Jesienna wishlista - kosmetyki, ubrania, akcesoria i woski


Uwielbiam tworzyć wishlisty, szczególnie, gdy wielkimi krokami zbliża się moja ulubiona pora roku! Pomysł z tworzeniem takiej obrazkowej listy jest naprawdę świetnym patentem na to, aby zgromadzić wszystkie rzeczy, które chcemy kupić w jednym miejscu. Z taką listą łatwiej nam robić zakupy, szukać danych rzeczy, gdyż mamy wszystko sprecyzowane i jesteśmy pewne co wrzucić do koszyka. Postanowiłam pokazać Wam moją wishlistę rzeczy, na które będę polować.



JESIENNA WISHLISTA

🍃 Jasny sweter w warkoczowy splot - jesień bez ciepłych, grubych swetrów dla mnie nie istnieje. W mojej szafie niestety brakuje tego typu oversizowych sweterków. W tym roku zakupiłam jeden w cieplejszych tonach, jednak muszę zaopatrzyć się w przynajmniej jeszcze jedną sztukę w beżowej kolorystyce.


🍃 Gruby kardigan - kolejna sweterkowa chciejka. Tym raziem chciałabym znaleźć taki w brązach lub całkowicie musztardowym odcieniu. Duże kieszenie wyglądają tutaj mega uroczo! 


🍃Gumka do włosów "króliczek" - uwielbiam takie pierdoły! Przynoszą mi naprawdę wiele radości. Jako maniaczka Aliexpress nie mogłam przejść obojętnie obok tych gumek. Cały czas zastanawiam się nad odpowiednimi kolorami, ah! 
🍃 Krótkie kalosze - długi czas po głowie chodzą mi krótkie, urocze kalosze. Uważam, że wyglądają naprawdę ładnie, a na jesienną pogodę będą idealne. Nie chciałabym jednak wydawać na nie dużej sumy, więc zapewne skorzystam z jakiejś strony typu Renee. 


🍃 Catrice, Liquid Camouflage - wodoodporny korektor w płynie. Na dzień dzisiejszy u mnie nie ma sobie równych w tej cenie. Świetnie kryje, dobrze się rozprowadza, jest niesamowicie trwały i do tego naprawdę wydajny. Aktualnie korzystam z korektora od Lovely, którego lubię, jednak nie pobija on ulubieńca z Catrice!


🍃 Iossi,  serum dla cery z problemami - czytałam o nim w samych superlatywach, zresztą marka Iossi kusi mnie już od dawna. Firma ta ma naprawdę szeroki i bardzo ciekawy asortyment, a zaprezentowane przeze mnie serum może okazać się być strzałem w dziesiątkę dla mojej cery.


🍃 Woski Yankee Candle: Soft Blanket, Sweet Maple Chai, Autumn Pearl - odkąd zakupiłam swój pierwszy kominek nie mogę przestawić się z wosków na świece. Szczerze powiedziawszy wcale mi to nie przeszkadza. Yankee Candle mają naprawdę ogromny wybór i pewnie minie jeszcze duuużo czasu, aż wypróbuję wszystkie! Te propozycje aktualnie kuszą mnie najmocniej. 



Napiszcie, czy macie którąś z wymienionych przeze mnie rzeczy - koniecznie dajcie znać jeżeli możecie coś o nich powiedzieć. 

Pochwal się co jest na Twojej jesiennej wishliście!

Glinka zielona i żółta od Your Natural Side | Sposób na zdrową cerę

Cześć kochani! Jak już wiecie - albo jeszcze nie wiecie - nie tak dawno temu zaczęłam walkę o piękną i zdrową cerę zmieniając swoje nawyki pielęgnacyjne. Często, mimo odpowiedniej dbałości na mojej buzi pojawiają się nieproszeni goście. Różnego typu maseczki towarzyszą mi cały czas, podobnie jak glinki, które są wybawieniem dla mojej skóry. Już jakiś czas temu opisywałam dla Was glinkę z firmy Arganove z którą zresztą bardzo się polubiłam, jednak teraz nigdzie nie mogę jej dostać, dlatego postanowiłam wypróbować maseczki od Your Natural Side.

Serdecznie zapraszam do lektury!

Kilka słów wstępu o produktach

Opakowanie glinek jest bardzo minimalistyczne. Słoiczek w którym się znajduje, wykonany jest z ciemnobrązowego szkła. Niestety bardzo ciężko jest przez to na bieżąco monitorować zużycie kosmetyku. Opakowanie jest bardzo solidne i dość ciężkie dlatego trzeba uważać, żeby przypadkiem nie wypadł nam z rąk. Bardzo podoba mi się opcja ciemnego szkła - trwałość kosmetyków na pewno jest wydłużona. 

Każda z masek ma pojemność 100 gram kosztując przy tym około 13 zł. Myślę, że jest to naprawdę korzystna cena w stosunku do produktu jaki dostajemy. Muszę przyznać, że opakowania opisane są naprawdę wzorowo - znajduje się na nich opis produktu, ale również dodatkowe zastosowania. Nie wiem czy wiecie, ale glinki można stosować nie tylko jako maseczki na twarz, ale również dodawać je do kąpieli, szamponów czy masek do włosów.

Jeśli chodzi o daty ważności, to na tyle słoiczków dostajemy informację, w moim przypadku najlepiej zużyć przed końcem 03.2022, więc jest to naprawdę długi okres i z pewnością zdążę je przez ten czas wykorzystać.


YOUR NATURAL SIDE GLINKA ZIELONA

Zielona glinka Montmorillonite wydobywana jest ze skał krzemionkowo- aluminiowych. Wykazuje najsilniejsze działanie spośród wszystkich dostępnych glinek. Znajduje zastosowanie w pielęgnacji skóry problemowej, mieszanej, tłustej, wymagającej ujędrnienia. Polecana w profilaktyce cellulitu i rozstępów oraz w przypadku ugryzień owadów. Stosuje się ją również w pielęgnacji włosów.

Właściwości glinki zielonej

  • absorbuje toksyny,
  • odkaża i odżywia skórę, 
  • przywraca naturalne pH skóry i usuwa przebarwienia,
  • przyspiesza gojenie się skóry i leczy trądzik, 
  • działa przeciwzmarszczkowo i antycellulitowo, 
Zawiera w sobie krzemionkę (55,47%), tlenek glinu (18,64%), tlenek żelaza (6,35%), tlenek magnezu (4,01%), tlenek potasu (3,66%),  tlenek wapnia (1,93%), tlenek sodu (1,10%) i tlenek manganu (0,15%). 

Dlaczego zielona glinka została moją ulubioną? 

Zielona glinka jak żadna inna bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem mojej twarzy, a nawet delikatnym ściągnięciem porów. Po jej zastosowaniu skóra jest mięciutka, gładka, a koloryt skóry zdecydowanie bardziej ujednolicony. Jest to jedna z tych maseczek, która nie tylko pomoże się uporać z zanieczyszczeniami, ale również z powstałymi rankami po krostach. Dzięki właściwościom dezynfekujący i przeciwzapalnym glinka zielona zwalcza też trądzik. Bezkompromisowo zielona jest jedną z najmocniejszych glinek, jednak dla mojej tłustej i problematycznej cery stanowczo stała się wybawieniem.


YOUR NATURAL SIDE GLINKA ŻÓŁTA

Glinka żółta swój kolor oraz cenne właściwości zawdzięcza wysokiemu stężeniu żelaza i krzemionki. Znajduje zastosowanie w pielęgnacji skóry zmęczonej, problemowej, mieszanej, przetłuszczającej się, zanieczyszczonej, jak również dojrzałej z oznakami starzenia, wymagającej ujędrnienia i wygładzenia. Wpływa na krążenie krwi i limfy. Wykorzystywana jako dodatek do kąpieli wyszczuplających.

Właściwości glinki żółtej

  • regulujące, delikatnie oczyszczające i remineralizujce,
  • zmniejsza pory i matuje skórę,
  • ma działanie przeciwzapalne i detoksykujące,
  • opóźnia procesy starzenia.
Zawiera w sobie: krzemionka (69,60%), tlenek glinu (19,30%), tlenek żelaza (6,50%), tlenek potasu (2,80%), tlenek magnezu (0,30%), tlenek wapnia (0,10%), tlenek sodu (0,20%),  tlenek tytanu (1,10%). 

Jak spisała się u mnie? 

Od razu widać, że twarz jest rozjaśniona, jakby dotleniona i wygląda zdrowiej. Buzia stała się bardzo miękka (żółta glinka chyba najbardziej zmiękczyła cerę), pełna blasku i delikatna. Nawilżenie także się utrzymało. Podoba mi się również efekt delikatnego zmatowienia i odtłuszczenia. Cera nabiera sprężystości i elastyczności. Nie dała ona tak spektakularnych efektów jak zielona, jednak pamiętajcie, że jest ona delikatniejszą opcją polecana przy skórze mieszanej w kierunku tłustej, wymagającej wyrównania kolorytu, trądzikowej. 


JAK PRZYGOTOWAĆ MASECZKĘ Z GLINKI?

Swoją maseczkę robię w następujący sposób: dwie lub trzy małe łyżeczki glinki wsypuję do miseczki, dolewam 2 krople olejku i troszkę wody.  Czasami maseczkę rozrabiam również z samą wodą. Nie polecam robienia glinki samym olejkiem lub dodawania go więcej, bo wtedy robi się tłusta papka, która nie oczyszcza cery. Zamiast wody można użyć hydrolatu. Nakładam zawsze pędzelkiem do maseczek, bo za pomocą dłoni jest to niewygodne i brudne. Pamiętajcie! Nie używamy żadnych metalowymi  narzędzi, bo glinki tracą wtedy swoje właściwości. Jeśli chcemy uniknąć ściągnięcia i zaczerwienienia, nie dajemy glinkom zaschnąć na naszej twarzy! W tym celu na bieżąco spryskujemy twarz wodą lub hydrolatem.


JAK CZĘSTO STOSOWAĆ?

Nie musimy nakładać glinek na całą twarz! Jeśli zależy nam na oczyszczeniu strefy T, która może się u nas przetłuszczać, z powodzeniem możemy nakładać glinkę tylko tam. Tym bardziej, jeśli np skóra na policzkach ma raczej tendencje do przesuszania. Nie stosujmy glinek zbyt często, szczególnie przy cerze wrażliwej lub mieszanej. Najlepiej, gdy będziemy obserwować swoją cerę i wtedy sami określimy, jak często możemy je stosować. Po zmyciu maseczki z glinki od razu nakładamy kosmetyk nawilżający na jeszcze wilgotną skórę.  Ja taką maseczkę funduję sobie 1-2 razy w tygodniu. 


Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego odnośnie glinek. Osobiście jestem zakochana w maseczkach glinkowych i uważam je za bezkonkurencyjne :) 

Używasz glinki? Którą lubisz najbardziej? Daj znać w komentarzu! 

Amsterdam - miasto, w którym wolno więcej niż gdziekolwiek indziej

Zawsze chciałam pojechać do Amsterdamu – miasta kanałów i niezliczonej ilości rowerów, czerwonych latarni i coffeeshopów… Zobaczyć miejsce będące symbolem wolności, indywidualizmu i tolerancji. Jednym słowem mekkę młodych, których przyciąga niespotykana w żadnym innym miejscu atmosfera luzu i swobody. W tym roku spełniłam to marzenie! Udało mi się zwiedzać stolicę przez 6 dni. Razem z chłopakiem wylecieliśmy już o 7 rano z Katowic, po blisko dwóch godzinach byliśmy na miejscu.

Zapraszam na niewielką fotorelację z mojego wyjazdu.


Celebryci z wosku - Madame Tussaud

Co łączy Brada Pitta, Alberta Einsteina, Lady Gagę, księżną Dianę, Jana Pawła II, Britney Spears, Nelsona Mandelę, Adele, Pablo Picassa i holenderską supermodelkę Doutzen Kroes? Odpowiedź jest prosta: wszystkich ich spotkasz w Amsterdamie. Przynajmniej w woskowym wydaniu. Lokalizacja idealna. W samym sercu miasta, przy głównym placu Dam, gdzie Amsterdam się narodził , a dziś każdego dnia przewalają się tłumy turystów. Po jednej stronie ósmy cud świata, niegdyś ratusz, dziś zamek królewski , po drugiej dzielnica rozpusty, grzechu i czerwonych latarni. I to właśnie tutaj, przy Dam, znajduje się jedna z największych atrakcji turystycznych miasta: Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds.  


Amsterdamskie kanały

Stare kamienice. Kanały pełne łódek. Ulice z kawiarniami i restauracjami. Monumentalne gmachy. Wąskie kamieniczki. Mosty, mostki, mosteczki. Tłum pieszych, tysiące rowerzystów, turyści mówiący wszystkimi językami świata. Jeśli przyjechałeś do Amsterdamu choćby na jeden dzień, na jedną godzinę, na jedną minutę – musisz tu pójść. Tak jak Paryż ma wieżę Eiffla, Nowy Jork statuę Wolności, a Berlin Bramę Brandenburską, tak Amsterdam ma Grachtengordel, siedemnastowieczny pierścień kanałów. Już od prawie czterystu lat. 
Przewodnik po Amsterdamie odpowiada na pytanie turysty jak głębokie są kanały: "Na trzy metry, w tym pół metra błota i metr wraków rowerowych". Zniknął rower, który zaparkowaliście przy kanale w Amsterdamie? Niekoniecznie za zniknięciem roweru stoją złodzieje, co roku wyławianych jest od 10 do 15 tys wraków rowerowych z amsterdamskich kanałów.


Rowery w Holandii 

Jednym z najważniejszych środków transportu w Holandii to rower. Holenderskie rowery to właściwie marka, która jest co raz bardziej popularna w polskich miastach. Do lamusa odchodzą rowery górskie, które przez wiele lat królowały w sklepach i na drogach a w zasadzie chodnikach. Dziś sieć dróg rowerowych dla wielu miast to priorytet, dzięki czemu zwiększa się masowe zainteresowanie jazdą na rowerze. Holandia tą drogą podążyła kilkadziesiąt lat wcześniej. Tutaj nie liczy się prędkość, ale przyjemność z jazdy. Zazwyczaj taki rower jest wyposażony w szeroką kierownicę i wygięta tak, że nasze ręce są skierowane równolegle w kierunku jazdy. Dzięki takiej kierownicy jedziemy z wyprostowanymi plecami i nie obciążamy naszych np. mięśni karku, które angażujemy by zobaczyć co jest na drodze jak w przypadku roweru górskiego.Są także liczne osłony na rowerze np. na łańcuch czy na tylnych kolach, chronią nas przed wkręceniem się podczas jazdy jakiś elementów naszej garderoby.


Amsterdam-Noord

Klasyczna historia: zapomniana dzielnica odradza się jako alternatywne centrum artystyczne. Jest miło: urocze wiejskie domki kontrastują z nowoczesnymi budowlami (jak EYE, budynek Holenderskiego Instytutu Filmowego), a puste przestrzenie zapełniają się hipsterskimi knajpkami. Kolejna dobra wiadomość dla wielbicieli staroci: raz w miesiącu odbywa się tu IJ-Hallen - ogromny targ staroci, podobno największy w Europie (ale to informacja ze strony rzeczonego targu, więc nie biorę za nią odpowiedzialności; w każdym razie można spodziewać się około 750 wystawców). Północna część Amsterdamu jest oddzielona od centrum jeziorem IJ. Najłatwiej dostać się tu promem, które za darmo kursują spod głównego dworca. Właśnie tę część zamieszkiwaliśmy, rowerem do promu mieliśmy około 15 minut drogi. 


Wiatraki

Obecnie w Holandii jest niewiele ponad 1000 wiatraków, z czego wiele jest albo samodzielną atrakcją turystyczną, albo współtworzy skansen, choć jest też sporo wiatraków w prywatnych rękach, utrzymujących się tylko dzięki zapaleńcom i ich miłości do tradycji holenderskiej. Niektórzy nawet zamieszkali w wiatraku - niedaleko Haarlemu jest właśnie taki, w którym mieszka starszy pan, w soboty lub niedziele siada dumny na ławeczce przed "domem" i zaprasza przechodniów i rowerzystów, żeby choć na chwilę weszli i obejrzeli jego ukochany wiatrak.


6 dni to zdecydowanie za mało! Chętnie zostałabym tam na dłużej i jeśli nadarzy się jeszcze okazja na pewno tam wrócę. Jestem totalnie zauroczona tym miejscem i całym serduszkiem polecam Wam go odwiedzić :)

Mieliście okazję być kiedykolwiek w Holandii - a jeśli tak, to gdzie i jakie są Wasze wrażenia na temat tego kraju?

Naturalna pielęgnacja twarzy z Duetus | Żel myjący, krem na dzień oraz krem na noc

Duetus, czyli siostrzana marka Sylveco, która na rynku pojawiła się w zeszłym roku. Producent wspomina, że jest to pierwsza seria naturalnych kosmetyków na rynku polskim, które są zarazem antytrądzikowe, antysmogowe oraz unisex. W jej skład wchodzą: krem na dzień, krem na noc, serum, tonik, żel do mycia twarzy, peeling do twarzy oraz maseczki. Ich receptura została oparta na węglu aktywnym, oleju z konopi, oleju z czarnuszki, ekstraktu ze skrzypu polnego oraz kwasów - AHA, BHA, PHA.

W tym wpisie chciałabym przedstawić Wam trzy produkty. Żel myjący do twarzy, krem  na dzień i krem na noc. Jak mi się sprawdziły? Zapraszam do lektury!


DUETUS Żel myjący do twarzy 

Orzeźwiający żel myjący do codziennego stosowania. Dzięki zawartości delikatnych składników oczyszczających, skutecznie usuwa wszelkie zabrudzenia oraz matuje, nie pozostawiając przy tym uczucia ściągnięcia skóry. Zawiera kwasy salicylowy i mlekowy o delikatnych właściwościach złuszczających oraz odblokowujących pory. Sorbitol skutecznie zabezpiecza skórę przed utratą wilgoci, zapewniając jej odpowiedni poziom nawilżenia. Ekstrakt z nagietka łagodzi i przyspiesza regenerację naskórka. Wyciąg z lukrecji gładkiej wykazuje właściwości antyoksydacyjne oraz delikatnie rozjaśniające. Dodatek naturalnych olejków eterycznych nadaje naturalnie świeży i przyjemny zapach.
INCI: Woda, Betaina kokamidopropylowa, Sorbitol, Propanediol, Glukozyd decylowy, Hydroksyetyloceluloza, Panthenol, Kwas salicylowy, Kwas mlekowy, Ekstrakt z nagietka lekarskiego, Ekstrakt z lukrecji gładkiej, Wodorowęglan sodu, Benzoesan sodu, Olejek tymiankowy, Olejek bergamotkowy, Limonen

Przede wszystkim na uwagę zasługuje oryginalny design opakowań. Żel myjący do twarzy znajduje się w czarnym, plastikowym opakowaniu o pojemności 150ml. Naklejka z informacjami jest w kolorze limonkowym co w całości na pewno przyciąga wzrok klientów na sklepowych półkach. Etykieta zawiera wszystkie najważniejsze informacje dla użytkownika - od składu do symbolu PAO. Kosmetyk dozujemy za pomocą pompki co jest najwygodniejszym rozwiązaniem. Aplikator działa bez zarzutów, nic się nie zacina i nie pluję produktem. Niestety przez czarne opakowanie nie możemy na bieżąco śledzić stanu zużycia żelu. 

Żel ma dość rzadką, przeźroczystą konsystencje, nie spływa jednak z dłoni. Bez problemu łączy się z wodą tworząc delikatną dla skóry piankę. Jeśli chodzi o zapach to w tym przypadku albo się go lubi, albo nienawidzi. Jest to intensywnie ziołowa woń, chociaż w kontakcie z wodą staje się trochę słabszy. Przyznaję, że kiedyś na pewno nie polubiłabym się z tym aromatem, teraz jest dla mnie naprawdę przyjemny.
Żel skutecznie usuwa resztki makijażu i nadmiar sebum. Sięgam po niego zarówno rano jak i wieczorem. Po umyciu twarz jest oczyszczona i odświeżona, choć zdarzało mi się że sporadycznie była lekko ściągnięta i sucha. Dyskomfort ten szybko jednak mijał po użyciu toniku do twarzy.
Dzięki zawartości kwasu salicylowego i mlekowego ma delikatne działanie złuszczające i odblokowujące pory. Ekstrakt z nagietka łagodzi i regeneruje naszą skórę. Na właściwości antyoksydacyjne i rozjaśniające wpływa wyciąg z lukrecji gładkiej.
Produkt zawiera naturalne olejki eteryczne i trochę obawiałam się, że podrażni moje oczy, będą łzawić i szczypać. Nic takiego jednak nie ma miejsca, nawet jeśli odrobina piany dostanie mi się do oka.  Jeśli jesteście posiadaczkami cer mieszanych, tłustych i problematycznych ten żel może idealnie wkomponować się do Waszego rytuału oczyszczania.


DUETUS Krem do twarzy na dzień

Lekki krem na dzień przeznaczony do codziennej pielęgnacji, o właściwościach matujących. Zawiera bogaty w witaminy olej z pestek winogron, a także regulujący wydzielanie sebum i pracę gruczołów łojowych olej konopny. Ekstrakt z korzenia łopianu w połączeniu z witaminami E i B3 oraz węglem aktywnym to silny kompleks składników antyoksydacyjnych, zabezpieczający skórę  przed negatywnym wpływem środowiska i działaniem wolnych rodników. Znany ze swoich właściwości naturalny olejek eteryczny z tymianku działa oczyszczająco i odświeżająco.
INCI: Woda, Olej z pestek winogron, Olej konopny, Skrobia ryżowa, Skwalan, Stearynian sorbitanu, Sucrose Cocoate, Stearynian glicerolu, Kwas stearynowy, Ekstrakt z łopianu, Alkohol cetylostearylowy, Węgiel aktywny, Niacynamid (witamina B3), Witamina E, Guma ksantanowa, Olejek tymiankowy, Olejek lawendowy, Olejek jałowcowy, Olejek pomarańczowy, Alkohol benzylowy, Kwas dehydrooctowy, Limonen, Linalol

Krem mieści się w poręcznym odkręcanym opakowaniu o pojemności 50 ml z białą etykietką. Dodatkowo zapakowano go w kartonik o pięknym, typowym dla marki, interesującym designie. Uważam, że świetną opcją jest dodanie do kremu drewnianego patyczka z logo marki, dzięki której nie wkładamy za każdym razem palca bezpośrednio do kremu, dbając o higienę użytkowania.

Po otworzeniu słoiczka byłam zaskoczona jego zapachem i konsystencją. Lekko zawiesinowa, mętna formuła o specyficznym zapachu, który producent próbował zminimalizować nutą cytrusową. Na skórze wypada całkiem przyzwoicie - jest lekki, błyskawicznie się wchłania i pozostawia matowe wykończenie. 
Jest to naprawdę lekki kosmetyk, idealny na dzień, pod makijaż. Jego wadą może być brak widocznego nawilżenia, dlatego nie sprawdzi się z pewnością na skórach skłonnych do przesuszeń. Natomiast moja tłusta cera bardzo się z nim polubiła. Zauważyłam zdecydowaną regulację sebum, dzięki czemu twarz wygląda świeżo i zdrowo. Wykazuje właściwości matujące, co sprawia, że sprawdza się jako baza pod makijaż - podkład odpowiednio utrzymuje się przez wiele godzin. Skład, który oferuje nam producent jest naprawdę piękny, nasza skóra dodatkowo zabezpieczona jest  przed negatywnym wpływem środowiska i działaniem wolnych rodników. Produkt jest wydajny, dobrze rozprowadza się po skórze i szybciutko wchłania. Zadowoleni będą tu też panowie, którym polecam ten kosmetyk po goleniu.


DUETUS Krem do twarzy na noc

Lekki krem do wieczornej pielęgnacji cery mieszanej lub z niedoskonałościami, zapewnia optymalne nawilżenie i odżywienie. Kompleks olejów z pestek winogron, konopi i czarnuszki oraz bio-siarka pozwalają regulować wydzielanie sebum, redukować zmiany skórne i przyspieszać procesy regeneracji. Ekstrakt z nagietka i witamina E wspomagają procesy odnowy bariery hydro-lipidowej i normalizują stan cery. Dodatek naturalnych olejków eterycznych z grejpfruta i tymianku pozostawia skórę ukojoną i odświeżoną.
INCI: Woda, Olej konopny, Olej z pestek winogron, Olej z czarnuszki, Stearynian sorbitanu, Sucrose Cocoate, Stearynian glicerolu, Kwas stearynowy, Ekstrakt z nagietka lekarskiego, Alkohol cetylostearylowy, Siarka, Niacynamid (witamina B3), Witamina E, Guma ksantanowa, Olejek tymiankowy, Alkohol benzylowy, Kwas dehydrooctowy, Cytral, Limonen, Linalol

Krem podobnie jak jego  brat na dzień, znajduję się w pojemniczku o pojemności 50ml. Wyróżnia go natomiast czarna etykieta, która naprawdę mi się podoba! Jest niezwykle elegancka. Tu również dostajemy kartonik pełen informacji, które powinniśmy znać i patyczek do aplikacji produktu.

Krem posiada dość mocy i długo wyczuwalny zapach siarki, no ale w końcu jest wymieniona w składzie lecząc swoimi właściwościami cerę tłustą, więc nie ma co kręcić nosem. Po chwili aplikacji zapach jest niewyczuwalny. Konsystencją oba kremy są do siebie bardzo podobne.
Niewielka ilość wystarcza na posmarowanie twarzy, szyi i dekoltu. Rozprowadza się bardzo dobrze i dosyć szybko wchłania. Od razu czuć jego działanie odżywcze, nocą działa tu armia składników aktywnych, regenerujących cerę. Skóra po tym produkcie jest świetnie nawilżona, mniej się przetłuszcza i jest aksamitna w dotyku. Bardzo ładnie łagodzi wszystkie zmiany na twarzy i zapobiega powstawaniu nowych. Wstając rano skóra wygląda na zdecydowanie bardziej uspokojoną. To jest to, czego potrzebuje skóra po całodziennym zmęczeniu po pracy i narażeniu na zanieczyszczenia miejskiego powietrza.


Podsumowanie

Linia kosmetyków od Sylveco - Duetus - szturmem zdobyła serca posiadaczek cer problematycznych. Połączenie oleju konopnego, czarnuszki i węgla aktywnego po prostu było skazane na sukces! Połączenie niacynamidu i węgla aktywnego sprawia, że cera staje się promienna, ma wyrównany koloryt oraz zachwyca naturalnym blaskiem. Zdecydowanie będę wracać do tych produktów i na pewno wypróbuję pozostałe kosmetyki tej linii! 


Znasz tę linię kosmetyków? Co o niej myślisz? 

Ekologiczne kosmetyki wegańskie - poznaj Zielone Laboratorium

W dzisiejszym wpisie chciałabym Was zapoznać z dwoma kosmetykami firmy Zielone Laboratorium. Słyszeliście wcześniej o niej? Jest to polska marka stworzona przez Sylwię Dziegieć i Aleksandrę Dziegieć. Kosmetyki, które produkują, są całkowicie wegańskie. Nie zawierają składników ani zanieczyszczeń pochodzenia zwierzęcego. Nie ma w nich PEG-ów, silikonów czy parabenów.  Stworzenie w pełni wegańskich produktów wymaga determinacji i jest możliwe tylko dzięki zaangażowaniu w cały proces – od komponowania receptury po wybór składników pozyskiwanych w etyczny sposób. Dziewczyny, jako weganki, nie pozwalają sobie na żadną taryfę ulgową.

Przedstawiam Wam krem do mycia ujędrniająco-regenerujący z aloesem i olejkiem pomarańczowym oraz balsam do ciała poprawiający koloryt skóry z pomidorem i marchewką. Jak sprawdziły się u mnie? Jeżeli jesteście ciekawi to zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią wpisu!


Krem do mycia ujędrniająco-regenerujący: Aloes & Olejek pomarańczowy

Krem do mycia ciała przeznaczony do codziennego stosowania, stworzony na bazie roślinnych substancji myjących. Olejki eteryczne i żel aloesowy oczyszczają i delikatnie masują ciało wspomagając mikrocyrkulację, skóra staje się bardziej jędrna i elastyczna.
Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Alcohol Denat., Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Sucrose Laurate, Sucrose Stearate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Parfum, Tocopherol, Phytic Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Citrate, Xanthan Gum, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, D-Limonene, Amyl Cinnamal, Citric Acid, Luffa Cylindrica, CI 74160. 

Jedną z rzeczy spośród ciekawego asortymentu Zielonego Laboratorium, na pierwsze spotkanie wybrałam właśnie krem do mycia. Produkt otrzymujemy w butelce o pojemności 250ml. To co oczywiście jest na plus w opakowaniu to aplikator, który jak dla mnie jest jednym z wygodniejszych w użytkowaniu. Dodatkowo jest bardzo dobrej jakości i bez problemu aplikuje odpowiednią ilość kosmetyku. Szata graficzna jest dość prosta i w zasadzie w każdym przypadku identyczna, a produkty odróżnia od siebie jedynie barwa poszczególnych elementów - oczywiście pomijając napisy. Przez przeźroczyste elementy na bieżąco możemy monitorować stan zużycia naszego kremu. W każdym bądź razie uważam, że kosmetyki prezentują się naprawdę ładnie.

Jako, że kosmetyk jest nazwany kremem spodziewałam się gęstej, kremowej konsystencji, natomiast jest ona typowa dla żeli pod prysznic, średnio gęsta. Nie zmienia to faktu, że podczas mycia jest niezwykle przyjemny, łagodnie się pieni, nie podrażnia i chroni przed nadmierną utratą wilgoci. W jasnobłękitnej masie są zatopione niebieskie drobinki luffy, które w czasie użytkowania delikatnie masują nasze ciało.

Produkt pachnie naprawdę subtelnie pomarańczą i jaśminem, ale nie kłóci się to z innymi zapachami. Świeży i orzeźwiający zapach, nada się idealnie na lato.

Jak sprawdził się u mnie podczas codziennego stosowania?

Krem zawiera w sobie same cudowności, co czuć oczywiście już po pierwszym użyciu. Sok z aloesu idealnie oczyszcza naszą skórę, ujędrnia i regeneruje naskórek. Dodatkowo poprawia miejscowe krążenie krwi. Jest to również składnik, który dostarcza antyoksydanty pomagające zwalczyć wolne rodniki odpowiedzialne za starzenie się skóry. Nie możemy zapomnieć o tym, że aloes likwiduje podrażnienia i łagodzi reakcje alergiczne. Następnie olejek pomarańczowy, który skutecznie wzmacnia naszą tkankę łączną i jak wiadomo świetnie radzi sobie antycellulitowo. Jako, że jest to jeden z głównie wyczuwalnych nut kosmetyku musicie wiedzieć, że olejek pomarańczowy przede wszystkim działa uspokajająco, antydepresyjnie, minimalizuje napięcie nerwowe oraz walczy z bezsennością. Nie mogę pominąć olejku jaśminowego, który przyspiesza mikrocyrkulację, działa nawilżająco i zmiękczająco.

Olejki te oczarowują nie tylko swoim zapachem, ale i skutecznością, uniwersalnością zastosowań i naturalnością. Produkt świetnie poradził sobie z moją suchą i wymagającą ujędrnienia skórą! Krem do mycia Zielone Laboratorium udowadnia, że codzienny prysznic nie musi być nudny. Ciało świetnie pobudzone jest do działania, a zapach daje mocnego kopniaka na cały dzień. Kupując ten produkt wspierasz Stowarzyszenie OTWARTE KLATKI!


Balsam do ciała poprawiający koloryt skóry: Pomidor & Marchewka

Lekki, szybko wchłaniający się balsam do ciała. Zawartość soku pomidorowego i marchewkowego wzmacnia naskórek, ujednolica koloryt oraz wspiera cykl odnowy komórek. Skóra staje się rozświetlona, gładka i dobrze nawilżona.
Skład: aqua, caprylic/capric triglycerides, glyceryl stearate se, erythrulose, glycerin, glyceryl stearate citrate, butyrospermum parkii (shea) butter, myristyl myristate, tocopherol, daucus carota sativa (carrot) juice, solanum lycopersicum (tomato) fruit juice, helianthus annuus (sunflower) seed oil, daucus carota sativa (carrot) root extract, daucus carota sativa (carrot) seed oil, beta-carotene, ascorbyl palmitate, theobroma cacao (cocoa) seed butter, cetearyl alcohol, lysolecithin, sclerotium gum, xanthan gum, pullulan, potassium sorbate, sodium benzoate, mica, titanium dioxide, citric acid, citrus grandis (grapefruit) peel oil, cinnamomum zeylanicum (cinnamon) bark oil, eugenol, linalool, cinnamal, d-limonene. 

Produkt zamknięty jest w przeźroczystym, plastikowym opakowaniu o pojemności 250 ml, z odkręcanym wieczkiem. Szata graficzna utrzymana jest w standardowym, przejrzystym klimacie marki. Tym razem do opakowania zostały dodane czerwone elementy. Muszę przyznać, że bardzo podobają mi się nawiązania kolorystyczne do głównych składników - w tym przypadku jest to pomidor i marchewka. Minusem jest dla mnie brak jakiejkolwiek szpatułki do nabierania produktu. Jestem fanką kosmetyków z aplikatorami, gdzie nie trzeba wkładać palców, żeby go wydobyć, szczególnie jest to uciążliwe, gdy mamy długie paznokcie. Uważam, że taka szpatułka zminimalizowałaby ryzyko przedostania się do środka drobnoustrojów z naszej skóry. W tym przypadku również mamy możliwość monitorowania stanu zużycia naszego kosmetyku bez otwierania. 

Konsystencja przypomina bardzo miękkie masło, jest lekka niczym chmurka. Świetnie rozprowadza się na skórze. Niewielka porcja kremu w zupełności wystarczy do pokrycia całego ciała lub twarzy przez co jest  niewiarygodnie wydajny. Nie pozostawia tłustej warstwy. Co ważne, produkt po aplikacji nie brudzi żadnych tkanin.

Jego zapach mnie totalnie zniewolił - naturalny, piękny, zdecydowanie z dominacją świeżo ściętej marchewki z domieszką cynamonu. Skóra pachnie jeszcze długo po aplikacji kosmetyku.

Jak balsam spisał się u mnie? 

Muszę zaznaczyć, że kosmetyk miał przed sobą naprawdę spore wyzwanie. Jestem totalnym bladziochem, więc niestety, ale nie miał jak podkreślić mojej opalenizny, a wręcz liczyłam na lekkie działanie brązujące dla mojej skóry. Erytruloza, która działa brązująco, nadaje skórze równomierny i trwały kolor, jest bezpiecznym i naturalnym samoopalaczem. Przy regularnym stosowaniu daje naprawdę delikatny efekt naturalnej opalenizny - nawet dla osoby tak bladej jak ja! Długo utrzymuje się na skórze i nie podrażnia jej. Olej marchwiowy wyraźnie poprawia i wyrównuje kolor skóry oraz wpływa korzystnie na jej elastyczność.

Poza tym mnogość innych składników aktywnych, czyni ten produkt bardzo bogatym pod względem właściwości pielęgnacyjnych. Idealnie dobrane proporcje pozwalają na dobre nawilżenie skóry i odżywienie jej. Pomidor zawarty w składzie chroni skórę przed działaniem wolnych rodników, a więc i przed przedwczesnym jej starzeniem. Zawarte w nim witaminy sprawiają, że cera staje się gładka, rozświetlona i zregenerowana. Kosmetyk stosuję po kąpieli, skóra za każdym razem po użyciu jest niezwykle nawilżona, a już po pierwszym użyciu wydawała się być w lepszej kondycji. Co najważniejsze efekty działania pielęgnacyjnego tego kosmetyku nie są krótkotrwałe. Kupując balsam wspierasz Fundację VIVA!, a 5% dochodu ze sprzedaży zostaje przekazane na kampanię ZAGINĄŁ DOM! 


Podsumowanie

Kosmetyki marki Zielone Laboratorium na stałe zagoszczą w mojej pielęgnacji. To, co nakładamy na skórę, jest niezwykle ważne - kupując te produkty mam pewność, że nic jej nie zaszkodzi. Do produkcji kosmetyków Założycielki wykorzystują substancje naturalnie pozyskiwane w sposób etyczny, z poszanowaniem praw przyrody. Dla mnie jest to naprawdę istotny aspekt. 

Wiem, że wiele z Was kocha zwierzęta tak jak ja! Wielu z Was na pewno chciałoby im również pomagać, jednak rozumiem, że w dzisiejszych czasach człowiek jest strasznie zabiegany i nie zawsze może znaleźć chwilę. Razem z marką wspólnie możemy zacząć pomagać czworonożnym przyjaciołom już teraz. 5% wpływów ze sprzedaży każdego kosmetyku jest przeznaczone na zaspokajanie potrzeb podopiecznych pięciu różnych fundacji! Jedyny udział zwierząt, jaki można w nich stwierdzić, to inspiracja. Jak dla mnie jest to naprawdę piękna inicjatywa! 


Zachęcam do zerknięcia na oficjalną stronę - każdy znajdzie coś dla siebie ♡

Znaliście tę markę? Co sądzicie o przedstawionych kosmetykach?