z liści aloesu, który działa przeciwzapalnie, koi i łagodzi podrażnienia oraz nawilża skórę, 3% kwasu fitowego o działaniu antyoksydacyjnym, rozjaśniającym i złuszczającym oraz 2% kwasu azelainowego, który działa przeciwzapalnie i ujednolica koloryt skóry. Formuła została wzbogacona także o tokoferol, który odżywia i ochrania skórę. Krem ma lekką, żelową konsystencję, która szybko się wchłania, pozostawiając skórę miękką w dotyku.

Krem znajduje się w plastikowym pojemniku, przyznam że estetycznym i poręcznym, posiada pompkę, która odmierza odpowiednią ilość produktu do zaaplikowania. Nie zacina się, nie wydaje za dużo produktu, dzięki czemu krem jest wydajny i starczy na minimum dwa miesiące regularnego stosowania każdego dnia, wieczorem. 


Sam krem ma bardzo lekką konsystencję, która ładnie i szybko wchłania się w skórę. Naprawdę używa się go z wielką przyjemnością. Nie pozostawia na skórze tłustego filmu, od razu po aplikacji skóra jest komfortowa.


Krem Purles ma lekką formułę i bogate działanie.  Nawilżanie skóry tłustej jest równie istotnym elementem pielęgnacji jak oczyszczanie – brak odpowiedniego nawilżenia skutkuje zwiększonym wydzielaniem sebum.  Eksfoliujący Krem Wzmacniający jest aktualnie dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Ekstrakt z aloesu, który znajduje się w składzie, świetnie utrzymuje odpowiednie nawilżenie naszej skóry, dodatkowo łagodzi powstałe podrażnienia. Jestem w stanie potwierdzić właściwości łagodzące, na które wcale nie musiałam z utęsknieniem czekać - wspaniale łagodzi, przyspiesza gojenie trudnych zmian oraz sprzyja szybszemu wchłanianiu się świeżych przebarwień potrądzikowych. Co ważne, nie obciąża skóry i nie zatyka porów.



Purles - 120 Restoring Night Peel - skład

  • ekstrakt z aloesu - koi i łagodzi podrażnienia, nawilża,
  • 3% kwas fitowy - silny antyoksydant, rozjaśnia, wykazuje działanie złuszczające i obkurczające naczynia krwionośne,
  • 2% kwas azelainowy - rozjaśnia przebarwienia, ujednolica koloryt skóry, działa przeciwzapalnie,
  • witamina E - silny antyoksydant, działa przeciwzmarszczkowo, odżywczo i ochronnie.

Aqua (Water), Aloe Barbadenssis Extract, Glycerin, Phytic Acid, Azelaic Acid, Sodium Hyroxide, Acrylamide/Sodium Acrylodimethyltaurate Copolymer, Dicaprylyl Carbonate, Cetearyl Alcohol, Isohexadecane, Cyclopentasiloxane, Tocopheryl Acetate, Polysorbate 80, Disodium EDTA, Sodium Cetearyl Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate, Tocopherol, Phenoexyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance)


Takie produkty wprowadziłam do mojej pielęgnacji jesiennej! Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któryś z tych kosmetyków? Jeśli macie cerę tłustą/mieszaną, to napiszcie proszę, czego Wy używacie. 


    Krem-maseczka Algi Morskie Asoa oraz Olej z pestek malin Natural Secrets | Bogactwo natury dla naszej skóry

    O tych kosmetykach słyszałam wiele dobrego. O oleju z pestek malin i jego dobroczynnych właściwościach naczytałam się już wiele na innych blogach, więc w końcu postanowiłam sprawdzić to na własnej skórze. Natomiast działanie samych alg znam doskonale i uwielbiam ich właściwości. 


    Zdecydowałam się na wybór tych produktów ze sklepu cosibella.pl, ponieważ mają bardzo duży asortyment i robiąc zamówienie mogłam to zrobić w jednym miejscu! 



    Asoa, Krem - Maseczka, Algi Morskie


    Algi to moja wielka miłość. Pisałam już Wam o masce ze spiruliny, tu mamy gotowca. I to mi się podoba. Kiedy nie chce mi się mieszać samodzielnie maski, a przyznaję ostatnio jest to coraz częstsze zjawisko. Zrzucam to nie na lenistwo, tylko na przesilenie wiosenne. Sięgam po gotową maskę.


    Maseczka ma sporą pojemność, bo aż 60ml, dodatkowo jest przy tym naprawdę wydajna. Umieszczona w szklanym słoiku, na etykiecie mamy wszystkie niezbędne informacje. Posiada kolor ciemno-zielony i niestety niezbyt przyjemny zapach. Dla mnie to zapach spiruliny, czuć przy nakładaniu, ale potem jakoś zapach ucieka i nie jest tak męczący. Maseczka jest najlepiej nakładającą i rozprowadzającą się maseczką jaką do tej pory miałam. Można stworzyć idealnej równości maskę. Wygodnie się zmywa.




    Spokojnie można ja trzymać na buzi 15 minut, jak zaleca producent i nie ma mowy o szczypaniu, uczuciu ściągnięcia, nie trzeba jej spryskiwać hydrolatem, bo po prostu nie zastyga. Bazą maski jest hydrolat i to też sprawia, że podkręcamy jej działanie. Działa bardzo dobrze. Super nawilża i zmiękcza skórę, rozjaśnia ją, napina. Podrażnienia, przesuszenia i inne tego typu niespodzianki znikają jak ręką odjął.To taka maseczka, którą warto sobie zafundować przed wielkim wyjściem. Efekt wow gwarantowany!




    • algi morskie(spirulina) - wspomagają nawilżenie skóry, usuwają toksyny oraz działają przeciwstarzeniowo,
    • olej z pestek moreli - zmiękcza, wygładza i działa ochronnie,
    • olej z moringi olejodajnej - koi, łagodzi podrażnienia, wspomaga regenerację oraz normalizuje wydzielanie sebum, 
    • hydrolat z rumianku rzymskiego - działa łagodząco, przeciwzapalnie i regenerujaco,
    • masło shea - przywraca skórze elastyczność, odżywia,
    • ekstrakt z trawy jęczmienia - działa przeciwutleniająco, wygładza i rozjaśnia,
    • kwas liponowy - antyoksydant, wygładza oraz ujednolica skórę i jej koloryt, zmniejsza stany zapalne skóry i wspomaga regenerację,
    • koenzym Q10 - bardzo skuteczny antyoksydant, redukujący liczbę wolnych rodników oraz opóźniający proces starzenia się skóry.

    Aqua, Anthemis Nobilis Flower Water, Spirulina Platensis Powder, Cetyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cetearyl Olivate&Sorbitan Olivate, Vitis Vinifera Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Moringa Oleifera Seed Oil , Glyceryl Stearate Citrate, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Benzyl Alcohol, Allantoin, Parfum, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Ubiquinone, Thioctic Acid, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol, Eugenol,Alpha - Isomethyl Ionone, Isoeugenol, Benzyl Benzoate




    Olej z pestek malin, Natural Secrets 


    Olej z nasion malin dobrze się wchłania, nie pozostawia tłustej powłoki, nie powoduje świecenia skóry i nie zatyka porów. To jeden z olejów o najlżejszej konsystencji i z powodzeniem może być stosowany w przypadku cery trądzikowej i wrażliwej, a także suchej i dojrzałej. Olej z nasion malin można stosować samodzielnie lub łączyć go z innymi olejami. Jako kosmetyk doskonale sprawdza się w połączeniu z olejem ze słodkich migdałów lub olejem arganowym.


    Olej został zamknięty w małej, przyciemnianej, szklanej butelce. Wersja 100ml została zaopatrzona w pipetę, co bardzo ułatwia aplikację.


    Za co go pokochałam? Przede wszystkim jest silnym antyoksydantem, zmiata więc wolne rodniki odpowiedzialne za fotostarzenie się skóry. Zawiera karotenoidy, flawonoidy w tym elagotaniny, które będąc prekursorem kwasu elagowego działają silnie przeciwutleniająco oraz chronią DNA komórek. Dodatkowo doskonale nawilża i uelastycznia skórę ze względu na wysoką zawartość NNKT /Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych/ szczególnie kwasu linolowego (Omega-6) i alfa-linolenowego (Omega-3), które stanowią podstawowy składnik płaszcza lipidowego skóry. Nasz organizm samodzielnie nie produkuje tych kwasów a potrzebuje. Dlatego tak ważne jest ich dostarczanie w diecie oraz w celach prewencyjnych i przeciwstarzeniowych – nanoszenie na skórę. Oba te kwasy wspaniale działają tak na skórę suchą jak i na przetłuszczającą się, normalizując wydzielanie sebum. Co ciekawe kwasy te mają zdolność zwiększania penetracji składników w głąb skóry.


    Działa antyspetycznie i przeciwzapalnie, a jakby tego było mało lekko rozjaśnia, hamując produkcję melaniny, czyli brązowego barwnika odpowiedzialnego za powstawanie nieestetycznych przebarwień. Łagodzi podrażnienia i rumień po ekspozycji na słońce.




    100% olej z pestek malin.




    Podsumowanie

    Są to produkty, które z pewnością zagoszczą u mnie na stałe. Dawno żaden produkt nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak te dwa niepozorne gagatki! Nie dziwię się wcale, że maseczka Asoa i Olej z pestek malin zbierają praktycznie same pozytywne opinie. Szczerze polecam przekonać się na własnej skórze. 




    Znasz któryś z zaprezentowanych kosmetyków? 


    Pielęgnacja okolic oczu z marką Revitalash | Topestetic

    Marka Revitalash stała się znana sprawą kultowej odżywki Advanced. Zdecydowanie jest to firma, która zrewolucjonizowała  dbanie o nasze rzęsy. Sama doskonale znam tę odżywkę, bardzo się z nią polubiłam, dlatego też chętnie podeszłam do testów kolejnych produktów od Revitalash, które zamówiłam ze sklepu topestetic.pl


    Micellar Water Lash Wash 

    Micellar Water Lash Wash należy do grupy kosmetyków pielęgnacyjnych, więc od niego też zacznę dzisiejszy wpis. Produkt jest bezzapachowy. Co ważne, mogą ją używać osoby, które mają wrażliwą cerę, z podrażnieniami, przy sztucznych rzęsach czy makijażu permanentnym. Kosmetyk jest naprawdę wydajny, 3-4 pompki wystarczą, aby oczyścić okolice oczu z makijażu. Plusem jest atomizer, który wypuszcza mgiełkę. Łatwo aplikuje się ją zarówno na płatek jak bezpośrednio na twarz.


    Producent określa ją jako delikatną, dla mnie jest ona ultralekka, niewyczuwalna, mogłabym nawet powiedzieć, że delikatniejsza od wody. Absolutnie w żaden sposób nie podrażnia naszych oczu. Radzi sobie z każdym rodzajem makijażu, nawet wodoodpornym. Faktycznie nie wymaga tarcia, wystarczy wacik z płynem przytrzymać dłużej w odpowiednim miejscu i delikatnie masować skórę. Demakijaż z tym produktem to czysta przyjemność, bez pocierania, rozmazywania, pieczenia czy rzucania niecenzuralnych słów.



    Aqua / Water / Eau, Poloxamer 184, Polysorbate 20, Glycerin, Propanediol, Phenoxyethanol, 1,2-hexanediol, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Panthenol, Ethylhexylglycerin, Sodium PCA, BHT, Anthemis Nobilis Flower Extract





    Hi-def Tinted Brow Gel Soft Brown

    Żel do brwi Revitalash został zamknięty w opakowaniu przypominającym tradycyjną masakrę o pojemności 7.4ml. Z jednej strony buteleczki umieszczona jest szczoteczka do modelowania brwi, a z drugiej sam kosmetyk. 


    Można go nanosić na całkowicie "czyste" brwi, w celu ich ujarzmienia i podkreślenia koloru. Szczególnie blondynki będą zadowolone z odcienia, bo nie jest rudy i genialnie podkreśla każdy włosek. Brwi prezentują się dzięki temu naturalnie ale są widoczne i ułożone w pożądany kształt. Żel mocno utrwala i jeśli Wasze włoski są niesforne i długie, to będzie trzymał je w miejscu przez wiele godzin. 


    Można również stosować go tak jak ja czyli najpierw podkreślić brwi kredką, pomadą czy cieniem, a dopiero na koniec nanieść żel. Wtedy uzyskamy większe wypełnienie brwi i utrwalenie włosków. Trzyma brwi na miejscu, aż do zmycia, nie wymaga poprawek i nie dość, że bardzo ładnie wygląda na brwiach, to nie kruszy się w ciągu dnia. 


    Trimethylsiloxysilicate, Aqua, Isododecane, Cyclopentasiloxane, Silica, Propanediol, Polydiethyleneglycol Adipate/IPDI Copolymer, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Ricinus Communis Oil, Isononyl Isononanoate, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Quaternium-90 Bentonite, Glycerin, Tribehenin, Phenoxyethanol, C4-24 Alkyl Dimethicone/Divinyldimethicone Copolymer, Magnesium Sulfate, Propylene Carbonate, Caprylyl Glycol, Isohexadecane, Lecithin, Polyhydroxystearic Acid, Chlorphenesin, 1,2-hexanediol, Isopropyl Myristate, Ethylhexyl Palmitate, Isostearic Acid, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Beta-Glucan, Benzoic Acid, Sodium




    Podsumowanie

    Dermokonsultantka bezbłędnie trafiła z doborem produktów, przesyłka dojechała do mnie ekspresowo wraz z gadżetami i próbkami. Jestem bardzo zadowolona z kosmetyków Revitalash, dobrze wspominałam tę markę i tym bardziej cieszy mnie ciągle wysoki poziom wypuszczanych nowości!




    Mieliście okazję poznać te produkty? Znacie markę Revitalash?


    Nowości kosmetyczne do włosów ze sklepu Hairstore.pl + kod zniżkowy dla Was!

    Dwa tygodnie temu dotarła do mnie paczuszka ze sklepu Hairstore.pl, czyli sklepu fryzjerskiego i hurtowni online. Odkrywanie nowych miejsce w sieci jest mega uzależniające, a sklepy stacjonarne z odzieżą czy kosmetykami mogły by nie istnieć, bo i tak wszystko co potrzebuję, znajduję w Internecie. Ze sklepu zamówiłam trzy produkty, które chciałabym Wam dzisiaj trochę przybliżyć. 



    Słowem wstępu o sklepie Hairstore.pl 

    Hairstore.pl to przede wszystkim miejsce wypełnione kosmetykami i produktami do pielęgnacji i stylizacji włosów. Oprócz tego można tam znaleźć sprzęt fryzjerski, a nawet wyposażenie do salonów. Ja totalnie przepadłam, gdy odkryłam, że oprócz rzeczy do włosów, można tam zakupić produkty do twarzy, paznokci i ciała. Kompletnie nie mogłam się zdecydować, co wybrać, bo możliwości są ogromne. Myślę, że sklep ten jest świetnym wyborem, gdyż w jednym miejscu możecie zrobić zakupy praktycznie z każdej kategorii i wypielęgnować się od stóp do głów. 

    Anwen, Shake Your Hair

    Przyznaję, że  na ten produkt czekałam najbardziej! Kwota jaką musimy zapłacić za ten produkt to 59,99 zł. Po pierwszym wypiciu smak był owocowy, chociaż troszkę zbyt słodki. Po dwóch tygodniach codziennego picia mogę powiedzieć, że smak zdecydowanie nie należy do tych przyjemnych. Jak dla mnie jest lekko mdlący przez swoją słodycz, ale! To tylko 200ml dziennie, więc nie chciałabym też bardzo narzekać w tej kwestii. Działanie zdecydowanie wynagradza wszystkie niedogodności! Podczas mycia nie wyciągam już tylu kosmyków i nie widzę dywanu z włosów po suszeniu. A jak jest z przyrostem? Na razie trudno jest mi to ocenić, myślę, że jak skończę opakowanie dam Wam znać na Instagramie. 

    Anwen, olej mango do włosów średnioporowatych

    Olejek mango jak przystało na tego typu produkt jest rzadki i ma lekko żółtawe zabarwienie. Moje włosy wypijają go momentalnie. Podczas aplikacji wystarczy niewielka ilość. Olej mango Anwen ma przepiękny, słodki zapach, który przenosi nas w krainę odprężenia. Włosy stają się bardziej wygładzone i elastyczne. Dotychczas nie zdarzyło mi się, bym miała problem ze spłukiwaniem go. 

    Lisap Ultimate, spray ochronny pod prostownicę 

    Z prostownicy korzystam naprawdę sporadycznie, jednak jak już to robię to chciałabym mieć pod ręką jakąkolwiek ochronę przed jej temperaturą. Oczywiście chodziło mi również o ochronę przed ciepłem suszarki. Tak też padło na ten produkt. Stosuję na wilgotne włosy przed suszeniem (lub suche przed prostowaniem) – dobrze się go aplikuje, atomizer równomiernie rozpyla produkt. Potem przeczesuję delikatnie włosy i suszę ciepłym nawiewem suszarki. Trzeba mu przyznać, że ułatwia rozczesywanie włosów. Po wysuszeniu włosy bynajmniej nie są obciążone, ale lekkie, sypkie i pięknie błyszczące. Ogólnie uzyskany efekt bardzo mi się podoba, ale produkt sam w sobie raczej słabo nawilża włosy. U mnie najlepiej się sprawdza zaaplikowany na włosy uprzednio potraktowane treściwą nawilżającą odżywką. Nie mniej jednak ze względu na alkohol zawarty wysoko w składzie staram się sięgać po ten kosmetyk raczej „od czasu do czasu”.



    Na koniec mam dla Was niespodziankę. Jeśli macie ochotę zrobić zakupy w sklepie Hairstore.pl, na kod BLOGALEKSANDRA dostaniecie -10% rabatu na wszystkie produkty, także przecenioneZniżka ważna tylko do 4.06.2020 r. włącznie.

    Couleur Caramel - paleta do konturowania oraz sypki jedwabny puder - naturalna kolorówka!


    Kosmetyki naturalne to pojęcie, które ostatnio często pojawia się w naszym życiu. Dużo mówi się o tym, że powinno się je wybierać, bo mają lepsze składy i robią dla naszej cery wiele dobrego. Kosmetyki oparte na naturalnych składnikach, gwarantują naszej skórze bezpieczną i zdrową pielęgnacje. Co ważne – nie zakłócają jej naturalnego rytmu ani samodzielnych procesów odnowy. W ich składzie znajdziemy czyste ekstrakty roślinne, ziołowe i olejki eteryczne, które wspomagają skórę w przywróceniu i zachowaniu jej naturalnych funkcji fizjologicznych.


    Dzisiaj chciałabym przedstawić dwa produkty ze sklepu ekozuzu.pl. Kosmetyki Couleur Caramel to certyfikowane, naturalne kosmetyki do makijażu. Oferta jest bogata i zadowoli chyba nawet najbardziej marudnych. Jednak dziś chciałabym napisać kilka słów o palecie do konturowania oraz jedwabnym, sypkim pudrze.




    Couleur Caramel - Paleta do konturowania 

    Połączenie 6 uniwersalnych odcieni matowych purów Couleur Caramel, zamknięte w pięknej kompaktowej paletce posłuży do wymodelowania makijażu na każdą okazje.


    Couleur Caramel - Paleta do konturowania - kilka słów wstępu 

    Opakowanie paletki, zarówno kartonik, w którym zamknięta jest kasetka z cieniami, jak i sama  paleta są po prostu przepiękne, cudowne, boskie i tak mogłabym dalej wymieniać. Jakkolwiek długo bym na nie, nie patrzała to po prostu nie mogę nacieszyć oczu. Kasetka z cieniami zamykana jest na magnetyczny zatrzask, na tyle porządny, że mając paletkę na przykład w torebce to nie powinna się ona otworzyć.

    Po otwarciu kasetki ukazuje nam się sporych rozmiarów lusterko, zajmujące praktycznie całą górną część. Lusterko jest na tyle duże, że można z powodzeniem używać go do wykonana makijażu. Łączna gramatura wszystkich cieni wynosi 18 gram, co na pojedynczy cień daje nam wagę 3 gram, moim zdaniem, pojemność jak najbardziej poprawna. 


    Couleur Caramel - Paleta do konturowania - skład

    Mica - Zea Mays (Corn) Starch* - Octoyldodecanol - Ricinus Communis (Castor) Seed Oil* - Zinc Stearate - Prunus Armeniaca (Apricot) kernel Oil* - Argania Spinosa Kernel Oil* - Glycerin - Aqua (Water) - Sodium Levulinate - Lecithin - Tocopherol - Ascorbyl Palmitate - Citric Acid - Sodium Anisate.

    10% wszystkich składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego
    100% składników jest pochodzenia naturalnego



    Couleur Caramel - Paleta do konturowania - moja opinia 

    Ekologiczne, naturalne pudry w palecie nie powodują alergii skóry, są bezpieczne i delikatne dla wrażliwych oczu. Dzięki zastosowaniu w procesie produkcji organicznego olejku arganowego pudry uzyskują jedwabiste wykończenie i maksymalną przyczepność do skóry. 

    Polecam nakładać lekką ręką, bo są bardzo dobrze pigmentowane. Na twarzy utrzymują się cały dzień, świetnie współpracują z podkładami tradycyjnymi i minerałami. wystarczy dotknąć pędzlem twarzy, a produkt zostaje na niej jak odbity stempelek. Bardzo dobrze się blendują, z łatwością wykonturujemy naszą buzię, nawet jeśli jesteśmy początkujące. Krzywdę możemy zrobić sobie tylko, kiedy nałożymy za dużo produktu - wszystko ładnie rozetrzemy, ale zwyczajnie będzie go za dużo. Produkt nie ściera podkładu ani pudru, bardzo dobrze z nim pracuje i nie znika w trakcie dnia. 

    Dwa jaśniejsze pudry używałam na całą twarz - makijaż trzymał się bez zarzutów. Nakładam je również na korektor pod oczami co rozjaśnia mi tę strefę. Ostatni puder spisał się jako róż, ma w sobie brzoskwiniowe tony co przy mojej bladej cerze prezentuje się najlepiej! 



    Couleur Caramel - Jedwabny puder

    Puder jedwabny Couleur Caramel  jest bogaty w składniki aktywne, ujednolica i matuje cerę, nadając jej promienny i pełen blasku wygląd przez cały dzień!


    Couleur Caramel - Jedwabny puder - słowem wstępu

    Puder marki Couleur Caramel zamknięty jest w standardowym dla tej firmy opakowaniu, utrzymany w pięknej szacie graficznej. W środku znajduje się 8 gram pudru, jednak taka ilość wystarczy na naprawdę długi okres czasu. 

    Kosmetyk jest bezzapachowy i ma sypką, dobrze zmieloną i wręcz aksamitną w dotyku konsystencję. Uwierzcie, że tak miałkiego i delikatnego pudru do tej pory jeszcze nie miałam. Kosmetyk występuje tylko w jednym odcieniu (nr 11).

    Pudełeczko ma dość duże otwory, dlatego początkowo obawiałam się, że może wydobywać się z nich zbyt wiele produktu, jednak niepotrzebnie. Na spokojnie możemy kontrolować ilość pudru, którą chcemy wysypać na wieczko. 


    Couleur Caramel - Jedwabny puder - skład

    Nie zawiera talku i substancji zapachowych. Zastosowanie procesu mikronizacji w produkcji kosmetyków Couleur Caramel pozwala na jeszcze efektywniejsze wchłanianie i działanie składników aktywnych.

    Silica, Mica, Oryza Sativa (Rice) Germ Powder*
    [+/- May contain: CI 77491 (Iron oxides), CI 77492 (Iron oxides), CI77891 (Titanium dioxide), CI77499 (Iron oxides), CI 77007 (Ultramarine blue)] *:


    Składniki aktywne:
    • organiczna skrobia ryżowa - dodana do pudrów daje im jedwabistość i sprawia, że aplikacja jest przyjemniejsza. 
    • mika - nadaje pudrom lekkości i powoduje, że rozprowadzają się aksamitnie. Nadaje skórze delikatny połysk zbliżony do naturalnego połysku zdrowej skóry, subtelnie ożywia twarz oraz optycznie wygładza niedoskonałości
    • krzemionka - absorbuje sebum, ponadto posiada zdolność rozpraszania światła. W efekcie zastosowanie jej prowadzi to do optycznego zmniejszenia zmarszczek i drobnych defektów skóry oraz daje efekt soft focus.

    100% składników pochodzenia organicznego!
     69% aktywnych składników



    Couleur Caramel - Jedwabny puder - moja opinia

    Puder możemy używać solo. Jeśli Wasza cera ma wyrównany koloryt, brak niedoskonałości - nie potrzebuje dodatkowo podkładu. Puder doda jej wygładzenia i lekkiego rozświetlenia. W tym wypadku świetnie nadaje się podczas dziennego makijażu, aby jedynie lekko ją upiększyć.

    Osobiście najbardziej lubię go stosować jako puder wykończeniowy. Skóra jest zmatowiona, ale nie jest to płaski mat, daje bardziej satynowe wykończenie. Co ciekawe taki satynowy efekt trzyma się cały dzień, i przez cały ten czas nasza skóra wygląda dobrze, a podkład jest utrzymany w ryzach. Ma jasny, naturalny odcień, ale na skórze nie zostawia koloru, myślę, że dopasuje się do każdej karnacji. Bardzo dobrze współpracuje z moim aktualnym podkładem od Maybelline Fit me.



    Podsumowanie

    Makijaż ma ogromny wpływ na cerę, może bowiem nie tylko kryć niedoskonałości, ale i je leczyć. Zmagając się z trądzikiem czy atopowym zapaleniem skóry, zamiast uporczywie zakrywać zmiany tłustym fluidem bezpieczniej jest stosować lecznicze produkty organiczne. Serdecznie zapraszam Was do drogerii ekozuzu.pl, gdzie znajdziecie mnóstwo naturalnej kolorówki.. i nie tylko!



    Macie jakieś doświadczenie z naturalną kolorówką?


    Bądź piękna naturalnie! Maluni - glinka czerwona oraz algi spirulina

    Powoli popadam w nałóg glinkowy! Kocham za efekty i za działanie, a przede wszystkim za naturalność. Odkąd zaczęłam sięgać po glinki regularnie, moja skóra odwdzięcza mi się rzadziej występującymi niespodziankami o mniejszych rozmiarach. Nie pojawiają się już duże wypryski, bolące gule. Twarz wygląda ładniej i zdrowiej. Co do samej Spiruliny - jest bardzo wartościowym materiałem kosmetycznym o ogromnych właściwościach odżywczych i pielęgnacyjnych. Jeśli jesteś ciekawa efektów - czytaj dalej!



    Koszyk natury

    Koszyk natury to mała rodzinna firma, która powstała zamiłowania do natury i zdrowego trybu życia. Sklep internetowy oferuje szeroki wybór produktów dopasowanych do indywidualnych potrzeb. Wszystkie kosmetyki posiadają dobry, prosty skład, pozbawiony szkodliwych dodatków. Większość z nich to polskie kosmetyki naturalne, pochodzące z małych manufaktur. Marka Maluni powstała dzięki niesamowitej wiedzy założycielki sklepu!




    Maluni, Glinka czerwona 

    Polecana do pielęgnacji: cery tłustej, mieszanej, problemowej, wrażliwe, naczynkowej, z trądzikiem różowatym, o nierównomiernym kolorycie.

    Produkt otrzymujemy saszetce  z zamknięciem strunowym, który mieści 100g produktu. Dodatkowo mamy tutaj piękny, minimalistyczny nadruk z nazwą marki i najważniejszymi dla nas informacjami. Kolejną typową cechą glinek jest ich sypka forma.

    Proszek przed użyciem należy przygotować. Wiem, że wiele osób nie sięga po takie maski właśnie z tego powodu, wolą kupić przygotowany już produkt, którego cena jest o wiele wyższa. Gwarantuje, że sposób przygotowania jest bardzo prosty, szybki i na pewno każdemu z Was uda się ją zrobić. Odpowiednią ilość produktu mieszamy z wodą do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Każda glinka może zachowywać się nieco inaczej, dlatego nie podaje się proporcji. Trzeba obserwować i zastosować metodę prób i błędów.


    Glinka czerwona to produkt pochodzenia mineralnego, wydobywany z głębi kopalni umiejscowionych na terenie Francji. Produkt można stosować zarówno jako maseczkę na twarz, jak i dodatek do kąpieli. U mnie odnalazła się oczywiście jako maska na twarz. Buzia po użyciu maseczki z czerwonej glinki była za każdym razem dokładnie oczyszczona, rozjaśniona, matowa i gładka. W żadnym wypadku nie podrażniała, a wręcz przeciwnie - wszystkie podrażnienia i zaczerwienienia były złagodzone, a zmiany trądzikowe mniej widoczne. Jest jedną z łagodniejszych glinek, a mimo tego, świetnie radzi sobie z oczyszczaniem problematycznej cery.

    Co najlepsze - kilkanaście godzin po jej zmyciu pory są wyraźnie zwężone. Oczywiście nie znikają one jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale jestem przeszczęśliwa, gdy moje kratery choć przez chwilę są trochę mniejsze i nie rzucają się tak w oczy. Nie przyczyniła się do wysuszenia mojej cery, radzę jednak zachować ostrożność. Zbyt częste nakładanie mineralnych maseczek może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Glinka wysuszy skórę, a ta broniąc się, odwdzięczy się nam zwiększoną produkcją sebum, z którym tak zaciekle walczymy.



    Maluni, Algi spirulina

    Polecana do pielęgnacji: cery tłustej, mieszanej, trądzikowej, zmęczonej, szarej, odwodnionej, pozbawionej jędrności, dojrzałej, z oznakami starzenia.

    Spiruline dostajemy w takiej samej saszetce co wymienioną wyżej glinkę. Najbardziej charakterystyczny w produkcie jest jej zapach, który od razu nasuwa mi na myśl pokarm dla rybek (taki mocno skondensowany) - nie ma co się oszukiwać, ona porostu śmierdzi rybami i dla osób wrażliwych na takie zapachy będzie ona nie lada wyzwaniem. Równie charakterystyczny jest jej ciemnozielony kolor. Musimy bardzo uważać, ponieważ proszek jest bardzo miałki i lubi pylić brudząc wszystko dookoła


    Spirulina zawiera najwięcej drogocennych składników ze wszystkich poznanych roślin, dlatego stosuje się ją w bardzo szerokim zakresie. W produktach kosmetycznych ma swoje zastosowanie od bardzo dawna. Jest źródłem białka, witaminy E, beta - karotenu, związków mineralnych oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych. Spirulina stanowi także bogate źródło kwasu linolowego i linolenowego. Inne witaminy, które są w spirulinie to: B1, B2, B12, kwas foliowy, kwas pantotenowy, niacyna, biotyna, witamina E oraz C.

    Jest niezastąpiona przed ważnymi wyjściami, na których chcemy wyglądać olśniewająco. Redukuje zaczerwienienia i zmniejszy podrażnienia, a także wspomaga gojenie i leczenie blizn potrądzikowych. Zadowolone z działania spiruliny powinny być zwłaszcza osoby borykające się z trądzikiem, a także posiadacze skóry dojrzałej, suchej, zmęczonej, poszarzałej, o nierównomiernym kolorycie.

    Systematyczne i konsekwentne stosowanie spiruliny w postaci maseczki bądź suplementu diety powoduje zauważalne efekty. Skóra stanie się jędrniejsza, pełna blasku i świeżości. 


    Maluni, Glinka czerwona ~
    Maluni, Algi spirulina ~ 



    Lubisz maseczki z glinki? Miałaś okazję stosować spiruline w swojej pielęgnacji?

    Orzeźwiający rytuał - Peeling oraz masło do ciała Oh!Tomi | Topestetic

    Czasami zdarzają się takie dni, kiedy wracam do domu całkowicie pozbawiona energii, a wszystko wokół zaczyna mnie irytować. Lubię wtedy spędzić pod prysznicem kilka dłuższych chwil z kosmetykami, które zapachem są naprawdę kojące. Jakiś czas temu dotarły do mnie dwa produkty marki Oh!Tomi ze sklepu topestetic.pl. To moja druga paczuszka od sklepu i po raz drugi jestem mega pozytywnie zaskoczona - ekspresowa (darmowa!) wysyłka, mnóstwo próbek i niespodzianki. Wielki ukłon w stronę sklepu za tak profesjonalne podejście. Tym razem testowałam peeling oraz masło do ciała, które pachną i wyglądają tak, że nawet najdroższe SPA chowa się w ciemnym kącie.

    Dziś podzielę się z Tobą produktami, które zwykłą kąpiel zmieniają w tą bajkową.



    Oh!Tomi, Peeling do ciała o zapachu słońca

    Aromat słonecznego blasku karaibskiej ulicy. To zapach rozgrzanych wakacji, pozytywnych wibracji i gorących emocji. Daj się zabrać w stronę słońca i poczuj je na własnej skórze!
    INCI: Sucrose, Butyrospermum Parkii Butter, Vitis Vinifera Seed Oil, Parfum, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional.

    Słodki jednorożec na opakowaniu o zapachu słońca. No ja jestem kupiona, totalnie. Peeling do ciała Oh!Tomi zamknięty jest w słodkiej, metalowej, ale jednocześnie bardzo lekkiej puszce o pojemności 250g, a wszystko to dopełniają pastelowe kolory.

    W jaki sposób kojarzy Wam się zapach słońca? Nie umiałam sobie tego wyobrazić. Gdy tylko odkręciłam wieczko od razu było można poczuć intensywność słońca! Z jednej strony czuję w nim mydlane i pudrowe nuty, z drugiej zaś coś ultra kwiatowego. Pierwszy raz spotykam się z kosmetykiem o takich nutach zapachowych i jest to coś naprawdę niesamowitego.
    Jeśli mam być szczera, czasami testuję produkty z bojowym nastawieniem. Wiele już wypróbowałam i może przez to oczekuję coraz więcej. Byłam przekonana, że Oh!Tomi podpadnie mi jakaś drobnostką i szybko zostanie skreślony, tymczasem zakochałam się w tym peelingu i nie mogę mu nic zarzucić.

    Masaże z użyciem tego kosmetyku sprawiły, że moja skóra stała się nawilżona, oczyszczona, gładka i jędrniejsza. Powstający na skórze film pozwala mi uniknąć kolejnego kroku, czyli balsamowania, a rano budzę się z przyjemną w dotyku skórą. Oczywiście skłamałabym gdybym powiedziała, że ten efekt utrzymuje się na długo, lecz peeling ma przede wszystkim relaksować i oczyszczać naszą skórę. Jest bardzo mocnym zdzierakiem, więc raz w tygodniu można sobie porandkować, częściej nie zalecam.

    Niewielka ilość kosmetyku wystarczy, aby dobrze rozprowadzić go po partiach ciała, które chcę poddać zabiegowi peelingującemu. Produkt został stworzony ręcznie, z miłością do natury oraz pozbawiony silnych detergentów za co bardzo go cenię.



    Oh!Tomi, Masło do ciała o zapachu melona 

    Egzotyczny Melon to dawka wspaniałego nastroju i niebywale dobrego samopoczucia. Owoc odpręża, wyciszając nieco zmysły, a jednocześnie dodaje animuszu ku kolejnej przygodzie!

    INCI: Butyrospermum Parkii Butter, Theobroma Cacao Seed Butter, Persea Gratissima Oil, Parfum, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, Hexyl Cinnamal, Linalool, Citronellol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Geraniol, Butylphenyl Methylpropional.

    Masło do ciała Oh!Tomi opakowane zostało w taką samą puszeczkę, ale tym razem dostajemy przeuroczego kociaka na nakrętce. Pojemność to w tym przypadku 200g. Masło posiada zbitą konsystencję. Można powiedzieć, że tak zbitą jak w przypadku czystego masła shea. Potrzeba troszkę cierpliwości, aby upłynnić produkt, aby z wielką przyjemnością go później wsmarować. 

    Melon pachnie orzeźwiająco i radośnie. Jest jak koktajl na poprawę humoru, sprawia, że uśmiech pojawia się momentalnie! Z początku zapach jest prosty, subtelny ale i 'iskrzący'- taki typ, który zyskuje przy bliższym poznaniu, bo na samym początku staje się tylko obiektem ciekawskich oczu.
    By sprawdzić działanie produktu zdecydowałam się na odstawienie innych kosmetyków (balsamów, olejków, kremów), by rzeczywiście zbadać skuteczność masła. Kosmetyk stosowałam głównie do pielęgnacji nóg, ramion i stóp. 

    Masło okazało się być bardzo delikatne, w żaden sposób nie podrażnia. Doskonale nawilża i łagodzi – ten efekt zauważyłam po zmianie na do tej pory często swędzących mnie, nogach po depilacji (szczególnie zimą nasilał mi się ten problem). Krostki i niewielkie podrażnienie skóry regenerują się zdecydowanie szybciej. Z powodzeniem można je stosować na całe ciało łącznie ze stopami, bo świetnie je zmiękcza i odżywia.

    Produkt jest niesamowicie wydajny, gdyż wystarczy naprawdę niewielka jego ilość by nasmarować ciało. Kosmetyk pozostawia na skórze błyszczący, tłustawy film, który nie wchłania się błyskawicznie. 



    Podsumowanie

    Pierwszy raz stosowałam produkty tej marki, ale na pewno nie ostatni.  Jestem oczarowana nie tylko pięknymi i przesłodkimi opakowaniami, ale przede wszystkim bardzo dobrym działaniem. Kosmetyki znajdziecie oczywiście w sklepie topestetic.pl




    Znasz markę Oh!Tomi? Co sądzisz o zaprezentowanych kosmetykach?

    Nowości od topestetic.pl - Be The Sky Girl! Emulsja do mycia twarzy 2w1 oraz serum do cery mieszanej i tłustej

    Witam Cię w nowym roku! Mam nadzieję, że tę niezwykłą noc spędziłeś niezwykle, w gronie najbliższych Ci osób. Skoro mamy ten  Nowy Rok, stwierdziłam, że muszą być i nowości. W ostatnim czasie miałam okazję testować jak dotąd nieznaną mi markę be the Sky Girl, którą dostałam dzięki uprzejmości sklepu internetowego topestetic.pl. Pierwsze wrażenia? Paczka pięknie i porządnie zapakowana. Oprócz tego sklep zawsze nas czymś zaskoczy - ja dostałam notes, długopis, zawieszkę i dwustronne lustereczko, idealne do torebki. Dodatkowo mnóstwo próbek i zawsze darmowa dostawa, jak i zwrot! Oczywiście zawsze można liczyć na konsultacje kosmetologiczne, co moim zdaniem jest naprawdę super sprawą.



    Be the Sky Girl!

    Marka zachęciła mnie wyglądem, innym, trochę komiksowym i z poczuciem humoru. To na pewno wyróżnia ją spośród tłumu. Są to naturalne kosmetyki dla aktywnych i nowoczesnych kobiet. Produkty są kompilacją skutecznych, naturalnych składników aktywnych i pięknych zapachów. Zadbają o naszą skórę oraz zmysły. Be The Sky Girl to energia i radość, którą Ola i Ela chcą dzielić się z nami, kobietami.


    Be the Sky Girl, Eeasy going - emulsja do mycia twarzy 2w1

    Jestem delikatną emulsją łączącą w sobie oleje i łagodne substancje myjące, aby Twój demakijaż był skuteczny, szybki i przyjemny. Pokażę Ci, że oczyszczanie twarzy i demakijaż oczu to prosta sprawa i pierwszy krok do zdrowej cery. Nałóż mnie zwilżonymi dłońmi na twarz, wmasuj i spłucz ciepłą wodą, a pozostawię Twoją skórę czystą, satynowo- gładką i rozświetloną.
    INCI: Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sodium Cocoyl Glutamate, Aqua, Isopropyl Isostearate, Hydrogenated Ethylhexyl Olivate, Citric Acid, Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables, Xanthan Gum, Polyglyceryl –3 PCA, Tocopherol, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Parfum, Eugenol, Linalool, Limonene.

    Emulsja do mycia i demakijażu twarzy 2w1 Be The Sky Girl to plastikowa buteleczka, z pompką, o pojemności 100 ml. Jest poręczna, wygodnie się z niej korzysta, ale też kompaktowa, więc sprawdza się w podróży. Aplikator działa bez zarzutów, nic się nie zacina. Niestety przez całkowicie białe opakowanie nie jesteśmy w stanie na bieżąco śledzić stanu zużycia emulsji.

    Konsystencje posiada kremową, w sumie powiedziałabym, że typową dla mleczek. Nie spływa z dłoni, a współpraca z tym kosmetykiem jest naprawdę bezproblemowa. Zapach produktu jest delikatny, ale niezwykle przyjemny! Każde użycie jest czystą przyjemnością.


    Składniki aktywne, które znajdziemy w emulsji:

    • Olej słonecznikowy (Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil) - bogaty w lecytynę i witaminy, zmiękcza i wygładza skórę, ma działanie antyoksydacyjne i normalizujące, dobry również dla cery tłustej i mieszanej (nie zapycha porów), dokładnie oczyszcza skórę nie, naruszając jej bariery ochronnej; skutecznie łączy się z zanieczyszczeniami oraz sebum, aby dokładnie oczyszczać skórę
    • Roślinna substancja myjąca (pochodna kokosa) (Sodium Cocoyl Glutamate) sól sodowa kokosowych alkoholi tłuszczowych i kwasu glutaminowego; pochodzenie roślinne; substancja myjąca, pianotwórcza, surfaktant; łagodna dla skóry
    • Naturalne ekstrakty z oliwy (Hydrogenated Ethylhexyl Olivate, Hydrogenated Olive Oil Unsaponifiables) – głęboko nawilżają i odmładzają, rozświetlają skórę i zostawiają ją jedwabiście delikatną i gładką, dają efekt podobny do zastosowania silikonów, nie dając ich skutków ubocznych.  


    Be the Sky Girl, Eeasy going - emulsja do mycia twarzy 2w1 - jak sprawdziła się u mnie?

    Kosmetyk jest naprawdę delikatny, ale idealnie usuwa brud i zanieczyszczenia. Stosuję go tak jak zaleca producent - nakładam wilgotnymi dłońmi na twarz i masuję kulistymi ruchami. Robię to dwa razy, gdy mam na sobie makijaż. Świetnie radzi sobie z jego usunięciem, nie podrażnia skóry, ani jej nie wysusza. Emulsja w połączeniu z wodą staje się bardziej rozwodniona i zawartość jednej pompki wystarcza wtedy na rozprowadzenie i wmasowanie na powierzchni całej twarzy. Przyjemnie na niej osiada, nie zsuwając się i nie uciekając. Po umyciu i osuszeniu twarzy nie pojawia się też efekt ściągnięcia czy uczucie swędzenia. Stosuję rano i wieczorem. 




    Be the Sky Girl, Keep pure - serum do cery tłustej i mieszanej

    Łączę w sobie wysoko stężone ekstrakty roślinne z różnych zakątków świata – od bukwicy zwyczajnej po żywokost lekarski. Wszystko po to, aby silnie oczyścić, zmatowić i ukoić niedoskonałości skóry. Użyj mnie na noc lub na dzień, pod krem z serii FACE, a od rana będziesz mogła się cieszyć odświeżoną, matową, zdrowszą cerą. Jak pachnę? Pachnę składnikami aktywnymi - jak najcudowniejsze, ziołowe spa!
    INCI: Aqua, Glycerin, Niacinamide, Polyglyceryl-4 Caprate, Lactobacillus Ferment, Sodium Polyacrylate Starch, Xylitylglucoside, Salix Alba Bark Extract, Symphytum Officinale Root Extract, Aloe Barbadensis Extract, Stachys Officinalis Flower/Leaf/Stem Extract, Hamamelis Virginiana Bark/Twig Extract, Centella Asiatica Root Extract, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Hyaluronic Acid, Anhydroxylitol, Xylitol, Lactobacillus, Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Extract, Xanthan Gum, Sodium Phytate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Alcohol, Lavandula Angustifolia Oil, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Linalool.

    Serum dla cery tłustej i mieszanej zamknięte jest w białym, plastikowym opakowaniu o pojemności 30ml, z charakterystycznymi dla marki nadrukami. Do aplikacji służy wygodna pompka z niewielkim otworem, przez który wypływa serum. Nawet, jeśli dociśniemy ją do końca, to daje całkiem przyzwoitą ilość, dzięki czemu nie ma obaw że weźmiemy zbyt dużo.

    Konsystencja kosmetyku jest żelowa, szybko się wchłania. Jego zapach nie wszystkim może przypaść do gustu, ponieważ wyczuwalne są tu szczególnie nuty ziołowe. Nie trzeba się jednak o to obawiać, ponieważ po nałożeniu nie jest wyczuwalny na skórze.


    Składniki aktywne, które znajdziemy w serum: 

    • Witamina B3 (Niacinamide) – działa przeciwzapalnie, sprzyja gojeniu i regeneracji skóry, wykazuje działanie antytrądzikowe, zmniejsza nadmierną produkcję sebum oraz redukuje wielkość porów skóry, stymuluje produkcję ceramidów.
    • Ekstrakt z kokosa (Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Extract) - intensywnie nawilża skórę, pozostawia ją miękką i idealnie wygładzoną, jest bogaty w witaminy, które poprawiają elastyczność skóry oraz w antyoksydanty
    • Wyciąg z kory wierzby białej (Salix Alba (Willow) Bark Extract) – wykazuje silne działanie przeciwtrądzikowe - działa ściągająco, przeciwzapalnie, bakteriobójczo i antyoksydacyjnie, tonizuje, odżywia i koi, uszczelnia naczynia włosowate;
    • Żywokost lekarski (Symphytum Officinale Root Extract) - wykazuje silne właściwości regenerujące i nawilżające, działa przeciwzapalnie, likwiduje zaczerwienienia, łagodzi objawy trądziku różowatego, zawiera alantoinę, która łagodzi podrażnienia, stymuluje gojenie i regenerację skóry;
    • Aloes (Aloe Barbadensis Extract) -  wzmaga syntezę kolagenu i elastyny w skórze, przyspiesza procesy gojenia, poprawia elastyczność i jędrność skóry, nawilża ją i wygładza oraz działa antyoksydacyjnie, odmładzając skórę, pomaga również na trądzik i reguluje wydzielanie sebum – ma działanie przeciwzapalne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze i antybakteryjne, dodatkowo uspokaja skórę 
    • Bukwica lekarska (Stachys Officinalis Flower/Leaf/Stem Extract) - działa ściągająco, przeciwzapalnie, przyspiesza regenerację naskórka, goi rany, niszczy bakterie i wirusy, odkaża miejscowo i hamuje krwawienia;
    • Oczar wirginijski (Hamamelis Virginiana Bark/Twig Extract) – ma działanie przeciwzapalne, przeciwutleniające, przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe, przeciwkrwotoczne i uszczelniające naczynia włosowate, 
    • Wąkrota azjatycka (Centella Asiatica Root Extract) - stymuluje  produkcję kolagenu, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie, wpływa na redukcję zmarszczek oraz przeciwdziała powstawaniu nowych, działa przeciwobrzękowo, wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych, wygładza skórę i zmniejsza przebarwienia i blizny;
    • Kwas hialuronowy (Hyaluronic Acid) – wspomaga regenerację tkanek, spłyca zmarszczki, wypełniając je, zmniejsza ich widoczność, mocno nawilża naskórek i ułatwia wchłanianie korzystnych składników kosmetyku, podnosi elastyczność skóry, tworzy na niej film ochronny oraz działa kojąco i łagodząco.

    Be the Sky Girl, Keep pure - serum do cery tłustej i mieszanej - jak sprawdziło się u mnie?

    Kosmetyk bardzo sprawnie rozprowadza się po skórze i szybciutko wchłania. Nie pozostawia żadnego nieprzyjemnego, uciążliwego filmu, ale skóra jest minimalnie lepka. Efekty widoczne są już o poranku. Skóra jest zdrowo zmatowiona, wyraźnie wygładzona i mięciutka. Po kilku użyciach zauważyłam, że zostały wyciszone stany zapalne, pory są ładnie oczyszczone i domknięte. Serum nie powoduje żadnego dyskomfortu na skórze, nie podrażnia i nie zapycha. Optymalnie nawilża. Jak już wspomniałam, goi niedoskonałości i sprawia, że nie pojawiają się nowe. Skóra wygląda na oczyszczoną, nawilżoną, po prostu zdrowszą i w dobrej kondycji. Bardzo cieszy mnie fakt zmatowionej skóry i mniej rzucających się w oczy porów. Serum początkowo stosowałam tylko wieczorem, jednak dałam mu szansę również w dzień i okazało się, że świetnie współgra z makijażem. 



    Be the Sky Girl - podsumowanie

    Cieszę się, że pierwszy post tego roku mogłam napisać tak pozytywny! Kosmetyki Be the Sky Girl okazały się być naprawdę pozytywnym zaskoczeniem, bardzo się cieszę że miałam okazję poznać tę markę. Oba kosmetyki zakupicie w sklepie topestetic.pl




    Znasz kosmetyki marki Be the Sky Girl?

    NUXE, Reve de Miel | Honey Lip Balm | Must have do pielęgnacji ust?

    Tak moi drodzy - tym razem będzie o balsamie do ust. Jako, że pierwszy raz na moim blogu pojawia się wpis o produktach do ust, stwierdziłam, że musi to być coś naprawdę dobrego. Ten produkt chodził za mną od dawna, ale jakoś nie było okazji,  żeby go zdobyć. W końcu zdecydowałam się wypróbować popularny swego czasu w blogosferze słoiczek z logiem marki NUXE. Mowa oczywiście o znanym i powszechnie chwalonym Reve de miel. Poznajcie bohatera dzisiejszego posta! Ja nabyłam go tutaj >>LINK DO SKLEPU<< w bardzo atrakcyjnej cenie!
    Od producenta: Ultraodżywczy, naprawczy balsam do ust i okolic ust z miodem i olejkami roślinnymi oraz masłem karite. Skoncentrowane składniki sprawiają, że usta - nawet najbardziej spierzchnięte - stają się delikatne, miękkie i doskonale gładkie.

    Skład: Nowy skład, zawiera 84.5% składników pochodzenia naturalnego, czyli więcej niż poprzednio. Nadal znajdziemy w nim jednak stare, podstawowe składniki, między innymi miód akacjowy (5%), masło karite (13%), oleje roślinne (róża piżmowa, słodki migdał - 9,5%),  wyciąg z grejpfruta (2,5%) oraz Wit.E (1%).
    Balsam, o którym mowa, zamknięty jest w uroczym, małym, szklanym słoiczku o pojemności 15g. Być może w pierwszej chwili szklane, matowe szkło, które swoje waży wydać się może tu niepotrzebną ekstrawagancją, ale moim zdaniem taka forma opakowania ma w sobie to "coś" luksusowego, eleganckiego, jakby zarezerwowanego nie dla każdego z nas. Zakrętka z łatwością odkręca się bez żadnego zacinania, ale też nie musimy obawiać się, że coś samoistnie rozleci nam się w kosmetyczce.

    Tuż po otworzeniu produktu, z opakowania wydobywają się aromaty miodowo-cytrusowe. Słodkość jest przełamana kwaskowatością cytryny :) Zapach urzekł mnie od pierwszego użycia, jest bardzo naturalny.

    Konsystencja balsamu jest śliska i miękka. Masełko rozsmarowuje się na ustach z ogromną łatwością, przy czym od razu daje ono ulgę spragnionym nawilżenia i odżywienia wargom. Nie wiem jakie Wy macie doświadczenia związane z Nuxe Reve de miel, ale na początku stosowania tego balsamu, gdy czułam, że pieką mnie usta i aplikowałam dość solidną ilość preparatu, od razu czułam ukojenie i wygładzenie spierzchniętych warg. Najchętniej balsam ten nakładam na usta na noc, wtedy pozwalam sobie na wyżej wspomnianą, większą dawkę mojego nowego ulubieńca.
    Zapewne nie jesteście tego świadomi, ale pielęgnacja moich ust, to nieustanna walka o to, aby wyglądały chociażby przyzwoicie. Czasami bywało też tak, że ich skóra była w tak strasznym stanie, że mogłam zapomnieć o jakiejkolwiek pomadce kolorowej. Uważam, że nie ma lepszej propozycji na rynku od Nuxe Reve de miel i wcale nie dziwię się, że balsam został okrzyknięty bestsellerem wszech czasów, a wiele kobiet (i zapewne nie tylko) zakochała się w nim od pierwszego użycia. Dzięki temu produktowi zapomniałam co to znaczą przesuszone, bolące usta i absolutnie nie żałuję, że wreszcie zdecydowałam się na nabycie tego kosmetyku. Z ręką na sercu dziś mogę stwierdzić, że produkt ten jest wart każdej wydanej na niego złotówki.


    A Wy miałyście okazję używać balsamu od NUXE? Co o nim myślicie? Koniecznie dajcie mi znać! Zachęcam do przyjrzenia się kosmetykom z tej firmy - ja je uwielbiam. Jeśli szukacie sklepu, w którym znajdziecie ich produkty w korzystnych cenach odsyłam Was TUTAJ. Do następnego! 💋

    Czy warto robić zakupy w hurtowni internetowej LaLill?

    Właściwie to która z nas, kobiet, nie kocha zakupów? Jeszcze takich bez wychodzona z domu? No proszę was! Chyba żadna się tutaj nie ujawni 😏 Osobiście coraz bardziej zaczynam dostrzegać sens kupowania przez internet. Odbieranie pudełka wypakowanego po brzegi tym co wybierałam czasem i przez parę dni, dodając i wyjmując z koszyka, to szansa na wyeliminowanie produktów których tak naprawdę nie potrzebuję. Nauka rozsądnego kupowania jeszcze nie została przeze mnie opanowana do perfekcji, ale cały czas się tego uczę.
    Tym razem skuszona ciekawymi cenami, ale nadal trzymając rękę na pulsie zdecydowałam się na zakupy w jednej z hurtowni internetowych lalill.pl. Znajdziemy tam rzeczy do stylizacji paznokci, rzęs, brwi czy wyposażenia salonów. Myślę, że dla każdej maniaczki paznokciowej będzie to raj!
    Wygląd strony to pierwsze co rzuca się w oczy po wpisaniu adresu sklepu i chyba nawet dla nie bardzo obeznanych osób w kupowaniu online, jest ona na tyle przejrzysta i czytelna, że znajdziemy wszystko co nas interesuje i jeszcze więcej.

    Oferta sklepu jest rzeczywiście bardzo bogata. Nie brakuje tam produktów do stylizacji paznokci, rzęs, brwi, depilacji, a nawet znajdziemy tam wyposażenie do salonów. Na plus uważam zakładkę "artykuły jednorazowe" jakimi są np. nakładki do frezarek. Produktów do dezynfekcji i sterylizacji naszych stanowisk również nie brakuje. Myślę, że strona skierowana jest głównie w stronę pań niżeli panów.

    Ceny są zróżnicowane, jednak i tak uważam, że jest to drogeria ze świetnymi cenami i wypada bardzo dobrze na tle konkurencji. Żele, które miałam okazję bardzo dobrze przeglądać, mają naprawdę świetne ceny. Dodatkowo zapisanie do newslettera upoważnia do odebrania 10zł zniżki na cały asortyment, przy minimalnej wartości zakupu 30 zł. Do zamówienia dostałam również cztery pudełeczka brokatu.

    Opakowanie jest jedyną rzeczą do której muszę się przyczepić. Niestety nie zrobiłam zdjęcia, jednak paczka nie przyszła zapakowana tak, jakbym tego oczekiwała. Produkty znajdowały się na samym dnie pudełka bez jakiejkolwiek folii zabezpieczającej. Na wszystkie kosmetyki została położona tektura.

    Program lojalnościowy nie występuje. Nie można za zakupione produkty otrzymywać punktów, które wymienia się na nagrody.

    Kontakt ze sklepem jest bezproblemowy.

    Dostawa, jaką wybierzecie jest zależna od tego jaką preferujecie (kurier, paczkomat czy Poczta Polska Kurier48 ) i ile chcecie na nią wydać. Ja zwykle wybieram kuriera, takiego jakiego umożliwia dany sklep internetowy. Hurtownia oferuje również opcje darmowej dostawy (nawet kurierem) i zaczyna się ona od 150zł, niezależnie czy wybierzecie zapłatę on-line, przelew tradycyjny na konto bankowe czy za pobraniem.

    Ile czekałam na dostawę? Zamówienie złożyłam w niedzielę wieczorem 9 czerwca, a dwa dni później dostałam e-mail z wiadomością, że moja paczuszka została wysłana. Moje zamówienie dotarło do mnie w środę 12 czerwca.

    Moje zamówienie: 
    • Cleaner 1l LaLill 
    • Żel French Pink 30ml LaLill 
    • Brokaty, które dostałam w gratisie :)
    • Hard Gel, Clear 14g IBD 
    • Primer kwasowy Neonail 
    • Pilnik zebra 100/180 

    Za wszystko zapłaciłam dokładnie 56,87zł. Jestem bardzo zadowolona z zakupów jakie zrobiłam w tej hurtowni. Na razie miałam okazję przetestować tylko primer z Neonail i żel z Lalill. Pazurki mam dopiero dwa dni, więc niewiele mogę powiedzieć, a jedynie to, że do tej pory żaden nie odpadł, nic nie odprysnęło. Mam nadzieję, ze w takim stanie utrzymają się jeszcze chociaż przez dwa najbliższe tygodnie :)
    Pazurki przedłużane żelem LaLill, kolorek firmy NiuQi "Glitter Pink 1" 
    Robiliście kiedyś zakupy w hurtowni LaLill? Co sądzicie o paznokciach, które zrobiłam? Jeśli ciekawi was dokładniejsza recenzja jakiegoś produktu, koniecznie dajcie znać w komentarzach. Buziaki. Do następnego!👄