Bandi, ANTI IRRITATE, Emoliencyjne masełko oczyszczające 2w1 - demakijaż i mycie twarzy

Bez wątpienia demakijaż jest niezwykle istotnym (jeśli nie najważniejszym!) elementem codziennej pielęgnacji. Kiedyś popularne były mleczka, później prym wiodły płyny micelarne i dwufazowe, oleje, a dziś rynek zalewają specjalistyczne balsamy oraz masła, które mają rozpuszczać makijaż. 

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją masełka oczyszczającego do twarzy od Bandi. Zapraszam do lektury!

Bandi, ANTI IRRITATE, Emoliencyjne masełko oczyszczające

Delikatne dla skóry masełko 2 w 1, doskonale usuwa makijaż, a także oczyszcza cerę, chroniąc jednocześnie jej prawidłowe nawilżenie i wygładzenie. Pozostawia cerę odświeżoną i bardziej miękką w dotyku. Usuwa makijaż z twarzy, oczu i ust.

Produkt zawiera syntetyczne emolienty, które wygładzają, zmiękczają skórę oraz chronią ją przed nadmierną utratą wody, ułatwiają rozpuszczenie makijażu i codziennych zanieczyszczeń, tj. sebum, pot czy kurz; polecane skórom wrażliwym i atopowym, a także w trakcie kuracji dermatologicznych.


Bandi, ANTI IRRITATE, Emoliencyjne masełko oczyszczające - ogólnie

Masełko zamknięte jest w plastikowym opakowaniu o pojemności 90 ml w cenie ok.40zł [często można je znaleźć na promocji np. w Hebe]. Konsystencja masełka jest twarda i zbita w stanie stałym w białym kolorze, która pod wpływem ciepła rozluźnia się i bezproblemowo rozprowadza na skórze. Pachnie bardzo delikatnie, przyjemnie i kremowo.

Bandi, ANTI IRRITATE, Emoliencyjne masełko oczyszczające - jak sprawdziło się u mnie?

Przyznam szczerze, że nie dowierzałam samym pozytywnym opiniom jakie miałam okazję przeczytać o tym masełku w internecie. Skuszona recenzjami blogerek stwierdziłam, że i ja muszę się przekonać o wspaniałości tego produktu ;) Z tego typu kosmetyków miałam okazje testować jeszcze balsam do demakijażu od fluff, które mimo, że super oczyszczało to szczypało mnie w oczy, dlatego postanowiłam szukać czegoś odpowiedniejszego dla mnie [recenzja fluff]. 

Aktualnie wcale się nie dziwie, że to masełko ma tyle fanów. Jestem zachwycona! Świetnie radzi sobie z kruczoczarnym tuszem nawet tym wodoodpornym czy mocno kryjącym podkładem, a także z nagromadzonym sebum czy zanieczyszczeniami. Absolutnie nie podrażnia oczu, nie powoduje nieprzyjemnego uczucia oblepienia czy zamglenia.

Kontakt z wodą umożliwił emulgacje olejku, dzięki czemu dał się łatwo zmyć, nie pozostawiając przy tym żadnej wyczuwalnej, tłustej warstwy. Po osuszeniu cera była świetnie oczyszczona, nawilżona, wygładzona i nie było śladu po makijażu. Masełko w żaden sposób nie podrażniło cery, nie przesuszyło, nie zapchało i nie spowodowało wysypu. 



Bandi, ANTI IRRITATE, Emoliencyjne masełko oczyszczające - skład

Caprylic/Capric Triglyceride, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, C10-18 Triglycerides, Tripelargonin, C13-15 Alkane, Tocopheryl Acetate, Glyceryl Caprylate, Parfum/Fragrance

Podsumowanie

Jest to fenomenalny produkt który pokochałam zarówno za minimalistyczne opakowanie, fajną cenę w stosunku do pojemności i wydajności oraz świetne działanie oczyszczające. Cieszę się, że mimo wszystko tak z nim trafiłam i nie natknęłam się na bubel. Myślę, że produkt nada się dla każdego typu cery i mogę wam go śmiało polecić! 



Znasz masełko od Bandi? Jaki produkt w kategorii demakijażu jest Twoim numerem jeden?

Bezpieczne lato: Bielenda Krem ochronny do twarzy SPF 50 oraz Loreal Serie Expert Solar Sublime Spray ochronny przed słońcem

Niedawno opublikowałam dla Was najważniejsze informacje o ochronie przeciwsłonecznej, a dzisiaj pod lupę biorę ochronny krem do twarzy z SPF 50 Bielenda oraz spray ochronny przed słońcem z filtrem UV do włosów L’Oreal Solar Sublime, oba produkty znajdziecie w sklepie fryzomania.pl. Niby pamiętamy o tym, aby nakładać filtry na twarz oraz ciało i chronić skórę przed promieniowaniem słonecznym, ale patrząc na to nasze włosy traktujemy trochę niesprawiedliwie. 


Dziś opowiem jak te produkty sprawdziły się w boju, zapraszam do lektury!

Bielenda Krem ochronny do twarzy SPF 50:

Dzięki takim składnikom jak:  Boswellia Serrata, Kwas hialuronowy oraz Masło Karite charakteryzuje się bardzo szerokim spektrum działania. Jak się bowiem okazuje, nie tylko przyniesie skórze Twojej twarzy ukojenie i złagodzenie podrażnień, ale także doskonale wygładzi i zadba o prawidłowe nawilżenie skóry. Co więcej, zapewni skórze wysoką ochronę UVA i UVB, SPF 50. 

 Bielenda Krem ochronny do twarzy SPF 50:

  • koi i łagodzi podrażnienia
  • wygładza i poprawia nawilżenie
  • zapewnia wysoką ochronę UVA i UVB, SPF 50.

Jak krem sprawdził się u mnie?

Na pochwałę, jak w przypadku wszystkich kosmetyków marki Bielenda Professional, zasługuje wygodne i higieniczne opakowanie z pompką. Ułatwia dozowanie kosmetyku oraz umożliwia zużycie go do ostatniej kropli. 

Krem ochronny Bielenda jest skuteczny - trzeba mu to przyznać. Używając go czułam, że jestem dobrze chroniona. W czasie używania nie doświadczyłam żadnych poparzeń, które czasem zdarzały się przy mojej jasnej cerze. Zgadzam się również z tym, że porządnie nawilża skórę. Niestety moja cera nie bardzo się z nim polubiła. Próbowałam go nakładać na różne sposoby - warstwami, wklepując, smarując, ale nie byłam w stanie zaaplikować poprawnej ilości tak by później nakładając podkład/krem BB wyglądał dobrze. Po około dwóch godzinach miałam potworne ciastko. Po dwóch tygodniach codziennej aplikacji i reaplikacji zauważyłam również pogorszenie się stanu mojej cery - dodatkowe zmiany ropne i zaskórniki. Po prostu skubaniec mnie zapchał nad czym bardzo ubolewam. 

U mnie natomiast nic się nie marnuje i z powodzeniem stosuje go na liczne tatuaże, które posiadam! Nie dość, że chroni to do tego je nawilża i przez cały dzień wyglądają świetnie. Uważam, że cery wrażliwe, po zabiegach depigmentacyjnych czy suche będą z niego naprawdę zadowolone i posiadaczkom tych cer właśnie go polecam. Dodatkowo kosztuję około 50zł za 100ml!

W kremie znajdziemy m.in. Boswellia Serrata, [działa przeciwzapalnie, ujędrniająco, antyoksydacyjnie, wzmacniająco naczynia krwionośne. Hamuje rozwój bakterii, ale też grzybów], Kwas hialuronowy [odpowiedzialny za odpowiednie nawilżenie], Masło Karite [regeneruje i odżywia skórę].


INCI:

Aqua (Water), Octocrylene, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (nano), C12-15 Alkyl Benzoate, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-18, Polyarylamide/C13-14 Isoparaffin/Laureth-7, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Ethylhexyl Stearate, Etylhexyl Methoxycinnamate, Sodium Hyaluronte, Boswellia Serrata Gum, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Dimethicone, Dipropylene Glycol, Propylene Glycol, Decyl Glucoside, PEG-100 Stearate, Xanthan Gum, Citric Acid, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.



Loreal Serie Expert Solar Sublime Spray ochronny przed słońcem z filtrem UV do włosów

Spray L’Oreal Solar Sublime to specyfik przeznaczony do każdego rodzaju włosów. Jego celem jest zapewnienie ochronnej pielęgnacji włosom, które szczególnie narażone są na nadmierną ekspozycję na promienie słoneczne. Specjalna formuła sprayu delikatnie odżywia włosy (działa jak odżywka bez spłukiwania) oraz oplata je filtrem UV, dzięki czemu już nie musisz się bać zniszczenia ich przez słońce. 

 Działanie sprayu Loreal Expert Solar Sublime:

  • Intensywnie odżywia i odświeża włosy
  • Oczyszcza je z wody, piasku i chloru
  • Nadaje włosom połysk
  • Dodaje im sprężystości
  • Zwiększa ich odporność na czynniki zewnętrzne
  • Zapewnia ochronę UVA/UVB

Jak spray Loreal sprawdził się na moich włosach?

Z tym produktem naprawdę bardzo się polubiłam! Dzięki lekkiej konsystencji nie obciąża włosów, nie sprawiają one również wrażenia, że są przetłuszczone. Na szczęście aplikator powoduje mgiełkę, która fajnie osiada na włosach, a nie robi ich mokrych. 

Można powiedzieć, że jest prawie idealny, gdyby nie alkohol w składzie. No właśnie jak już przy nim jesteśmy to muszę wspomnieć, że są dwie szkoły. Pierwsza to ta, której się trzymam czyli staram się unikać kosmetyków, które go zawierają. Druga, o której możecie przeczytać między innymi w książce Mysi mówi o tym, że w przypadku mgiełek, które zostaną ogrzane (w tym wypadku promieniami słońca) nie musimy się aż tak tego alkoholu obawiać, ponieważ bardzo szybko wyparowuje z włosów. Staram się nie popadać w skrajności i obserwować jak dany produkt na mnie wpływa. Nie zauważyłam, aby włosy reagowały na niego w negatywny sposób. Po jego użyciu są miękkie, lśnią, pięknie pachną, a po ekspozycji na słońce nadal pozostają w doskonałym stanie. Ochrona jest widoczna gołym okiem. 


Kluczem do skutecznego działania sprayu Solar Sublime jest zawartość kompleksu Aloe Vera, wykazującego silne właściwości nawilżające, odżywcze i uelastyczniające. 



Podsumowanie

Nie będę mówić, że krem z Bielendy jest złym produktem, bo absolutnie tak nie jest! Po prostu nie sprawdził się mojej aktualnie mieszanej cerze, okazał się być dla niej zbyt ciężkim kosmetykiem. Tak jak wspomniałam - cery wrażliwe, suche i po zabiegach depigmentacyjnych powinny być z niego zadowolone! Tak samo zaskoczył mnie spray z Loreal. Mimo alkoholu w składzie naprawdę się z nim polubiłam :) 


Znasz sklep fryzomania.pl? Stosowałaś, któryś z produktów?


Lierac: Hydragenist Mist, Mgiełka na dzień dobry oraz Sebologie Mask, Maska głęboko oczyszczająca [Topestetic]

W dzisiejszym wpisie chciałabym wam przedstawić dwa produkty luksusowej marki Lierac. W roli głownej Sebologie Mask, Maska głęboko oczyszczająca oraz Hydragenist Mist, Mgiełka na dzień dobry. Na początek chciałabym przybliżyć Wam samą markę. Może już ją znacie? Powstała w 1975 roku i w ciągu kilku lat stała się ekspertem w dziedzinie pielęgnacji. Podstawowe założenia marki to innowacyjność, skuteczność, bezpieczeństwo oraz kobiecość. Kierując się nimi Lierac tworzy kosmetyki łącząc najnowsze technologie i najwyższej jakości składniki.


Kosmetyki znajdziecie w sklepie topestetic.pl. Zapraszam Was do poczytania mojej opinii o tych produktach.


Lierac, Sebologie Mask, Maska głęboko oczyszczająca

Kremowy kosmetyk z natychmiastowym efektem głębokiego oczyszczenia. Zawiera złuszczające mikrogranulki. Odblokowuje i zwęża pory, oczyszcza i rozjaśnia skórę. Absorbuje nadmiar sebum, redukuje niedoskonałości i matuje skórę. 

Wskazania:

  • łojotok
  • zanieczyszczenia
  • niedoskonałości
  • wypryski skórne
  •  blizny pozapalne

Polecana dla skór mieszanych i tłustych.

Jak maska sprawdziła się u mnie?

Maska oczyszczająca Lierac zamknięta jest w plastikowej tubce o pojemności 50ml. W składzie kosmetyku znajdziemy glinki, dlatego też dosyć szybko zasycha na twarzy. Należy pamiętać o zwilżaniu jej, aby nie dopuścić do zaschnięcia! Jest to bardzo ważny aspekt, ponieważ maska zacznie działać wtedy z całkowicie odwrotnymi efektami. W konsystencji maski znajdziemy również malutkie drobinki, które podczas masażu delikatnie peelingują naszą skórę. Do stosowania raz w tygodniu.

To, co jest najbardziej zauważalne, to oczyszczenie porów. Uwierzcie mi, że po zmyciu produktu widać znacznie mniejszą ilość wągrów, a stany zapalne są złagodzone. Jakieś głębsze zanieczyszczenia czy grudki mogą stać się bardziej wypukłe, bo oczywiście pojedyncza aplikacja maski na 10 minut nie jest w stanie sprawić, że pozbędziemy się wszystkich niedoskonałości. Ponadto, cera jest cudownie wygładzona, z wyrównanym kolorytem, a w dotyku niezwykle przyjemna. 

W składnikach aktywnych znajdziemy m.in. Kaolin [glinka biała, oczyszcza, ujędrnia i nadaje zdrowy wygląd. Wchłania sebum a zawarty w nim glin powoduje ściąganie porów.], Salicylic acid [Kwas salicylowy, działanie eksfoliacyjne (złuszczające naskórek), przecizapalne i bakteriostatyczne.], Zinc gluconate [Glukonian cynkusól cynku o działaniu bakteriobójczym, przeciwzapalnym].

INCI:

Aqua, Kaolin, Oryza Sativa (Rice) Starch, Polylactic Acid, Zinc Gluconate, Stearic Acid, Caprylic/Capric Triglyceride, Palmitic Acid, Illite Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, CI 77891/Titanium Dioxide, Glycerin, Microcrystalline Cellulose, Xanthan Gum, CI 77019/Mica, PEG-75 Stearate, Phenoxyethanol, Allantoin, Parfum, Salicylic Acid, Tromethamine, Ceteth-20, Stealth-20, Tetrasodium EDTA, Cellulose Gum, Montmorillonite, Propylene Glycol, Tocopherol, Glycine Soja Oil, Tin Oxide, CI 61570/Green 5, 1408A.




Lierac, Hydragenist Mist, Mgiełka na dzień dobry 

Pierwszy gest pielęgnacyjny o poranku, zapewnia natychmiastowy efekt dotleniającego nawilżenia. Zaraz po przebudzeniu likwiduje senne zagniecenia, oznaki zmęczenia i niedotlenienia na skórze twarzy. Intensywnie nawilża i wygładza. 

Wskazania:

  • poranna pielęgnacja, 
  • zagniecenia na skórze po nocy, 
  • zmęczona cera, 
  • niedotlenienie, 
  • suchość.

Nadaje się dla każdego typu skóry.

Jak sprawdziła się u mnie?

Lekko żelowa konsystencja mgiełki na dzień dobry Lierac daje efekt natychmiastowego nawilżenia i wygładzenia. Pamiętacie ile razy po przebudzeniu na swojej twarzy widzieliście zagniecenia od poduszki? Ta mgiełka idealnie je wygładza. znikają w mgnieniu oka. Ma bardzo przyjemny, kwiatowy zapach, który jest mieszanką róży, gardenii i jaśminu. 


Uwielbiam zapach i odświeżające działanie tej mgiełki! Stosuje ją każdego poranka, a dodatkowo jeśli nie mam na sobie makijażu odświeżam się nią w ciągu dnia. Od kiedy wprowadziłam mgiełkę do mojej pielęgnacji mam wrażenie o wiele lepiej nawilżonej, gładkiej i świeżej skóry. Po delikatnym masażu, który wykonuje podczas aplikacji produktu przechodzę do nakładania dalszych etapów pielęgnacji i ewentualnie makijażu. Zapomniałabym dodać, chociaż wydaje mi się, że powinno to być dla wszystkich oczywiste, że mgiełkę nakładamy na umytą, oczyszczoną skórę twarzy.

Działanie mgiełki nie jest tak spektakularne jak w przypadku maseczki oczyszczającej, ale i ją bardzo szybko polubiłam. Stosując ją mam wrażenie, że robię dla swojej skóry "coś więcej". No i zauroczył mnie jej delikatny, kwiatowy zapach.

W składzie mgiełki znajdziemy m.in. Kompleks HYDRA O₂ [biomimetyczny tlen, kwas hialuronowy, liście Ambiaty, koncentrat witamin i minerałów] przywraca nawilżenie i wygładza skórę, polimer wiskoelastyczny z pamięcią kształtu [daje natychmiastowy efekt "żelazka"], flawonoidy pochodzące z róży [działają wygładzająco], ekstrakt z różańca [chroni przed wolnymi rodnikami].

INCI:

Aqua/Water/Eau, Glycerin, Rosa Damascena Flower Water, Propylene Glycol, Acrylates/Beheneth-25 Methacrylate Copolymer, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Urea, Tromethamine, Pentylene Glycol, Hydrolyzed Sweet Almond Protein, Glycerine, Tetrasodium Edta, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium PCA, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Panthenol, Pyridoxine HCI, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lactate, Sodium Hyaluronate, Citric Acid, Tocopherol, Vernonia Appendiculata Leaf Extract, Copper Gluconate, Rhodiola Rosea Root Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Juice, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum/Fragrance.


Oba kosmetyki Lierac bardzo przypadły mi do gustu i z przyjemnością Wam je polecam! 



Znacie kosmetyki Lierac? Powiedzcie jakie są Wasze ulubione?

Co powinieneś wiedzieć o ochronie przeciwsłonecznej - wiedza w pigułce

Mnóstwo kobiet/mężczyzn o ochronie przeciwsłonecznej przypomina sobie późną wiosną lub latem. Tak naprawdę większość pamięta o niej dopiero na plaży. Niestety, takie zapominalstwo to najprostsza droga do przedwczesnego starzenia się skóry, przebarwień i zmarszczek. Dlatego, gdy tylko nadarza się okazja trąbie o nakładaniu filtrów! Z racji tego, że zaczął się sezon wakacyjny mam dla Was troszkę informacji o ochronie przeciwsłonecznej. 

O co tyle szumu, czyli po co w ogóle używać kremu z SPF...

Światło UV emitowane przez słońce penetruje naszą skórę, powodując stany zapalne, degradację kolagenu w skórze, starzenie się skóry, przebarwień. Promienie UV mogą powodować uszkodzenia w łańcuchu naszego DNA, co w rezultacie prowadzić może do powstania raka skóry. Dodatkowo naukowcy postulują, że około 90 procent wszystkich oznak starzenia skóry spowodowane jest przez promieniowanie UV, które nasza skóra przyjmuje od słońca. Wszystkie te czynniki powodują, że nakładanie kremu przeciwsłonecznego jest nie tylko jedną z najlepszych rzeczy jaką możemy zrobić dla wyglądu naszej cery, ale też dla jej zdrowia. Dobre kremy z filtrem chronią zarówno przez promieniowaniem UVB jak i UVA.

Promieniowanie UVB odpowiedzialne jest za powstawanie opalenizny, a co za tym idzie poparzeń słonecznych i zmian pigmentacyjnych. Przy okazji może przyczynić się też do chorób oka, a konkretnie rozwoju zaćmy. 

Promieniowanie UVA jest jednak dużo bardziej zdradliwe. Jego efektów nie widzimy po jednorazowym wypadzie nad morze. UVA odpowiadają za fotostarzenie skóry, zmiany nowotworowe, upośledzają produkcję kolagenu. Co więcej, UVA dociera do nas cały rok w takim samym natężeniu, bez problemu przenika przez chmury czy szyby. To właśnie dlatego kremu z filtrem powinno używać się CAŁY ROK, nie tylko w sezonie wakacyjnym!
źródło: google

Czym jest SPF, czy przy wyborze jest najważniejszy?

Przy wyborze często patrzymy tylko na wartość SPF, która dotyczy jedynie promieniowania UVB (tym co "opala"). To, o czym często zapominamy, to zwracanie uwagi na wskaźniki ochrony przed UVA. Szukajmy na opakowaniach filtrów jasnych oznaczeń, które dadzą nam informację, o wskaźnikach dotyczących obu rodzajów promieniowania. Idealnie kiedy mamy wysoki faktor SPF i do tego określoną ochronę UVA. Może się zdarzyć, że na opakowaniu nie ma informacji o ochronie UVA. Może to wynikać z braku aktualizacji opakowań lub po prostu z faktu, że badania są dopiero w trakcie. Warto zajrzeć na stronę lub po prostu dopytać producenta.

Kolejny skrótem jest PA i następujące po nim plusy. Im więcej plusów, tym wyższa ochrona UVA (maksymalnie 4 plusiki). Czyli idealnie, gdyby na Twoim kremie z filtrem widniało PA++++.


Pułapki, na które możesz się natknąć!

SPF 30 a SPF 50 – jaka jest różnica?

Filtr z oznaczeniem SPF 50 będzie chronił skórę przed poparzeniem prawie 2 razy dłużej dłużej niż SPF 30. Natomiast w przypadku przepuszczalności promieniowania UVB ta różnica nie jest już taka duża, jak mogłaby się wydawać. SPF 30 blokuje około 97% promieniowania UVB, podczas gdy SPF 50 mniej więcej 98%. Choć mogłoby się to wydawać mało istotne, to jednak każdy procent dodatkowej ochrony ma znaczenie. Gdy popatrzymy na to z innej perspektywy, to SPF 30 przepuści około 3% promieniowania, a SPF 50 2%. To daje 1,5 raza więcej fotonów UV dostających się wgłąb naszej skóry.

Faktory SPF się nie sumują!

SPF 10 i SPF 30 nie daje SPF 40. Nie mieszamy też bezpośrednio filtrów z innymi kosmetykami (nie robimy własnego BB poprzez dodanie kremu z SPF do podkładu), ani nie mieszamy dwóch różnych produktów ze sobą. Takie działania mogą wpływać nie tylko na stabilność danego filtra, ale też na jego skuteczność i poziom ochrony.


Czy reaplikacja filtra słonecznego jest potrzebna?

Oczywistym jest, że czas ochrony filtra ulega skróceniu przy kontakcie z wodą, intensywnym poceniu się czy wycieraniu ciała (chociażby o plażowy ręcznik). Dlatego sugeruje się reaplikację filtru średnio raz na 2-3 godziny. Reaplikacja jest KONIECZNA, jeśli chcesz mieć pewność, że jesteś chroniona przed promieniowaniem UVA. Przykładowo, aplikując SPF 30, na którego opakowaniu widzisz symbol UVA w kółeczku, możesz mieć pewność, że jesteś chroniona przed UVB przez 450-600 minut, ale jedynie przez 1/3 tego czasu (czyli 150-200 minut!) przed groźnym UVA.


Ile kremu z filtrem nakładać na twarz?

Aby mieć pewność, że kosmetyk z filtrem działa we właściwy sposób należy pamiętać o nakładaniu odpowiedniej ilości preparatu. Mądre głowy mówią, że powinno to być 2 miligramy produktu na 1 cm² skóry. Tyle potrzeba, aby uzyskać deklarowaną ochronę. Do odmierzania ilości można wykorzystać długość palca wskazującego oraz serdecznego.

Co oznacza, że filtr jest wodoodporny?

Zastanawia Cię czy po wyjściu z wody Twoja skóra nadal jest chroniona przed szkodliwym działaniem słońca? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.. W Unii Europejskiej za wodoodporne uznaje się kosmetyki, które po dwóch 20 minutowych kąpielach gwarantują 50% deklarowanej na opakowaniu ochrony. Pod uwagę nie jest niestety brane wycieranie ręcznikiem, które powoduje ścieranie pozostałości filtrów. Czy taka ochrona jest Twoim zdaniem satysfakcjonująca? 


Rodzaje filtrów i ich właściwości

  • Filtry mineralne/ filtry fizyczne (tlenek cynku i dwutlenek tytanu) - zdecydowanie rzadziej uczulają, dlatego też polecane są kobietom w ciąży, dzieciom i osobom z wrażliwą skórą. Kosmetyki ochronne z tlenkiem cynku polecane są także osobom z cerę trądzikową i tłustą. Tlenek cynku ma działanie antybakteryjne, dobrze też reguluje wydzielanie sebum. Są również bezpieczne dla rafy koralowej, więc warto postawić na nie podczas egzotycznych podróży. Należy pamiętać, że zwykle ciężej się rozprowadza na skórze, mogą gorzej współpracować z makijażem.  Jeśli w kosmetyku zastosowano dwutlenek tytanu lub tlenek cynku o dużych cząsteczkach (nie nano) i w dużym stężeniu, może się zdarzyć, że przytkają pory. Filtry mineralne są też dużo łatwiej ścieralne ze skóry. W przeciwieństwie do filtrów chemicznych nie wnikają w nią, a jedynie pozostają na powierzchni. 
  • Filtry chemiczne wykazują lepsze właściwości aplikacyjne (m.in. nie bielą skóry).  Ze względu na to często znajdują się np. w kremach do twarzy. Ogromna większość z nich idealnie sprawdzi się przez cały rok, zarówno solo jak i pod makijaż. Filtry chemiczne są też bardziej odporne na ścieranie. Przy filtrach chemicznych jest też nieco większe prawdopodobieństwa uczulenia, głównie właśnie ze względu na „substancje pomocnicze”. Jeśli jesteś alergikiem, masz wrażliwą cerę, musisz bardzo dokładnie przeanalizować skład takiego filtra chemicznego. Żeby nie zrobić sobie krzywdy.
  • Filtry mieszane to nic innego, jak połączenie filtrów fizycznych z chemicznymi. Obecnie producenci ulepszają produkty fotoprotekcyjne poprzez mieszanie filtrów mineralnych z chemicznymi. Pozwala to uzyskać wysoki stopień fotoochrony, fotostabilności przy zachowaniu lekkości konsystencji. 


Na którym etapie pielęgnacji twarzy stosować krem z filtrem przeciwsłonecznym?

Kiedy nasza pielęgnacja jest bogata i rozbudowana, pojawia się pytanie - na którym etapie zastosować filtr i czy można aplikować go samodzielnie (szczególnie kiedy panują wysokie temperatury i nie lubimy czuć na skórze zbyt dużego obciążenia). 

Kremy z filtrem stosujemy zawsze jako ostatni krok pielęgnacyjny. Pod filtr, w zależności od rodzaju i potrzeb skóry, możemy zaaplikować serum lub klasyczny krem do twarzy. Jeśli natomiast nasza skóra jest w dobrej kondycji i nie czujemy potrzeby jej intensywnego nawilżania, w pielęgnacji porannej - po zastosowaniu serum, jak najbardziej możemy użyć od razu odpowiednio dobranego kremu z wysoką ochroną przeciwsłoneczną.

Kremy z filtrem bardzo często w swojej formule zawierają już składniki pielęgnujące i zapobiegające odwodnieniu cery, co sprawia, że bez obaw możemy (nie stosując dodatkowej pielęgnacji) aplikować krem z filtrem pod makijaż bądź samodzielnie.


Filtry „roślinne” – czy to ma w ogóle sens?

Na wielu portalach, forach i grupach na Facebooku krąży mit, że niektóre oleje roślinne są doskonałym zamiennikiem dla kremu z filtrem i to w dodatku naturalnym. Niektóre oleje i masła, na przykład olej z pestek malin czy masło shea, mają niewielki wskaźnik SPF (zwykle wynosi od 1 do 4), ale zdecydowanie zbyt niski, aby ochronić skórę przed promieniami UVB, ani tym bardziej UVA. Oleje to cudowny dodatek do pielęgnacji, ponieważ zmiękczają i wspomagają nawilżanie włosów i skóry. Nie zastąpią kremów z filtrem, które są skuteczne, a ich skuteczność została potwierdzona stosownymi badaniami. Pamiętajcie o tym!


Pamiętaj..

Kremy z filtrem to kosmetyki, które powinny dobrze się trzymać skóry, więc ich zmycie nie jest takie proste. Często słyszę, że filtry "zapychają". W większości przypadków właśnie dlatego, że nie są odpowiednio zmyte ze skóry. Zwykłe kremy z filtrem polecam zmywać dwuetapowo, lecz obojętnie jaką metodą. Filtry wodoodporne radzę w pierwszym etapie usuwać ze skóry olejem/balsamem/masełkiem, następnie przejść do żelu bądź pianki.



Jestem bardzo ciekawa, jaki jest Wasz stosunek do kremów z filtrem. Stosujecie krem z SPF50 przez cały rok? Który krem z wysokim filtrem jest według Was najlepszy?

Połączenie technologii z naturą - poznaj SkinTra

Coraz więcej kosmetyków, które posiadam, mają dobre i przyjazne składy i coraz rzadziej skuszę się na coś typowo drogeryjnego. Staram się świadomie dobierać kosmetyki do swojej, dość problematycznej skóry. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej - jednak nie poddaje się. Czytam składy, sprawdzam opinię i próbuję. Jak wiadomo - świadoma pielęgnacja to klucz do sukcesu! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kosmetyków marki SkinTra. Miałam przyjemność testować Let Your Skin Feed On - Prebiotyczny Krem Odżywczy, Everything What Your Skin Will Love - Prebiotyczny Tonik Pielęgnacyjny oraz Brightoner - Całoroczny Tonik Kwasowy 9%.


Kilka słów o marce

Nie słyszałaś jeszcze o SkinTra? Nic straconego, już biegnę z pomocą! SkinTra to marka własna sklepu Cosibella.pl, która powstała, jako odpowiedź na oczekiwania klientów! Produkty te są po brzegi wypełnione silnie aktywnymi składnikami, które łączą w sobie naturę i technologię. Można je również stosować, jako uzupełnienie pielęgnacji po zabiegach kosmetologicznych. Dzięki planom pielęgnacyjnym stworzonym przez ekspertów, każdy będzie mógł wyciągnąć maksimum korzyści z ich stosowania. Dodatkowo marka współpracuje z organizacją Las na zawsze i za każdy kupiony produkt zostanie posadzony metr kwadratowy drzew, przystosowanych do niesprzyjających warunków pogodowych. Obecnie w asortymencie SkinTra znajdziesz 8 produktów.


SkinTra, Let Your Skin Feed On - Prebiotyczny Krem Odżywczy

Lekki krem odżywczy o szerokim zakresie pielęgnacyjnym.  Polecany głównie dla osób, których skóra potrzebuje silnego nawilżania, a jednocześnie nie lubi ,,masłowych’’ formuł. Zawiera składniki NMF, czyli Naturalnego Czynnika Nawilżającego oraz prebiotyki i fermenty przywracające balans mikrobiomu. W sposób fizjologiczny i aktywny dogłębnie nawilża oraz regeneruje skórę. Zawarte składniki uzupełniają niedobory, które powodują przewlekłą bądź tymczasową suchość, tym samym przywracając odpowiedni poziom nawilżenia i zapobiegając powtórnemu wysuszeniu. Substancje antyoksydacyjne i przeciwzapalne przyspieszają mechanizmy regeneracji. 

Działanie produktu:

  • pielęgnacja mikrobiomu,
  • nawilżanie i zmiękczanie,
  • łagodzenie podrażnień,
  • przyspieszanie regeneracji,
  • regulowanie pracy gruczołów łojowych.

Rodzaje skór oraz defekty kosmetyczne, dla których ten produkt może być pomocny:

  • każdy rodzaj skóry.

Jak sprawdził się u mnie?

Swoje pierwsze odczucia co do prebiotycznego kremu odżywczego SkinTra zacznę od zapachu, który w moim odczuciu jest delikatnie owocowy, szczególnie wyczuwam tutaj malinę! Nie jest to zapach intensywny ani w żadnym stopniu przeszkadzający podczas aplikacji produktu. Jako posiadaczka cery tłustej zdecydowałam się na aplikację tego kremu tylko podczas wieczornej pielęgnacji (tak też zalecał producent). Skład jest naprawdę bogaty, mimo to konsystencja produktu jest naprawdę lekka. Po kilku chwilach wchłania się, nie jest nadmiernie świecący, delikatna warstwa jest wyczuwalna, ale jest ona komfortowa. Biorąc pod uwagę ilość, jaka jest potrzebna do jednego użycia mogę spokojnie stwierdzić, że krem jest wydajny. 


Z działania kremu jest bardzo zadowolona - produkt koi skórę, regeneruje ją, niweluje szorstkość. Po przebudzeniu cera staje się wyraźnie odżywiona, promienna i gotowa do wyjścia! Po czasie jaki stosuję ten kosmetyk mogę powiedzieć, że dzięki niemu moja cera zaczęła dłużej utrzymywać nawilżenie i nie mam po nim żadnych przykrych niespodzianek w postaci podskórnych bomb. Zauważyłam też, że jest gęstsza i taka pełniejsza. 


W formule kremu znajduje się m.in. skwalan (zapewnia ochronę skóry m.in. nadmiernym odparowywaniem wody z naskórka i szkodliwym działaniem wolnych rodników), unikalny puder pozyskiwany z fermentacji miodu pszczół czarnych (jego zadanie to.min. zmniejszenie wyświecania się skóry), inulinę 1% (łagodzi podrażnienia oraz stany atopowe oraz wycisza aktywność wyprysków bakteryjnych) czy Galactomyces Ferment Filtrate 10% (produkt uboczny procesu fermentacji drożdży, który jest silnym antyoksydantem). 


INCI:

Aqua(Water), Galactomyces Ferment Filtrate, Squalane, Isoamyl Laurate, Coco-Caprylate/Caprate, Panthenol, Propanediol, Polyglyceryl-4 Diisostearate/Polyhydroxy-Stearate/Sebacate, Potassium Azeloyl Diglycinate, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Citrullus Lanatus (Watermelon) Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Saccharide Isomerate, Inulin, Urea, Glucosyl Ceramide, Phospholipids, Cholesterol, Sodium Carboxymethyl Beta-Glucan, Zymomonas Ferment Extract, Honey Extract, Allantoin, Maltodextrin, Magnesium Sulfate, Dipropylene Glycol, Pentylene Glycol, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Disodium EDTA, Sodium Citrate, Citric Acid



SkinTra, Everything What Your Skin Will Love - Prebiotyczny Tonik Pielęgnacyjny 

Kremowy tonik, którego zadaniem nie jest tylko przywrócenie fizjologicznego pH naszej skórze. Posiada wielofunkcyjne zastosowanie oparte na wielofunkcyjnych składnikach. Dzięki ultra lekkiej formule emulsji, może być stosowany jako krem, którego właściwości nawilżające, wygładzające i zmiękczające uzyskano głównie poprzez składniki hydrofilowe (lubiące wodę). 

 Działanie produktu:

  • przywraca fizjologiczne pH skóry, 
  • nawilża, 
  • wzmacnia naturalny mikrobiom skóry, 
  • koi i łagodzi podrażnienia, 
  • rozjaśnia przebarwienia.

Rodzaje skór oraz defekty kosmetyczne, dla których ten produkt może być pomocny:

  • każdy rodzaj skóry, 
  • naruszony mikrobiom skóry wywołany stosowaniem drażniących substancji aktywnych lub podczas kuracji dermatologicznych.

Jak sprawdził się u mnie?

Według mnie Prebiotyczny Tonik Pielęgnacyjny SkinTra jest prawdziwym odkryciem. Po pierwsze, jego szeroki wachlarz zastosowań, zależnie od skóry i jej potrzeb. Cera sucha – klasyczny tonik lub esencja, mieszana – serum lub aplikacja miejscowa, tłusta – mocno nawilżający (i nie obciążający) krem. Za każdym razem będzie to świetny sposób na odbudowę, ukojenie, regenerację skóry. I oczywiście ogromną dawkę nawilżenia.  Trzeba przyznać, że posiada bardzo ciekawą formułę emulsji. Coś, jak niektóre koreańskie lotiony. Konsystencja jest jednocześnie bardzo lekka, świetnie się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając nietłustą wygładzającą warstewkę. 

Jeśli chodzi o działanie to produkt w stu procentach spełnił moje oczekiwania. Oczywistym jest fakt, że tonik przywraca skórze naturalny poziom pH i nad tym nie będę się rozwodzić, bo to jest podstawowa cecha każdego toniku. Dodatkowo obietnica producenta, co do właściwości nawilżających i kojących została spełniona. Nakładając na niego wyłącznie krem z SPF czuję się już tak komfortowo, że nic więcej nie jest mojej cerze potrzebne. 


W formule toniku znajduje się m.in. antyoksydacyjny filtrat z procesu fermentacji drożdzy, połączenie kwasu azelainowego oraz glicyny (działanie rozjaśniające, antybakteryjne), nawilżające polisacharydy, superbohater niacynamid (działanie przeciwstarzeniowe, regeneracyjne, przeciwzapalne) czy unikalny puder pozyskiwany z fermentacji miodu pszczół czarnych (jego zadanie to.min. zmniejszenie wyświecania się skóry). 


INCI:

Aqua (Water), Squalane, Isoamyl Laurate, Propanediol, Galactomyces Ferment Filtrate, Potassium Azeloyl Diglycinate, Saccharide Isomerate, Niacinamide, Inulin, Maltodextrin, Sodium Carboxymethyl Beta-Glucan, Polyglyceryl-6 Behenate, Polyglyceryl-6 Stearate, Zymomonas Ferment Extract, Honey Extract, Allantoin, Glyceryl Stearate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Dipropylene Glycol, Pentylene Glycol, Xantan Gum, Citric Acid, Sodium Citrate, Lactic Acid



SkinTra, Brightoner - Całoroczny Tonik Kwasowy 9%

Tonik kwasowy przeznaczony do całorocznej pielęgnacji domowej.  Tonik osłabia wiązania komórek naskórka, przyspieszając fizjologiczny proces złuszczania, dodatkowo stopniowo rozjaśnia przebarwienia. Sprawdzi się w przypadku skóry ziemistej, matowej, zanieczyszczonej, z przebarwieniami, a także z tendencją do powstawania wyprysków i zaskórników. Produkt nie wykazuje potencjału fototoksycznego ani fotouczulającego, może być stosowany niezależnie od pory roku, a jego pH wynosi około 3,8.

Działanie produktu:

  • przyspieszające złuszczanie,
  • rozświetlające,
  • rozjaśniające przebarwienia i zapobiegające powstawaniu nowych,
  • ograniczające powstawanie wyprysków i zaskórników.

Rodzaje skór oraz defekty kosmetyczne, dla których ten produkt może być pomocny:

  • skóra szara i o nierównym kolorycie, 
  • przebarwienia posłoneczne i pozapalne,
  • skóra potrzebująca rewitalizacji, 
  • zaskórniki. 

Pierwsza aplikacja: Na oczyszczoną i suchą twarz, nałóż 4-5 krople produktu za pomocą dłoni. Możesz odczekać chwilę i nałożyć krem lub zakończyć na tym pielęgnację. 

Następne aplikacje:

  • Sposób 1: na oczyszczoną i suchą twarz nałóż 4-5 krople produktu, omijając okolice oczu. Na tym zakończ pielęgnację. Dla mocniejszego działania nałóż drugą warstwę. Tonik stosuj 1-5 razy w tygodniu i max. 3 wieczory z rzędu.
  • Sposób 2: na oczyszczoną i suchą twarz nałóż 4-5 krople produktu, omijając okolice oczu. Odczekaj do pełnego wchłonięcia i nałóż krem. Jeśli poczekasz ok. 15 minut przed nałożeniem kremu, wówczas uzyskasz silniejsze właściwości toniku. Stosuj 1-5 razy w tygodniu i max. 3 wieczory z rzędu.
  • Sposób 3: Tonik możesz używać punktowo lub na konkretne partie twarzy np. strefa T. Schemat aplikacji będzie taki, jak w ,,sposób 1’’ lub ,,sposób 2’’.


Jak sprawdził się u mnie?

Pierwsze efekty zauważyłam już po 2 tygodniach stosowania toniku. Produkt złagodził stany zapalne, przyspieszył gojenie ropnych zmian trądzikowych i ograniczył powstawanie nowych. Struktura skóry stała się bardziej równa, a przebarwienia pozapalne mniej widoczne. Oczywiście cudów nie ma i przed okresem czy przy spadku odporności wciąż pojawiają się nowe wypryski, ale tonik SkinTra potrafi sobie sprawnie z nimi poradzić nawet bez stosowania żadnych dodatkowych preparatów antytrądzikowych. Ogromną poprawę widzę też w kondycji skóry na plecach. Tu wciąż jeszcze widoczne są stare blizny i przebarwienia, ale stają się coraz jaśniejsze, a nowe zmiany nie pojawiają się niemal wcale.


Co ważne, podczas stosowania toniku nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków ubocznych, jakie często towarzyszą stosowaniu preparatów z kwasami. Całoroczny tonik kwasowy SkinTra nie podrażnia i nie wysusza mojej skóry. 


W jego skład wchodzą m.in. kwas migdałowy, kwas kojowy, kwas traneksamowy, azeloglicyna i witamina C, odpowiadające za złuszczanie, wygładzenie i rozjaśnienie skóry, a dzięki właściwościom hamującym aktywność enzymu tyrozynaza, wpływa na ograniczenie syntezy melaniny, tym samym zmniejszając ryzyko powstania nowych przebarwień. 


INCI:

Aqua (Water), Propanediol, Mandelic Acid, Tranexamic Acid, Arginine, Kojic Acid, Potassium Azeloyl Diglycinate, 3-O-Ethyl Ascorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Metabisulfite



Podsumowanie:

Silne działanie aktywne i wysokie stężenia składników - mogę śmiało powiedzieć, że już dawno żadne produkty nie zrobiły na mnie tak dobrego wrażenia jak kosmetyki od SkinTra. Koszt żadnego z produktów nie przekracza 75 zł, a działanie warte jest każdej złotówki, są naprawdę wysoce skuteczne. Wszystkie świetnie się u mnie sprawdziły i w odpowiedni sposób zadbały o moją skórę. Po tych testach mam ochotę na więcej i chętnie poznam inne produkty marki!


Znasz już markę SkinTra? Planujesz coś wypróbować?

Feel Free | Żel oczyszczający do mycia twarzy i antyoksydacyjny krem pod oczy

Swoją przygodę z marką rozpoczęłam całkiem przypadkiem, kiedy podczas wizyty w Hebe mój wzrok przykuły proste, estetyczne opakowania z drewnianymi elementami. Na początek skusiłam się na dwa produkty: żel oczyszczający i antyoksydacyjny krem pod oczy i to o nich dzisiaj chciałabym Wam coś powiedzieć. 


Feel Free, Żel oczyszczający do mycia twarzy

Żel zawiera 96,59% naturalnych składników, a 8,69% to składniki rolnictwa ekologicznego. Wyciąg z wąkroty azjatyckiej zawarty w kosmetyku pomoże odnowić i nawilżyć skórę, a wyciąg z miłorzębu pobudzi krążenie w twarzy. Wynik? Czysta, świeża i odnowiona skóra.

Zacznę od tego, że bardzo lubię zapach tego żelu - świeży, nieco ogórkowy. Produkt jest bardzo rzadki, w czasie jednego mycia trzeba zużyć go więcej niż innych produktów tego typu, aby zaczął się pienić i pełnić swoją funkcję. Jest więc mało wydajny. Po zmyciu zaobserwowałam, że wysusza cerę, skóra jest po nim ściągnięta i powstają suche placki najczęściej na policzkach, a twarz robi się momentalnie czerwona. Nie podrażnia oczu, nie spowodował u mnie żadnego wysypu.  Trzeba mu przyznać, że fajnie oczyszcza, bardzo dogłębnie, ma się wrażenie czystej buzi, ale niestety kosztem wysuszenia i czerwonej buzi. 


Skład:

Aqua (Woda), Aloe Barbadensis Leaf Juice* (Materiał roślinny otrzymywany z liści aloesu), Lauryl Glucoside (Glukozyd laurylowy), Cocamidopropyl Betaine (Kokamidopropylobetaina), Glycerin (Gliceryna), Thymus Vulgaris Flower/Leaf Extract* (Wyciąg z tymianku właściwego), Ginkgo Biloba Leaf Extract* (Wyciąg z liści miłorzębu japońskiego), Citrus Limon Fruit Extract* (Wyciąg z owoców cytryny zwyczajnej), Centella Asiatica Extract (Wyciąg z wąkrotki azjatyckiej), Potassium Sorbate (Sorbinian potasu), Sodium Benzoate (Benzoesan sodu), Parfum**, Citric Acid (Kwas cytrynowy), Limonene** (Limonen)
*Składniki z upraw naturalnych.



Feel Free, Antyoksydacyjny krem pod oczy

Krem antyoksydacyjny Feel Free, to naturalny kosmetyk stworzony do pielęgnacji delikatnej skóry pod oczami. Niweluje obrzęki, zmarszczki mimiczne, a także redukuje widoczność cieni. Ekstrakt z jabłka ma właściwości antyoksydacyjne, przeciwutleniające i hamujące działanie wolnych rodników. Stymuluje regenerację komórkową, dzięki zawartości kwasów AHA, które poprawiają elastyczność i jędrność skóry. Hydrolizowany kwas hialuronowy wygładza zmarszczki, spowalnia także procesy starzenia się naskórka, zwiększając jego sprężystość i regenerując.
Antyoksydacyjny krem pod oczy Feel Free kupujemy w wygodnej tubce zakończonej "dziubkiem" co bardzo ułatwia aplikację. Produkt jest totalnie bezzapachowy. Niestety jestem nieszczęśliwą posiadaczką intensywnych cieni pod oczami, z tendencją do porannego puchnięcia. Przykro mi to pisać, ale krem nawet schłodzony nie poradził sobie z takim wyzwaniem. Cienie nic a nic się nie zmniejszały , a opuchlizna jak była tak była. Nie natłuszcza ani nie odżywia intensywnie, raczej delikatnie nawilża i sprawdzi się najlepiej w przypadku młodej, niewymajającej skóry. Świetnie współgra z nałożonym makijażem. 

Składniki aktywne

  • sok z aloesu - łagodzi, regeneruje i nawilża skórę
  • hydrolizowany kwas hialuronowy - nawilża, wygładza, redukuje zmarszczki, poprawia elastyczność skóry
  • ekstrakt z kawy - działa przeciwstarzeniowo, stymuluje krążenie krwi, redukuje cienie
  • ekstrakt z rumianku - łagodzi, działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie
  • ekstrakt z jabłka - działa antyoksydacyjnie, pobudza odnowę naskórka, poprawia elastyczność skóry
  • ekstrakt z cytryny - działa antyoksydayjnie i przeciwstarzeniowo, rozjaśnia
  • ekstrakt z mięty pieprzowej - działa łagodząco i przeciwzapalnie

INCI: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Polyglyceryl-2 Stearate, Oryza Sativa Starch, Glyceryl Stearate, Stearyl Alcohol, Propanediol, Hydrolyzed Hyaluronic Acid, Coffea Arabica Seed Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Pyrus malus Fruit Extract, Citrus Limon Fruit Extract, Mentha Piperita Leaf Extract, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Xanthan Gum, Citric Acid, Parfum, Limonene, Linalool



Podsumowanie

Niestety nie jestem do końca zadowolona z pierwszego spotkania z marką Feel Free. Wiem, że produkty mają wiele zwolenników i dużo pozytywnych opinii, które możemy przeczytać w internecie. Osobiście nie zamierzam wracać ani do żelu ani do kremu pod oczy.



Znasz kosmetyki Feel Free? Jak Ci się sprawdziły?

Co w trawie piszczy! Krótka fotorelacja z pobytu w Berlinie

Cześć! Nie było mnie tu jakiś czas, ale działo się u mnie naprawdę wiele. Nie miałam nawet chwili, żeby włączyć laptopa i zobaczyć co słychać na Waszych blogach. Na szczęście powoli wracam na właściwe tory i będę mogła wrócić do regularnego pisania tutaj, jak i udzielania się na Instagramie, gdzie serdecznie Was zapraszam, bo tam udzielam się codziennie ;)

Nie przedłużając! Dzisiejszy post jest jednym z tych luźniejszych - więcej oglądania niż czytania, jednak wiem, że część z Was lubi czasami również i takie wpisy. Przez czas, który mnie nie było miałam okazję zwiedzić kawałek Berlina i właśnie dzisiaj chciałabym pokazać Wam krótką fotorelację. Zapraszam. 



Brama Brandenburska 

Czy ktoś jeszcze o niej nie słyszał? Nie skłamię jeśli napiszę, że to najbardziej znany zabytek Berlina, a może nawet całych Niemiec. Od ponad 220 lat jest świadkiem wydarzeń historycznych w Niemczech. Utrzymana jest w stylu wczesnoklasycystycznym, zbudowana jest z piaskowca kamiennego. Na szczycie bramy stoi odlana z brązu kwadryga, którą dowodzi Nike. Dziś jest nie tylko symbolem miasta, ale również symbolem Wolności i Pokoju oraz zjednoczenia Niemiec.

Reichstag

Reichstag, czyli Parlament Rzeszy jest jednym z największych i najpiękniejszych budynków Berlina. Został zaprojektowany w stylu neorenesansowym przez Paulla Wallota. Niestety w wyniku pożaru oraz II wojny światowej został zrujnowany. Następnie został odbudowany w latach 60 XX wieku. Najbardziej atrakcyjną częścią parlamentu jest dziś szklana kopuła. Turyści, którzy chcieliby zwiedzić Reichstag muszą liczyć się z dokonaniem rezerwacji daty i godziny zwiedzania poprzez stronę internetową. My niestety trafiliśmy na protesty i ciężko było podejsć z którejkolwiek strony.

KILKA LUŹNYCH KADRÓW






Byłaś kiedyś w Berlinie?