Pielęgnacja okolic oczu z marką Revitalash | Topestetic

Marka Revitalash stała się znana sprawą kultowej odżywki Advanced. Zdecydowanie jest to firma, która zrewolucjonizowała  dbanie o nasze rzęsy. Sama doskonale znam tę odżywkę, bardzo się z nią polubiłam, dlatego też chętnie podeszłam do testów kolejnych produktów od Revitalash, które zamówiłam ze sklepu topestetic.pl


Micellar Water Lash Wash 

Micellar Water Lash Wash należy do grupy kosmetyków pielęgnacyjnych, więc od niego też zacznę dzisiejszy wpis. Produkt jest bezzapachowy. Co ważne, mogą ją używać osoby, które mają wrażliwą cerę, z podrażnieniami, przy sztucznych rzęsach czy makijażu permanentnym. Kosmetyk jest naprawdę wydajny, 3-4 pompki wystarczą, aby oczyścić okolice oczu z makijażu. Plusem jest atomizer, który wypuszcza mgiełkę. Łatwo aplikuje się ją zarówno na płatek jak bezpośrednio na twarz.


Producent określa ją jako delikatną, dla mnie jest ona ultralekka, niewyczuwalna, mogłabym nawet powiedzieć, że delikatniejsza od wody. Absolutnie w żaden sposób nie podrażnia naszych oczu. Radzi sobie z każdym rodzajem makijażu, nawet wodoodpornym. Faktycznie nie wymaga tarcia, wystarczy wacik z płynem przytrzymać dłużej w odpowiednim miejscu i delikatnie masować skórę. Demakijaż z tym produktem to czysta przyjemność, bez pocierania, rozmazywania, pieczenia czy rzucania niecenzuralnych słów.



Aqua / Water / Eau, Poloxamer 184, Polysorbate 20, Glycerin, Propanediol, Phenoxyethanol, 1,2-hexanediol, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Panthenol, Ethylhexylglycerin, Sodium PCA, BHT, Anthemis Nobilis Flower Extract





Hi-def Tinted Brow Gel Soft Brown

Żel do brwi Revitalash został zamknięty w opakowaniu przypominającym tradycyjną masakrę o pojemności 7.4ml. Z jednej strony buteleczki umieszczona jest szczoteczka do modelowania brwi, a z drugiej sam kosmetyk. 


Można go nanosić na całkowicie "czyste" brwi, w celu ich ujarzmienia i podkreślenia koloru. Szczególnie blondynki będą zadowolone z odcienia, bo nie jest rudy i genialnie podkreśla każdy włosek. Brwi prezentują się dzięki temu naturalnie ale są widoczne i ułożone w pożądany kształt. Żel mocno utrwala i jeśli Wasze włoski są niesforne i długie, to będzie trzymał je w miejscu przez wiele godzin. 


Można również stosować go tak jak ja czyli najpierw podkreślić brwi kredką, pomadą czy cieniem, a dopiero na koniec nanieść żel. Wtedy uzyskamy większe wypełnienie brwi i utrwalenie włosków. Trzyma brwi na miejscu, aż do zmycia, nie wymaga poprawek i nie dość, że bardzo ładnie wygląda na brwiach, to nie kruszy się w ciągu dnia. 


Trimethylsiloxysilicate, Aqua, Isododecane, Cyclopentasiloxane, Silica, Propanediol, Polydiethyleneglycol Adipate/IPDI Copolymer, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Ricinus Communis Oil, Isononyl Isononanoate, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Quaternium-90 Bentonite, Glycerin, Tribehenin, Phenoxyethanol, C4-24 Alkyl Dimethicone/Divinyldimethicone Copolymer, Magnesium Sulfate, Propylene Carbonate, Caprylyl Glycol, Isohexadecane, Lecithin, Polyhydroxystearic Acid, Chlorphenesin, 1,2-hexanediol, Isopropyl Myristate, Ethylhexyl Palmitate, Isostearic Acid, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Beta-Glucan, Benzoic Acid, Sodium




Podsumowanie

Dermokonsultantka bezbłędnie trafiła z doborem produktów, przesyłka dojechała do mnie ekspresowo wraz z gadżetami i próbkami. Jestem bardzo zadowolona z kosmetyków Revitalash, dobrze wspominałam tę markę i tym bardziej cieszy mnie ciągle wysoki poziom wypuszczanych nowości!




Mieliście okazję poznać te produkty? Znacie markę Revitalash?


Polemika - Moc herbaty Macha zamknięta w kosmetykach

Maskę-peeling Polemika poznałam najpierw za pomocą próbek, a następnie ze sklepu cosibella.pl trafił do mnie ten egzemplarz. Jest to kosmetyk, który powinien znaleźć się w łazience każdego, kto lubi łatwą aplikację z natychmiastowym efektem, a do tego o świeżym zapachu zielonej herbaty Matcha.



Formuła oparta o ekstrakt z kawioru roślinnego, który przyspiesza naturalny proces złuszczania naskórka oraz papainę, która działa keratolitycznie. Wyciąg z kory mydłodrzewa wykazuje właściwości przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze, a skwalan, mocznik oraz małocząsteczkowy kwas hialuronowy odpowiadają za prawidłowe nawilżenie skóry. 

Polemika to polska marka kosmetyków naturalnych, czerpiących siłę z roślin. Każdy produkt to bogactwo starannie wyselekcjonowanych składników wspartych cudownymi właściwościami herbaty Matcha. 




Polemika - Peeling Maska Oczyszczająco-Rozświetlająca - zawiera

  • kawior roślinny - przyspiesza naturalny proces złuszczania naskórka,
  • papainę - złuszcza martwy naskórek,
  • wyciąg z kory mydłodrzewa - działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo,
  • liście zielonej herbaty - działa przeciwzapalnie, łagodzi i odświeża,
  • skwalan - nawilża, wygładza i regeneruje,
  • mocznik - silnie zmiękcza i nawilża skórę, 
  • hialuronian sodu - sól sodowa kwasu hialuronowego, wiąże wodę w naskórku,
  • witaminę E - działa antyoksydacyjnie.

Aqua, Glycerin, Propanediol, Isoamyl Laurate, Microcrystalline Cellulose,  Butyrospermum Parkii Butter, Persea Gratissima Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cetearyl Olivate, Camellia Sinensis Leaf, Squalane, Caprylic/Capric Triglyceride, Sorbitan Olivate, Cetearyl Alcohol, Hydrogenated Olive Oil, Tocopherol, Microcitrus Australasica Fruit Extract, Olea Europaea Fruit Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Papain, Magnesium Lactate, Urea, Calcium Pantothenate, Sodium Hyaluronate, Proline, Serine, Alanine, Potassium Lactate, Panthenol, Quillaja Saponaria Bark Extract, Biosaccharide Gum-1, Sodium Phytate, Sodium Citrate, Magnesium Chloride, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Maltodextrin, Sodium Levulinate, Sodium Anisate, Glyceryl Caprylate, Ethylhexylglycerin, Xanthan Gum, Caprylyl Glycol, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Helianthus Annuus Seed Oil, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum, Geraniol, Linalool


Wesoły zielony kolor, przyjemny roślinny zapach i bardzo przyjemna konsystencja. Co do peelingu - drobinek jest w niej dość sporo, ale są jednocześnie dość delikatne i wiele zależy od nas - jeżeli tylko delikatnie zwilżymy dłonie i zaczniemy masaż, uda nam się złuszczyć martwy naskórek w delikatny sposób, ale jeżeli od razu przejdziemy do zmywania, spokojnie uda nam się uniknąć większego peelingowania. 


Maseczkę nakładamy na suchą, oczyszczoną skórę, masujemy minutę, a następnie pozostawiamy na 5-15 minut. Osoby o bardzo wrażliwej skórze mogą pominąć masaż.  Po upływie czasu zmywamy kosmetyk ciepłą wodą. Zmywa się łatwo, mimo, że delikatnie zasycha pod koniec. Skóra jest po niej nawilżona i gładka, ale przede wszystkim jest rewelacyjnie ukojona. Cera dostaje od niej pozytywnego kopniaka, wygląda świetnie. 

*Musiałam wstawić tutaj to zdjęcie😂 Takiego mam pomocnika! 

Podsumowanie

Dla mnie to taki idealny produkt, kiedy nie do końca wiem, czego dokładnie by moja cera chciała - oczyszczenia? odżywienia? peelingu? Wtedy właśnie ten produkt sprawdza się rewelacyjnie, taka poprawa wyglądu cery po kilkunastu minutach. Jestem z niego bardzo zadowolona i na pewno sięgnę po niego ponownie. 




Mieliście okazję stosować jakiś produkt od Polemiki? 


Wygładzający peeling z pestkami owoców do twarzy - Veoli Botanica

Pisanie postów w tygodniu coś mi ostatnio nie wychodzi 🙈 Raz, że czas płynie mi zdecydowanie za szybko i ucieka nie wiadomo kiedy, a dwa, że po 8h pracy jedyne na co mam ochotę to włączyć dobry serial i odpocząć. Doba jednak jest za krótka. Nawet w weekendy, w które zresztą też pracuje. 


Dziś za to korzystając z chwili wolnego czasu przygotowałam dla Was recenzję wygładzającego peelingu z pestkami owoców do twarzy marki Veoli Botanica. Kolejny produkt, który zamówiłam ze strony cosibella.pl. Sklep działa w duchu zero waste oraz cruelty free, więc tym bardziej lubię robić tam zamówienia!


Produkt zawdzięcza swoje działanie peelingujące nasionom truskawek, które skutecznie złuszczają martwe komórki naskórka i pozostawiają skórę wygładzoną. Formuła została wzbogacona olejami z pestek malin i moreli, które odżywiają i poprawiają elastyczność skóry. 
 
Jak można przeczytać na stronie Veoli Botanica, są to produkty dedykowane dla kobiet świadomych, ceniących siłę natury, jednocześnie doceniających najnowocześniejsze osiągnięcia w dziedzinie kosmetyki naturalnej. Formuła tych produktów czyni te kosmetykami luksusowymi, oddziałującymi na nasze zmysły poprzez zapach, piękny wygląd i skuteczność. Do ich produkcji wybierane są wyłącznie naturalne surowce roślinne posiadające certyfikaty, pochodzące z kontrolowanych plantacji. Wszystkie produkty są oczywiście wegańskie.




Veoli Botanica - peeling z pestkami owoców do twarzy - skład

  • nasiona truskawek - środek peelingujący, który złuszcza martwe komórki naskórka, 
  • olej z pestek malin - odżywia, wzmacnia barierę ochronną skóry, 
  • olej z pestek moreli - wygładza, poprawia elastyczność skóry, 
  • kompleks naturalnych ekstraktów owocowych - chroni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników, zapobiega starzeniu zewnątrzpochodnemu,
  • olej z nasion pomidora - wyrównuje koloryt skóry, 
  • GEMMOCALM® - ekstrakt z pąków czarnej porzeczki, łagodzi podrażnienia.

Aqua, Glycerin, Fragaria Vesca (Strawberry) Seed, Lithothamnium Calcareum Powder, Cocamidopropyl Betaine, Glyceryl Stearate SE, Caprylic/Capric Triglyceride, Brassica Campestris (Oleifera) Oil, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Fragaria Ananassa (Strawberry) Fruit Extract, Rubis Idaeus Fruit Extract, Rubis Fruticosus Fruit Extract, Solanum Lycopersicum (Tomato) Seed Oil, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil, Tocopherol, Lycopene, Ribes Nigrum (Black Currant) Bud Extract, Hydrolyzed Oats, Calendula Officinalis (Calendula) Flower Extract, Chamomilla Recutita (Matricaria) Extract, Panthenol, Allantoin, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Xylitol, Alcohol, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum



Peeling umieszczony jest w szklanej butelce o pojemności 90 ml. Jak sami widzicie peeling wygląda jak mleczny deser z nasionami chia, a jego zapach jest naprawdę bardzo przyjemny dla nosa! Przypomina owocowy krem jogurtowy. Drobinek jest dosyć sporo, ale przez to że baza jest tak rzadka, są one nierównomiernie rozłożone. Przez to ciężko wydobyć wystarczającą ich ilość. Podczas masażu pestki bardziej osiadają mi na palcach i między nimi się przemieszczają niż wędrują po twarzy. Muszę dokładać kolejne warstwy kosmetyku, co wpływa na wydajność produktu. 


Po jego użyciu skóra jest miękka i miła w dotyku. Nie ma mowy o żadnym podrażnieniu, czy wysuszeniu, wręcz przeciwnie. Choć peeling nie pozostawia na skórze żadnej wyraźnie wyczuwalnej warstwy, nie czuć, aby skóra była nieprzyjemnie ściągnięta, a wręcz potraktowana lekkim kremem nawilżającym. Mimo wszystkich wymienionych zalet, peeling nie zrobił na mnie większego wrażenia. Ot, produkt jakich wiele. Być może bardziej doceniłyby go posiadaczki cery suchej, na mojej skórze tłustej sprawdził się dobrze, ale nie na tyle bym chciała do niego wrócić. 


Podsumowanie

Absolutnie nie jest to zły produkt, po prostu nie zrobił na mnie takiego wrażenia, nie było fajerwerków. Uważam, że na cerze suchej czy normalnej spisze się o wiele lepiej. 




Znasz markę Veoli Botanica? 


Nature Queen - Pianka do mycia twarzy i multifunkcyjny peeling | Pierwsze spotkanie z marką

Muszę przyznać, że z kosmetykami tej marki jeszcze nie miałam do czynienia. Do niedawna kojarzyłam je tylko z Instagrama i blogów, gdzie czytałam głównie o peelingach do ciała i olejach, a od jakiegoś czasu kosmetyki tej marki mogę gościć w swojej kosmetyczce. Mowa tutaj o piance oczyszczającej do mycia twarzy oraz peelingu multifunkcyjnym do twarzy. Oba kosmetyki pochodzą ze strony cosibella.pl. 


Oczyszczająca pianka do mycia twarzy oparta na delikatnych detergentach, takich jak kokamidopropylbetaina, dzięki czemu nie narusza warstwy hydrolipidowej naskórka. Dzięki zawartemu pantenolowi i alantoinie podrażnienia są złagodzone i ukojone. Produkt delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę, nie wysuszając jej i nie powodując uczucia ściągnięcia.

Pianka umieszczona jest w buteleczce o pojemności 175 ml wykonanej z przyciemnianego plastiku. Pod światło spokojnie można zobaczyć ile kosmetyku znajduje się w środku. Opakowanie wyposażone jest w pompkę, która działa bez zarzutu, nie zacina się, ani nie pluje produktem na prawo i lewo. Butelka jest szczelna, spokojnie można ją ze sobą zabierać w podróż bez obawy, że zawartość zaleje nam walizkę. 

 
Lubię myć twarz piankami, ale niestety nie ze wszystkimi się polubiłam. Nie lubię, gdy pianka jest za rzadka ani gdy za szybko znika z twarzy. Pianka z Nature Queen jest bardzo lekka, aksamitna i niezwykle przyjemna. Dzięki temu, przyjemne jest również jej używanie, ponieważ piankę łatwo rozprowadza się po skórze i równie łatwo spłukuje. Zapach jak dla mnie jest cudowny - nie należy do delikatnych, ale też nie jest bardzo intensywny czy duszący. Wyraźnie wybijają w nim jaśminowe nuty.


Z oczyszczaniem skóry, pomimo swojej łagodności, produkt radzi sobie zawodowo! Używam ją do zmycia rano resztek kremu, oleju czy serum i wieczorem jako drugi etap oczyszczania. Po jej użyciu skóra jest ładnie oczyszczona, przyjemnie odświeżona, gładka i miękka w dotyku. Nie zauważyłam, aby kosmetyk wysuszał skórę czy powodował inne niesnaski. Oczyszczałam nią skórę mojej twarzy, używając zarówno gąbeczki typu Konjac, szczoteczki do mycia twarzy oraz samych dłoni i w każdym z tych przypadków radziła sobie świetnie! Plus za jej doskonałą wydajność.




Oczyszczająca pianka do mycia twarzy Nature Queen - skład


  • Cocamidopropyl Betaine i Coco Glucoside - łagodne środki myjące, oczyszczają bez naruszania warstwy hydrolipidowej naskórka,
  • ekstrakt z ogórka - działa oczyszczająco i łagodzi podrażnienia,
  • hydrolat chabrowy - koi i łagodzi podrażnienia oraz odświeża skórę,
  • ekstrakt z jaśminu - zmiękcza i nawilża skórę,
  • ekstrakt z wąkroty azjatyckiej - działa przeciwzapalnie, antybakteryjnie i wygładzająco,
  • pantenol i alantoinę - nawilżają, koją i łagodzą podrażnienia.


Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco Glucoside, Phenethyl Alcohol, Cucumis Sativus Fruit, Centaurea Cyanus Flower Extract, Triticum Vulgare Extract, Panthenol, Jasminum Officinale Flower/ Leaf Extract, Saponaria Officinalis Extract, Centella Asiatica Extract, Lactic Acid, Allantoin, Disodium EDTA




Multifunkcyjny Peeling do twarzy Nature Queen

Enzymatyczno-mechaniczny peeling żelowy do twarzy. Jest to połączenie mechanicznego peelingu dzięki zawartości pudru z łupiny orzecha włoskiego oraz enzymatycznego, dzięki papainie i bromelaninie.

Żel posiada dosyć spore drobinki, które czyszczą skórę bardzo dokładnie. Peeling nakłada się bez żadnego problemu - na wilgotną skórę nałożyć kulistymi ruchami żel, pozostawić na skórze 5-10 min. Multifunkcyjny peeling to połączenie kosmetyku o działaniu mechanicznym i enzymatycznym. Produkt ten zamknięty jest w wygodnej tubce o pojemności 75ml. 


Drobinki nie są ani za ostre, ani za delikatne. Peeling bez problemu radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka. Nie podrażniają buzi, według mnie jest to raczej forma przyjemnego masażu. Połączenie enzymów papainy i drobiny orzecha włoskiego tworzą zgrany duet, który dobrze oczyszcza skórę, wygładza oraz zmiękcza. Skóra po zastosowaniu tego peelingu zyskuje zdrowy wygląd, a substancje aktywne z zastosowanych później produktów do pielęgnacji twarzy szybciej się wchłaniają. 




Multifunkcyjny Peeling do twarzy Nature Queen - skład

  • puder z łupiny orzecha włoskiego - złuszcza martwy naskórek,
  • enzym z papai - działa keratolitycznie i łagodząco, 
  • bromelaina - działa keratolitycznie i zmniejsza stany zapalne,
  • panthenol - ma właściwości kojące, regenerujące, łagodzi podrażnienia i wspomaga gojenie ran, 
  • wyciąg z liści orzecha włoskiego - działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie.

Aqua, Glycerin, Juglans Regia Powder, Sodium Acrylates Copolymer, Parfum, Propenediol, Polisorbate-20, Panthenol, Caprylyl Glycol, Lecythin, Juglans Regia Leaf Extract, Bromelain, Papain, Caprylhydroxamic Acid, CI 75810




Podsumowanie

Mam nadzieję, że z produktami Nature Queen spotkamy się jeszcze nie raz. Są to kosmetyki tworzone z pasją i z miłością do Natury. Nie dość, że mają ładne opakowania, to jeszcze ich prosty skład sprawia, że są przyjazne dla skóry. 



Znasz markę Nature Queen?


Garden Hideaway Yankee Candle Q2 2020 | Summer

Letnia kolekcja od Yankee Candle pojawiła się naprawdę błyskawicznie. O ile pamięć mnie nie myli to wypuścili ją już jakoś na początku wiosny. Podobnie jak w zeszłym roku, letnia kolekcja jest niejako kontynuacją kolekcji wiosennej o której pisałam już wcześniej. Tutaj. Dzisiejsze zapachy są ze mną już od jakiegoś czasu, ale czekałam na prawdziwe, słoneczne lato, żeby je tutaj wrzucić. Nie przedłużając, zapraszam Was na recenzję letniej odsłony Garden Hideaway od Yankee Candle.



 Hideaway Garden Yankee Candle Q2 2020


W skład letniej kolekcji Yankee Candle wchodzi 5 zapachów, które możemy zakupić w formie świec lub samplerów:

  • Water Garden
  • Garden Picnic
  • Sweet Honeycomb 
  • Calamansi Cocktail
  • Lime & Coriander



Water Garden Yankee Candle

Kojące dźwięki chłodnej wody w ogrodowej fontannie opatulone słodkim aromatem kwitnących białych kwiatów.

Nuty górne: różowe lilie, dzika trawa, woda z ogórka
Nuty środkowe: konwalia, kwiat lotosu, orchidea
Nuty dolne: nuty drzewne


Przyznaję, że nie planowałam kupować żadnej świecy z tej kolekcji. Tego się trzymałam, jednak mój Narzeczony nie chciał mi w tym pomóc i tak też trafił do mnie ten słój. Totalnie trafił z zapachem, kocham kwiatowe kompozycję, a ta tutaj to naprawdę strzał w dziesiątkę! 


Połączenie nut zapachowych jest idealne na upalne dni. Na pierwszy plan wysuwa się bukiet białych kwiatów - lilię, konwalię, a mój luby czuję tutaj nawet bez! Naprawdę pięknie! Podkład dla całości stanowią delikatne nuty wodne, które potrafią orzeźwić w najbardziej prażącą porę. Całość jest niezwykle przyjemna. Na co chcę tutaj również zwrócić uwagę? Oczywiście na etykietę, która jest prześliczna. Zakochałam się w niej całkowicie. 


Moc Water Garden w kominku była dla mnie naprawdę dobrze wyczuwalna. Świeca natomiast jest bardziej subtelna niż vetiver, jednak mimo wszystko całkiem nieźle daje sobie radę w mniejszym pokoju. 



Garden Picnic Yankee Candle

Zabierz koc i kosz wypełniony soczystymi, dojrzałymi owocami owocami i wybierz się na słoneczny piknik pośród kwiatów.
 
Nuty górne: słodka morela, gruszka Nashi, nektarynka
Nuty środkowe: brzoskwinia, irys, lilia wodna
Nuty dolne: piżmo, bursztyn, drzewo sandałowe


Kompozycja lekka, zwiewna i mega dziewczęca. Sam zapach to słodkie, dojrzałe owoce z dominującą nutą brzoskwini oraz orzeźwiającą nutą wodną, która naprowadza na myśl skojarzenia z pysznym arbuzem. Absolutnie nie przytłacza, a idealnie roznosi się po pomieszczeniu. Etykieta w tym przypadku jest równie piękna! Moc samplera określiłabym jako dobrą w kierunku do bardzo dobrej. 




Sweet Honeycomb Yankee Candle

Ciepły miód prosto z pasieki - naturalnie słodki zapach z domieszką karmelu, drzewa sandałowego i wanilii.
 
Nuty górne: miód, orzechy Macadamia
Nuty środkowe: ziarna słonecznika, karmel
Nuty dolne: drzewo sandałowe, mleko z orzechów nerkowca, wanilia


Jeśli chodzi o słodkie zapachy to u mnie różnie z nimi bywa. Wiele zapachów po prostu gryzie w nos palonym cukrem, przez co podchodzę do nich bardzo ostrożnie. Tak było i z tym gagatkiem, na szczęście bardzo pozytywnie mnie zaskoczył! 


Sweet Honeycomb Yankee Candle jest miłym otulaczem i zdecydowanie częściej sięgam po niego w chłodniejsze dni. Zapach, który na myśl przywołuje głownie jedno skojarzenie - mleczne karmelki! Wyczuwam w nim wanilię, karmel, mleko, a wszystko to składa się na połączenie idealne. Jest to naprawdę pięknie pachnąca słodycz, która nie powoduje bólu głowy. Moc Sweet Honeycomb jest dobra w kierunku bardzo dobrej. 




Calamansi Cocktail Yankee Candle

Odżywczy napój z kwaskowatych cytrusów dopełni relaks w ulubionym miejscu w ogrodzie.
 
Nuty górne: skórka z cytryny, kumwat
Nuty środkowe: pieprz, zielona mandarynka, grejpfrut
Nuty dolne: liście paczuli, drzewo cedrowe


Lubię cytrusowe zapachy, jednak ten nie do końca przypadł mi do gustu. Szczerze Wam powiem, że nawet nie wiem co mam o nim myśleć. Na sucho zdecydowanie bardziej mi się podobał. Po odpaleniu całość tworzy cytrusowy koktajl, do którego po chwili dołączają pieprzno-liściastymi nuty. Na koniec wyczuwam odświeżacz do toalety. Niestety nie jestem fanką tego zapachu. Nie szaleję z ilością, którą dodaję do kominka, bo moc tego zapachu potrafi być killerem. 




Lime & Coriander Yankee Candle

Idealni ogrodowi towarzysze: słodka, soczysta limonka i liście kolendry wypełniają powietrze świeżym, lekko pikantnym aromatem.
 
Nuty górne: limonka, jagoda
Nuty środkowe: konwalia, kolendra
Nuty dolne: drzewo sandałowe, tytoń


W przypadku Lime & Coriander nie musicie obawiać się odrzucających, toaletowych nut cytrusów. Pierwsze skrzypce w tym przypadku gra tutaj limonka, która w kominku staje się łagodniejsza. Całość  przełamana jest ziołową kolendrą i lekką słodyczą. Jest to naprawdę ciekawa propozycja na upalne dni, przyznaję, że polubiłam się z tym zapachem! Moc określiłabym jako bardzo dobrą. 




Podsumowanie

Kolekcja jest naprawdę różnorodna i jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ja zakochałam się w trzech pierwszych zapachach: Water Garden, Garden Picnic i Sweet Honeycomb. Polubiłam się też z soczystym Lime & Coriander, jednak Calamansi Cocktail nie jest do końca w moim guście. 




Masz swojego ulubieńca z letniej odsłony Garden Hideaway? 


Be the Sky Girl, Cukrowy peeling do ciała "Pina Colada" oraz krem do rąk "Take My Hand, Darling" | Topestetic

Marka Be The Sky Girl oferuje naturalne, ekologiczne kosmetyki do pielęgnacji całego ciała, czyli to co lubię najbardziej. Z firmą miałam już przyjemność się poznać, kosmetyki wspominam bardzo dobrze (link do wpisu), więc tym chętniej podeszłam do testów kolejnych produktów marki. 


Tym razem poznałam cukrowy peeling do ciała oraz krem do rąk. Oba produkty zamówione zostały ze sklepu topestetic.pl


Cukrowy peeling do ciała "Pina Colada" 

Peeling całego ciała wykonuję raz w tygodniu. Pomaga mi to utrzymać skórę w dobrej formie – gładką, bez wrastających włosków i suchych miejsc. Uwielbiam kosmetyki zapakowane w poręczne opakowania, takie po których nie muszę szorować prysznica przez kolejnych 10 minut. Od dłuższego też czasu wybieram też te, które pomimo swych właściwości złuszczających pozostawiają na skórze  nawilżającą warstwę ochronną. 


Peeling od Be The Sky Girl to udana kompozycja drobinek cukru. Nie ma mowy o jakimkolwiek podrażnieniu na przykład po goleniu. Kryształki skutecznie rozprawiają się z martwym naskórkiem oraz przepięknie wygładzają skórę. Peeling bardzo łatwo rozprowadza się po skórze, jest dla niej ultradelikatny. Nasyca skórę niezbędnymi składnikami aktywnymi, które wspierają jej naturalne procesy, a jednocześnie wspaniale nawilżają, odżywiają i regenerują. Należy wspomnieć, że po wykonaniu peelingu balsam jest zbędny - ciało otulone jest przyjemną warstwą. 

Cukrowy peeling do ciała "Pina Colada" - skład

Masło shea, masło mango, olej ze słodkich migdałów, kokosowy, słonecznikowy, witamina E, kryształki cukru. 

Sucrose, Butyrospermum Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, C10-18 Triglycerides, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Glyceryl Stearate, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil,  Lauryl Glucoside, Parfum, Citronellol, Limonene 



Krem do rąk "Take My Hand, Darling" 

Konsystencja kremu jest delikatna, kremowa jak mus, przyjemnie się rozprowadza na dłoniach. Zapach kremu jest kwiatowy, czuć w nim nutę bergamotki. Zapach kosmetyku jest  intensywny i długo utrzymuje się na skórze. Pojemność kremu 50ml, idealnie mieści się do każdej torebki. 


Muszę przyznać, że testuję całą masę kremów do rąk i moja poprzeczka jest bardzo wysoko ustawiona. Jeżeli chodzi o działanie kremu to muszę przyznać, że wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił. Bezpośrednio po użyciu wygładza, zmiękcza i nawilża skórę oraz fajnie łagodzi i koi ściągnięty naskórek. Używany regularnie poprawił stan dłoni, ale w stopniu niewystarczającym do moich potrzeb. Moje dłonie są naprawdę w kiepskim stanie i niestety jeszcze nie znalazłam dla nich ideału. Jeśli jednak nie potrzebujecie wielkiej regeneracji to krem może sprawdzić się u was zdecydowanie lepiej!

 Krem do rąk "Take My Hand, Darling" - skład 

Olej ze słodkich migdałów, olej słonecznikowy, betainę, hialuronian sodu, witamina E, ekstrakty z wiciokrzewu japońskiego i zwyczajnego. 

Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Tripelargonin, Isoamyl Cocoate, Polyglyceryl-3 Dicitrate/Stearate, Glycerin, Parfum, Cetearyl Alcohol, Betaine, Glyceryl Stearate, Helianthus Annuus Seed Oil, Xanthan Gum, Sodium Hyaluronate, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Citric Acid, Lonicera Caprifolium Flower Extract, Lonicera Japonica Flower Extract, Citral, Benzyl Benzoate, Limonene



Podsumowanie

Jeśli jeszcze nie znacie marki Be The Sky Girl to koniecznie musicie nadrobić zaległości. Chociaż krem do rąk okazał się być dla mnie bez fajerwerków to do peelingu chętnie wrócę!



Znasz markę Be The Sky Girl? 


Vita Liberata, Self tanning gradual lotion - balsam samoopalający | Topestetic

Cześć! Chyba nigdy nie miałam takiej przerwy w blogowaniu. Za mną ważne egzaminy i poszukiwania nowej pracy, na szczęście udało się wszystko po mojej myśli, więc teraz planuję wrócić do systematycznego dodawania wpisów. 


Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją balsamu samoopalającego Vita Liberata, który dotarł do mnie ze sklepu topestetic.pl. Ogólnie rzecz biorąc unikam słońca jak mogę. Filtry przeciwsłoneczne nie są mi obce - do twarzy używam ich codziennie przez cały rok. Nie mam tendencji do leżenia plackiem na słońcu, ani korzystania z solarium, gdyż uważam, że promieniowanie jest najzwyczajniej w świecie szkodliwe. Jak najbardziej akceptuję swoją bladość, ale czasem lubię się przybrązowić, bo czemu by nie! 

 
Luksusowa formuła lotionu zawierająca Aloe Vera oraz Masło Shea łagodzi i intensywnie nawilża skórę i równocześnie nadając jej natychmiastowy efekt muśnięcia słońcem  który utrwala się w ciągu 4 - 8 godzin. Regularne stosowanie produktu pozwala utrzymać bądź pogłębić uzyskany efekt.


Zalecenia stosowania: Upewnij się, że w momencie aplikacji skóra jest sucha, najlepsze efekty uzyskuje się na skórze po wykonanym peelingu. Używaj rękawicy do aplikacji, 5 - 10 pompek produktu na jedną partię ciała. Preparat nakładaj kolistymi ruchami. Aplikuj mniejszą ilość produktu na dłonie, stopy, kostki, łokcie. Spłucz ciało wodą po upływie 4 - 8 godzin, jeśli skóra jest naturalnie bardzo blada pozostaw preparat na dłuższy czas przed spłukaniem.



Vita Liberata, balsam samoopalający - skład 

Parkii (Shea) Butter (Beurre)*, Saccharide Isomerate**, Tocopherol Acetate, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract*, Benzyl Alcohol***, Salicylic Acid***, Sorbid Acid***, Hyaluronaic Acid, Vitis Vinifera (Grape) Seed Extract**, Ginkgo Biloba Leaf Extract*, Fucus Vesicolosus (Bladderwrack) Extract**, Litchi Chinensis (Lychee) Friut Extract*, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Extract*, Hydrolysed Silk (Soie), Glycyrrhiza Glabra.

* Składniki organiczne.
** Składniki pochodzenia naturalnego.
*** Składniki certyfikowanr przez Ecocert.

Efekt po jednej warstwie, bez żadnych filtrów. 

Vita Liberata, balsam samoopalający - moja opinia 

Zgodnie z obietnicą producenta, balsam rzeczywiście nawilża skórę. Stosowanie dodatkowego produktu nawilżającego było zbędne. Produkt nie pozostawia na skórze od razu widocznej warstwy koloru. Pogłębia się ona dopiero po kilku godzinach od aplikacji. Po tym czasie kolor opalenizny jest wyraźnie zauważalny. Efekt jaki uzyskałam po nałożeniu jednej warstwy niesamowicie mnie zdziwił. Spodziewałam się lekkiego efektu przybrązowienia skóry, uzyskałam jednak naturalną, złocistą opaleniznę. 


Balsam nie pozostawia smug, zacieków, ani nieestetycznych plam. Jego konsystencja i aplikacja przypomina stosowanie tradycyjnego balsamu nawilżającego. Po 1 użyciu opalenizna utrzymuje się u mnie około 3 dni w bardzo dobrym stanie, a później stopniowo zanika z każdym dniem, by po około tygodniu zniknąć całkowicie. Dlatego jeśli planujecie utrzymać taki efekt na dłuższą metę, należałoby się smarować 1-2 razy w tygodniu. Na szczególną uwagę zasługuję fakt, iż balsam schodzi bardzo równomiernie, niczym naturalna opalenizna. Nie odnotowałam też żadnych strat w ubraniach, nic mi nie pobrudziło i nie zafarbowało. 



Aplikacja balsamu brązującego 

Rękawica do aplikacji samoopalacza pozwala na bardzo dokładne rozprowadzenie produktu. Zapobiega powstawaniu plam i przebarwień. Używanie jej, gwarantuje brak żółtych smug na ciele. 


Nakładanie samoopalacza przy użyciu rękawicy:
  • przed nałożeniem samoopalacza dokładnie zadbać o skórę - dzień przed użyciem rękawicy do samoopalacza należy wykonać dokładny peeling. Nawilżyć ciało preparatem o lekkiej konsystencji, pamiętając, iż nie wolno go za mocno natłuszczać,

  • zabezpieczyć kostki, kolana i łokcie przed nałożeniem produktu - są to miejsca, w których skóra jest bardziej sucha i mogą na nich powstać nieestetyczne palmy i przebarwienia (trudne do usunięcia), 

  • zdjąć i wyprać rękawicę - należy wyprać rękawicę bezpośrednio po jej użyciu (ręcznie albo w pralce), aby nie pozostał na niej samoopalacz (zaschnięty jest już trudny do usunięcia).

Podsumowanie

Balsam Vita Liberta nie wymaga żadnego specjalnego traktowania, jest łatwy i przyjemny w użyciu, efektami z kolei zadziwia. Pielęgnuje jak dobry balsam, a przy okazji upiększa, oferując skórze iście wakacyjną opaleniznę - bez smug, bez plam, bez przykrego zapachu, bez brudzenia ubrań. Jestem bardzo zadowolona z efektów, jakie zapewnia balsam. 


Znacie produkty marki Vita Liberata?