5 rzeczy, które kocham w jesieni

Gdy wkrada się znienacka, uderzając falą chłodu i malując szyby strugami deszczu, trudno nam pogodzić się z gwałtowną zmianą. Chcemy jak najszybciej odesłać ją z powrotem. Gdy już się jednak rozgości ze swoimi kolorami i niezwykłym klimatem, odkrywamy dobre strony jesieni🍁 Muszę przyznać, że październik to jeden z moich ulubionych miesięcy i baardzo czekałam na te chłodniejsze dni. Już piszę dlaczego..




Długie, klimatyczne wieczory

A co tam, że zaczynają się już w okolicy południa ;) Grunt to odpowiednie nastawienie. Zawsze mamy więcej czasu, żeby odpowiednio ułożyć poduszki, koc, wykonać aranżację z kubkiem herbaty i świeczkami w tle do zdjęcia, które podpiszemy potem hasztagiem #hygge 😉 Bez nabijania się, trzeba jednak przyznać, że wszystko, co sprzyja podniesieniu przytulności wnętrza poprawi nasz nastrój podczas długich jesiennych wieczorów. Wtedy również świetnie zrobić sobie wieczorny seans z dreszczykiem!



Świeczki i woski

Czy Wy też, podobnie jak ja, zapominacie o istnieniu świeczek w okresie letnim? Ja wtedy palę je praktycznie jedynie wieczorami, jednak jesienią zaczynam obstawiać swój cały pokój małymi podgrzewaczami i większymi świeczkami. Zaopatruję się też w zapasy wosków moich ulubionych marek - Goose Creek, Kringle Candle, Country Candle, Yankee Candle! Uwielbiam ciepło i wygląd ognia świec i najchętniej rozkładałabym je w swoim pokoju co pół metra, jednak nie byłoby to do końca bezpieczne, szczególnie w perspektywie posiadania szalonego kota. 

Jesienna aura

Liście zmieniają swoje barwy i wokół mamy żółcie, pomarańcze, brązy, czerwienie. Krajobraz jest niezwykle urokliwy. Uwielbiam raczyć się widokiem złotych drzew i krzewów. Wprowadza mnie to w radosny choć odrobinę nostalgiczny nastrój. Robi się przyjemnie chłodno, ale jeszcze nie jest bardzo zimno. Bywają ponure dni, ale mają one swój urok. Ja bardzo lubię również te mgliste poranki czy wieczory. Jesienna aura sprawia, że chętniej wychodzę na spacery. Uwielbiam szelest liści pod stopami.



Herbaty w wielkich kubkach

Lubię pić herbatę, najróżniejszą. Kocham zieloną, czarną, miętową i wszelkie inne ziółka także. Jednak nic nie smakuje mi tak dobrze jak gorąca herbata z cytryną i prawdziwym miodem

Sezon dyniowy

Dynia to jak flaga jesieni. Albo godło. W każdym razie: dynia = jesień. Jeśli chcesz, żeby ta pora roku ci się przyjemnie kojarzyła, dobrze byłoby zrobić coś smacznego, co przywoływałoby miłe wspomnienia. Przepisów na dynię jest mnóstwo: od dań obiadowych aż po desery. Dynie są również piękną ozdobą, szczególnie lubię małe, białe baby boo, które wprowadzają mega jesienny klimat do pokoju ;)



A jakie są Wasze jesienne niezbędniki? Jeśli lubicie jesień, napiszcie dlaczego. Jeśli nie, też napiszcie :)

Pielęgnacja twarzy - nowości w jesiennej kosmetyczce

Cześć kochani! Troszkę mnie tu nie było, ale muszę przyznać, że ostatni miesiąc mnie nie oszczędzał. Na szczęście aktualnie czas pozwala mi usiąść do napisania recenzji i zrobienia kilku zdjęć, tak więc jestem :) Kolejny raz obiecuję sobie jednak poprawę i na dobry początek zapraszam Was na mały przegląd nowości, które rozgościły się w mojej kosmetyczce na okres jesienno-zimowy. 


Ominę część demakijażu - ostatnio niezmiennie króluje u mnie olejek z Senelle lub masełko bandi i żel do mycia z Cerave. 



Tonizacja, Koreańska esencja nawilżająca Thank You Farmer

Nigdy wcześniej nie miałam taki dobrego produktu do tonizacji mojej skóry, serio! Aplikuję go na dłonie, a później na twarz. Nie używam wacików. To idealna mieszanka nawilżająca. Nie powoduje podrażnień ani żadnych niespodzianek. Skóra po nałożeniu jest niesamowicie gładka i "pulchna". Zazwyczaj nakładam dwie warstwy, to jeszcze bardziej podbija efekt. 



Serum z Retinalem 0,05% i Nocny Koncentrat Eksfoliująco-Korygujący

Konsystencją serum od Geek & Gorgeous przypomina mi Retinol Booster z Paula's Choice albo serum z retinolem marki Mesoestetic - jeśli ktoś miał z nimi do czynienia. Jest to żółty, lekko oleisty płyn, który pięknie się wchłania i rozprowadza na skórze, o typowym chyba dla produktów z retinoidami zapachu, który nie utrzymuje się na skórze i nie jest moim zdaniem nieprzyjemny (wspominam o tym przez wzgląd na osoby, które są bardzo wrażliwe na zapachy - nawet, jeśli by Wam nie pasował, po chwili naprawdę go nie czuć). Jeśli chodzi o efekty, uważam, że robi wszystko, co obiecują nam producenci tego typu kosmetyków. Moje pory są mniej widoczne, podobnie jak zmarszczka między brwiami, cera wygląda zdrowiej. Nie doświadczyłam żadnych podrażnień ani przesuszenia na twarzy czy szyi.


Linia Sebio Derm przeznaczona jest do skór tłustych, mieszanych, z niedoskonałościami, wypryskami, zaskórnikami, o nierównym kolorycie – zarówno młodych, jak i dojrzałych, z pierwszymi zmarszczkami. Składniki aktywne zostały dobrane tak, aby zapewniać szerokie spektrum efektów – regulację wydzielania sebum, redukcję niedoskonałości i przebarwień, poprawę tekstury skóry oraz działanie przeciwzmarszczkowe i nawilżające. Bielenda nie zawodzi - to naprawdę bardzo dobry produkt. Nakładam na 20 minut, następnie krem nawilżający i rano cera jest promienista, wypryski mniejsze i uspokojone. Bardzo na plus!

Kremy, które porządnie nawilżają moją skórę

La Roche Posay Cicaplast świetnie sprawdza się w łagodzeniu wszelkiego typu podrażnień oraz doskonale nawilża skórę. Niedoskonałości goją się niezwykle szybko! Pełni rolę okładu, opatrunku dla skóry. Używam go wieczorem jako ostatni etap pielęgnacji. Trzy razy na tak, kolejne opakowanie zakupię w większej wersji. 


O Biodermie na razie nie chcę się zbyt rozpisywać. Nie przetestowałam tego kremu na tyle dobrze, żeby ocenić to co obiecuje producent. Mogę jedynie opisać Wam pierwsze wrażenia jakie na mnie zrobił. Zdecydowanie sprawia, że skóra jest uspokojona. Przywraca komfort suchej skórze po kwasach czy retinolu. Na pewno przyjdzie czas na jego dokładną recenzję :)

Ochrona przeciwsłoneczna

Tutaj mam dwa nowe produkty, które testuję. Pierwszą propozycją jest koreański krem spf50 marki Beauty of Joseon. SPF, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń - nie bieli, nie roluje się, nie rozwarstwia się, nie pozostawia smug, nie jest ciężki czy tłusty, nie lepi się, nie obciąża, nie zapycha, nie podrażnia, nie wysusza, nie migruje do oczu. Ma lekką i przyjemną w aplikacji konsystencję, szybko wtapia się w skórę, zostawiając efekt glow. Używać go to sama przyjemność.


Altruist zakupiłam z okazji fajnej promocji 😅, ponieważ za 100ml zapłaciłam całe 26zł na stronie cosibelli. Nie wchłania się do "matu", zostawia skórę z lekkim filmem. Nie podrażnia skóry, ma przyjemną konsystencję. Początkowo bieli, ale po dobrym rozsmarowaniu efekt bielenia znika. Niestety zdarza mu się szczypać w oczy, a po niedokładnym wsmarowaniu w skórę lubi się rolować. 


I to już wszystkie nowości jakie pojawiły się ostatnio w mojej kosmetyczce. Ciekawa jestem, czy je znacie, lubicie i co same polecacie ;)

Dwa pudry, których ostatnio używam: Claresa, Feel the Pow(d)er! Light Reflecting, Puder pod oczy oraz Lumene CC, Prasowany puder korygująco-utrwalający

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam dwa pudry, których ostatnio używam. Mowa tutaj o pudrze pod oczy Claresa, Feel The Pow(d)er Light Reflecting oraz pudrze prasowanym Lumene, Color Corecting Powder.  Produkty, które pokażę pochodzą z drogerii ekobieca.pl




CLARESA FEEL THE POW(D)ER! LIGHT REFLECTING UNDER EYE POWDER

Light Reflecting Under Eye Powder to ultralekki puder pod oczy w beżowym kolorze. Zawarta w składzie krzemionka optycznie wygładza skórę i zapewnia efekt „soft focus”. Maleńkie drobinki odbijają światło rozświetlając tym samym okolicę pod okiem. Puder jest drobno zmielony, nie obciąża skóry i nie wchodzi w zmarszczki.

Jak sprawdził się u mnie..

Zależy mi na optycznym wygładzeniu i rozświetleniu okolicy oka. Mam cerę tłustą, dlatego do twarzy używam pudrów matujących, które nie nadają się pod oko, ponieważ obciążają tą okolicę.


Produkt jest bardzo drobno zmielony i posiada rozświetlające drobinki. Drobinki te są niemal niewidoczne więc nie postarzają. Ma blado beżowy odcień (w ofercie jest też dostępny odcień white 01). Puder rewelacyjnie rozjaśnia i optycznie odbija światło dzięki czemu skóra pod oczami wygląda na mega wygładzoną. Zmarszczki i cenie są mniej widoczne. Makijaż jest utrwalony i się nie warzy oraz nie zbiera w załamaniach. Nie wysusza.


Posiada wygodne opakowanie zabezpieczone dodatkowo "zasuwką", która ogranicza wysypywanie się większej ilości pudru. Jest bardzo wydajny. Bez zapachu, bez alkoholu, bez mikro plastiku i jest przyjazny zwierzętom. I do tego kosztuję niecałe dwie dyszki! Sięgnę po niego jeszcze nie raz.




LUMENE CC COLOR CORRECTING POWDER PRASOWANY PUDER KORYGUJĄCY 

Lumene Color Correcting Powder to delikatny puder prasowany, który redukuje zaczerwienienia i wyrównuje koloryt skóry. Kosmetyk koryguje wszelkie niedoskonałości. Pozostawia aksamitne, naturalnie wyglądające wykończenie. Puder Lumene utrwala makijaż. Jego formuła zawiera kapsułkowany kwas hialuronowy i ekstrakt z nordyckiej borówki, które wykazują działanie nawilżające. Jest wegański, a jego opakowanie nadaje się do recyklingu (i częściowo pochodzi z materiałów z recyklingu).

Co u nim sądzę..

Muszę przyznać, że polubiłam się z nim od razu, bo faktycznie, wykończenie jakie daje jest całkowicie inne od uzyskiwanego za pomocą pozostałych kosmetyków tego typu. Skora jest zmatowiona, ale jednoczesnie delikatnie rozświetlona, wygląda bardzo zdrowo i naturalnie. Główną zaletą pudru jest fakt, że choć nie jest transparentny (mam najjaśniejszy odcień) to nałożony na podkład jest całkowicie niewidoczny, bo genialnie stapia się z całością makijażu, przepięknie wykańczając, nie podkreślając suchych skórek, ani rozszerzonych porów. Wręcz przeciwnie ukrywa wszelkie te mankamenty cery, mocno ją wygładzając i zmiękczając. Nie przesusza, nie podrażnia, a jednocześnie utrwala na wiele godzin. 


Jest niesamowicie wydajny. Używam go od lipca, praktycznie dzień w dzień, a zużycia nie widać. W puderniczce jest 10 gram, które myślę, że wystarczy mi spokojnie na rok używania – cena 99 złotych nie wydaje się taka straszna.



Znasz te pudry?

Polskie kosmetyki naturalne - Polny Warkocz, krem do cery tłustej i trądzikowej oraz Cannamea, nawilżająca maseczka z olejem konopnym

W ostatnim czasie miałam okazję poznać dwie nowe dla mnie marki kosmetyczne. W paczce od drogerii kwiat szafranu dostałam do przetestowania mazidło konopne do cery tłustej i trądzikowej Polny Warkocz oraz nawilżającą maseczkę z olejem konopnym Cannamea. Jeśli jesteście ciekawi czy moja trądzikowa skóra polubiła się z tymi produktami to zapraszam na recenzję! 



POLNY WARKOCZ, Mazidło konopne, Krem do cery tłustej i trądzikowej

Mazidło to gęsty krem o strukturze lekkiej pianki, która po aplikacji zamienia się w kremowe masełko.

 

Mazidło do twarzy, moja opinia.. 

Mazidło ma specyficzny zapach, który nie pachnie tak pięknie jak drogeryjne kremy. Jest to naturalny, organiczny kosmetyk, dlatego nie ma w nim żadnych konserwantów czy substancji zapachowych. Mi niestety zapach przeszkadzał, nie polubiłam się z nim. Podczas nakładania na twarz mam wrażenie, że aplikuje olejek. Nie jest tępe i łatwo go rozsmarować. Mazidło jest tłuste i z pewnością nie jest to produkt na dzień, pod makijaż. Ja nakładałam go na noc, pół godziny przed snem, aby nie pobrudzić pościeli. 


Trzeba mu przyznać, że dobrze nawilża moją twarz, jednak w upalne dni musiałam go odstawić, ze względu na jego konsystencję. Musimy także pamiętać, aby nałożyć naprawdę niewielką ilość, gdyż produkt długo się wchłania i pozostawia lepką warstwę na skórze. Po użyciu budziłam się z miękką, ukojoną twarzą. Nie zauważyłam, aby w moim przypadku redukował nadmierne wydzielanie łoju. Przyznam szczerze, że na początku bałam się go nakładać na twarz ze względu na ilość olejów w składzie, bo te zapychają mnie najczęściej, na szczęście nie spowodował wysypu. Produkt jest bardzo wydajny, dlatego nie jestem pewna, czy zużycie go w ciągu sześciu miesięcy jest możliwe. 

Skład

Masło Shea, Olej ze Słodkich Migdałów, Zimnotłoczony Nierafinowany Olej Konopny, Witamina E, Naturalny Olejek z Bergamotki, Limonen*, Linalool*

*składnik naturalnego olejku eterycznego



CANNAMEA, Nawilżająca maseczka do twarzy z olejem konopnym i 250 mg CBD

Maseczka Cannamea spełnia jednocześnie dwie bardzo istotne funkcje, dogłębnie oczyszcza skórę i intensywnie ją nawilża. Często zdarza się, że oczyszczamy skórę, zapominając o tym, że po takim zabiegu skóra potrzebuje silnego nawilżenia. Dzięki maseczce Cannamea dostarczymy skórze tych dwóch działań jednocześnie, wykorzystując tylko jeden produkt.

Jak sprawdziła się u mnie?

Maseczka zamknięta jest w szklanym słoiczku. Ma energetyzujący cytrusowy zapach i delikatną, piankową konsystencję. Potrzeba naprawdę niewiele, aby zaaplikować ją na całą powierzchnię twarzy i szyi, dlatego też jest naprawdę wydajna! 

 Można by powiedzieć, ze jest to maska bankietowa, kiedy potrzebujemy kopa odżywienia i nawilżenia przed ważnym wyjściem. Ta maska Was nie zawiedzie, naprawdę! Skóra jest miękka, ewidentnie nawilżona, odżywiona, ale także minimalnie zmatowiona, a stany zapalne, zaczerwienienie i podrażnienie na policzkach uspokojone.


Uważam więc, że to produkt dla każdej skóry – nawilży suchą, ukoi podrażnioną, nie obciąży tłustej, a da je wszystkie powyżej wymienione efekty. Sprawdzi się latem, zimą, a także jako regeneracyjna dawka podczas kuracji kwasowych lub retinoidowych. 

Skład

Woda, Olej konopny**, Biała glinka, Gliceryna, Oleinian Cetylostearylu, Propandeiol, Alkohol Cetylowy, Olivian Sorbitolu, D-pantenol, Kannabiodiol**, Kwas Hialuronowy, Ekstrakt z owoców granatu**, Ekstrakt z liści rozmarynu**, Olejek Chang May, Guma Ksantanowa, Kwas dehydroacetowy, Alkohol Benzylowy, Citral*, Linalool*, Geraniol*, Citronellol*, Limonene*.



Podsumowanie

Polny Warkocz, krem do cery tłustej i trądzikowej był okej, ale w tym przypadku nie było wielkiej miłości, jednak Cannamea, nawilżająca maseczka z olejem konopnym zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie! Bardzo polubiłam się z tym produktem i z pewnością do maseczki jeszcze kiedyś wrócę. 



Co sądzicie o kosmetykach? Mieliście już okazję zetknąć z nimi i sprawdzić ich działanie na własnej skórze? 

Gosh, Just Click It! Wodoodporny tusz do rzęs

Marki Gosh nie znam zbyt dobrze. Kupiłam kiedyś jedną odżywkę do włosów i byłam z niej naprawdę zadowolona, dlatego cieszę się, że miałam możliwość poznania kolejnego produktu Gosh. Tym razem testowałam wodostabilny tusz do rzęs Just Click It


Tusz do rzęs był pierwszym kosmetykiem kolorowym jakiego zaczęłam używać i do dziś przywiązuję do niego ogromną wagę. Choć rzadko eksperymentuję w dziedzinie makijażu to kosmetyki do rzęs zmieniam praktycznie po jednym skończonym opakowaniu. Jesteście ciekawi jak sprawdziła się u mnie maskara Gosh? W takim razie zapraszam na recenzję!


GOSH, JUST CLICK IT! WODOODPORNY TUSZ DO RZĘS

Just Click It Water Resistant to pogrubiający tusz do rzęs o innowacyjnym zamknięciu na klik, który posiada wodostabilną formułę. Dzięki temu jest ona niezasąpiona podczas zmieniających się nagle warunków atmosferycznych, odporna na pot i łzy. Efekt pogrubienia bez kruszenia, smug i rozmazywania. Tusz jest wegański i odpowiedni również dla wrażliwych oczu.


Cechy produkty:

  • pogrubia
  • wodostabilna formuła
  • dodaje objętości
  • zamknięcie na klik
  • tradycyjna szczoteczka
  • długotrwała 


Formuła zawiera kombinację wosku carnauba i oleju rycynowego, które skutecznie odżywiają i wzmacniają rzęsy. 


Gosh, Just Click It! - moja opinia

Gosh, Just Click It! Wodoodporny tusz do rzęs znajduje się w pięknym, dziewczęcym, jasnoniebieskim opakowaniu, które zawiera 10 ml produktu. Innowacyjne otwieranie na "klik" jest dla mnie nowością, ale przyznaję, że bardzo mi się podoba ten pomysł. Jest niezwykle wygodne. Tusz posiada szczoteczkę w kształcie fali, wykonanej z włókna. Tutaj mogłabym go porównać do maskary od Too Faced "Better than sex". 


Moje rzęsy są dość oporne, a przy tym proste jak druty, więc każdy tusz ma utrudnioną pracę. Konsystencja tuszu jest bardzo przyjemna, kremowa, gotowa do użytku od samego otwarcia. Trwałość maskary jest rewelacyjna. Pozostaje ona na swoim miejscu od wczesnego ranka do późnego wieczora, nie rozmazuje się, nie kruszy i nie osypuje co daje naprawdę wspaniałe poczucie komfortu, mimo to wieczorem bez problemu podda się zabiegowi demakijażu (używam olejku). Gosh, Just Click It! w widoczny sposób pogrubia rzęsy nadając im głęboką czerń, a jednocześnie nie skleja i nie pozostawia grudek. Efekt oczywiście można stopniować by w zależności od potrzeb i preferencji uzyskać bardziej subtelny, bądź typowo teatralny efekt. 



Składniki

Aqua\Water\Eau. Copernicia Cerifera Cera\Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax\Cire de carnauba. CI 77499\Iron Oxides. Glyceryl Stearate. Cera Microcristallina\Microcrystalline Wax\Cire microcristalline. Ozokerite. Stearic Acid. Acrylates Copolymer. Hydrogenated Vegetable Oil. Palmitic Acid. Stearyl Stearate. Butylene Glycol. CI 77007\Ultramarines. Aminomethyl Propanol. Ricinus Communis Seed Oil. Phenoxyethanol. Glycerin. Caprylyl Glycol. Galactoarabinan. CI 77266\Black 2 (nano). Sodium Dehydroacetate. Cellulose. PVP. Lecithin. Tocopherol. Ascorbyl Palmitate. Citric Acid.

Podsumowanie 

Tusz bardzo przypadł mi do gustu. Z pewnością jeszcze kiedyś po niego sięgnę, a jak na razie polecam Wam go przetestować i sprawdzić na własnych rzęsach :) Do kupienia tutaj 


Znacie kosmetyki marki GOSH?

Pielęgnacja ciała: Żel pod prysznic z olejem awokado Nacomi oraz naturalne masło kawowe do ciała Your Natural Side

Jakiś czas temu miałam przyjemność dostać paczkę do testów od drogerii kwiatszafranu.pl. W swojej ofercie sklep posiada ekologiczne produkty do ciała, twarzy oraz włosów, jak również naturalne świece sojowe. Nie wiedziałam co dostanę w ramach akcji, a takie paczki lubię najbardziej! 


Dzisiaj chciałabym pokazać Wam dwa produkty do pielęgnacji ciała - Żel pod prysznic z olejem awokado Nacomi oraz Masło kawowe Your Natural Side. Nie przedłużając, zapraszam na recenzję!


YOUR NATURAL SIDE Masło kawowe do ciała, twarzy i włosów

Masło kawowe zostało stworzone na bazie doskonałej jakości olei roślinnych. Zawarty w nim olej z kawy arabskiej, zapewnia kompleksową pielęgnację suchej, mało elastycznej, dojrzałej, cienkiej, łuszczącej się skóry całego ciała, jednocześnie otulając ją przyjemnym kawowym zapachem. 


Co znajdziemy w środku... 

Prunus Amygdalus Oil, Coffea Arabica Seed Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Tocopherol (olej ze słodkich migdałów, olej z nasion kawy arabskiej, uwodorniony olej roślinny [z oleju sojowego], witamina E)


Masło kawowe Your Natural Side zamknięte jest w szklanym opakowaniu o pojemności 75ml wykonanym z ciemnego szkła. Jest gęste, ale bardzo dobrze się rozsmarowuje. Należy tylko pamiętać, aby nie brać go za dużo, jak zachowamy zdrowy rozsądek i nałożymy mniejszą ilość, to pięknie nam się wszystko rozprowadzi. W tym przypadku lepiej dołożyć. Należy pamiętać, że jest to masło, dlatego nie wchłania ono się tak szybko jak robią to np. balsamy. 

Zastosowanie masła:

  • „balsam” do ciała – wmasuj porcję masła tuż po kąpieli! Zastosowanie na uprzednio zwilżoną skórę, nie tylko ułatwi jego aplikację, ale również pomoże w jego wchłanianiu się. Opcja dla leniwych: do wanny z ciepłą wodą dodaj 1 łyżkę stołową masła. Po tak przygotowanej kąpieli, na Twojej skórze pozostanie cienka warstewka oleju, którą możesz wmasować lub pozostawić do wchłonięcia
  • masaż wybranych partii ciała – porcję masła rozgrzej w dłoni i wykonaj masaż wybranych partii ciała. Możesz dodawać różne naturalne olejki eteryczne
  • wzbogacenie kremu / balsamu – zmieszaj w dłoni odrobinę masła z ulubionym kremem lub balsamem tuż przed użyciem, a następnie wmasuj w skórę
  • maska na skórę głowy – wmasuj rozgrzane w dłoniach masło w skórę głowy w ilości ok. 1-2 łyżeczek minimum 1 godzinę przed jej umyciem, w celu dostarczenia jej cennych składników
  • maska na włosy – nałóż niewielką porcję masła na suche bądź zwilżone wodą i/lub żelem aloesowym/hialuronowym włosy minimum 20 minut przed ich umyciem, a następnie zmyj delikatnym szamponem. Taką mieszankę możesz pozostawić na włosach także na dłuższy czas, np. całą noc. W razie użycia zbyt dużej ilości masła – najpierw nałóż porcję odżywki do włosów, by je zemulgować, a następnie umyj szamponem.
  • zabezpieczenie końcówek włosów – wetrzyj odrobinę masła w suche bądź mokre końcówki włosów
  • preparat do zrogowaciałej skóry – porcję masła wmasuj w twardą skórę pięt, łokci lub kolan. Możesz zastosować masło również jako wsparcie dla kuracji regenerującej dla popękanych pięt lub suchych dłoni. W tym celu przed snem wmasuj porcję kosmetyku w skórę pięt/rąk (np. dodatkowo na stosowany zazwyczaj krem), a następnie załóż bawełniane skarpetki/rękawice. Możesz również wcześniej dodatkowo owinąć stopy/ręce folią
  • jako odżywka do paznokci – wmasuj odrobinę masła w paznokcie oraz skórki. Możesz dodać także kilka kropli oleju rycynowego
  • jako odżywka do rzęs i brwi – rozprowadź odrobinę rozgrzanego w dłoniach masła na całej długości rzęs oraz brwi, uważaj, by nie dostało się do oka
  • jako kosmetyk do ust – nakładaj odrobinę masła na skórę ust w ciągu dnia w zależności od potrzeb bądź po wykonaniu peelingu

Masło kawowe do ciała Your Natural Side - jak spisało się u mnie..

Masło skradło moje serce, gdy tylko je powąchałam - niesamowicie pachnie, jakbym wchodziła do kawiarni! Jeśli chodzi o działanie to skóra jest delikatnie natłuszczona, odżywiona, zmiękczona i wygładzona. Efekt dobrze nawilżonej skóry utrzymuje się bardzo długo. Masło regeneruje i pielęgnuje skórę oraz poprawia jej koloryt. Nie powoduje uczulenia, nie ściąga skóry, nie podrażnia nawet po depilacji. Sucha skóra na łokciach czy kolanach uległa widocznej poprawie, jest delikatniejsza, bardziej miękka i przyjemniejsza w dotyku. Masło sprawdza się równie dobrze zarówno jako krem do stóp, jak i balsam do dłoni. 


Produktu używałam również do olejowania włosów na mokro. W tym przypadku spisał się równie dobrze! Zyskały one na sprężystości, zwiększyło się ich nawilżenie oraz są przyjemniejsze w dotyku. Nie miałam problemu ze zmyciem masła - najpierw emulgowanie, czyli na naolejone włosy w pierwszej kolejności nakładam maskę czy odżywkę, zanim przystąpię do mycia. 



NACOMI Żel pod prysznic z olejem awokado

Codzienność często sprawia, że jesteśmy zabiegani i nie mamy czasu na codzienne, naturalne zabiegi pielęgnacyjne. Na ratunek przychodzi żel do mycia ciała z awokado. Nawet szybki prysznic pozwoli Ci prawidłowo zatroszczyć się o skórę! Jeżeli szukasz kosmetyku, który ujędrni i nawilży Twoją skórę, to żel avocado będzie doskonałym wyborem!


Co znajdziemy w środku...

Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Glycerin, Persea gratissima Oil, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Panthenol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, Parfum, Dehydroacetic Acid. 


Opakowanie (250ml) jest bardzo wygodne w użyciu - pompka, którą można wcisnąć również częściowo, by wydobyć mniejszą porcję. Konsystencja żelu jest naprawdę rzadka, nie spodziewajcie się po nim szalonej wydajności, jednak pieni się naprawdę nieźle. 

Żel pod prysznic z olejem awokado Nacomi, co o nim sądzę.. 

Znowu muszę zacząć od nut zapachowych.. Znam ten zapach, gdzieś już go wąchałam! Jak tylko zaczynam jego aplikację czuję perfumy, konkretnie Because It's You od Armaniego. Stąd używanie go pod prysznicem to ogromna przyjemność. Przy żelach pod prysznic bardzo ważne jest dla mnie to, aby mnie nie wysuszał. Na szczęście po żelu Nacomi nie mam potrzeby wskakiwania w wiadro balsamu, żeby poczuć ulgę. Wiadomo, że żel pod prysznic nie zastąpi balsamu do ciała, ale jeżeli przez jeden dzień się nie posmaruje to nie mam problemu ze swędzeniem skóry. 




Podsumowanie

Jestem bardzo zadowolona z testowanych produktów. Działają i są w przystępnych cenach. Kwestia zapachu to zawsze kwestia indywidualna, dla mnie jednak używanie tych kosmetyków to czysta przyjemność. 

Dr.Ceuracle, Royal Vita Propolis 33 Ampoule, Ampułka z ekstraktem z propolisu

Hej kochani! Jak niektórzy zdążyli już zauważyć piszę dzisiaj do Was z własnej domeny! W końcu zdecydowałam się na jej zakup pod innym adresem (ze starej nazwy zostajecie automatycznie przekierowani tutaj), ponieważ taką nazwę mam też na instagramie. Bardzo ją lubię, dlatego zdecydowałam się na zmianę ;) 


Przechodząc do dzisiejszego wpisu - chciałabym przedstawić wam ampułkę do twarzy z ekstraktem z propolisu koreańskiej marki Dr.Ceuracle. Testuję ją już od dłuższego czasu, dlatego przyszedł czas na recenzję. Zapraszam! 



DR.CEURACLE, ROYAL VITA PROPOLIS 33 AMPOULE, AMPUŁKA Z EKSTRAKTEM Z PROPOLISU


Ampułka Royal Vita Propolis to wielozadaniowy, rozświetlający produkt na bazie propolisu i mleczka pszczelego, składników znanych ze swych właściwości przeciwzapalnych, antyseptycznych, łagodzących i kojących. Royal Vita Propolis pozostawia skórę ujędrnioną i zregenerowaną nadając jej przy tym efekt "glow". 


Składniki aktywne: 

  • ekstrakt z propolisu - regeneruje, wzmacnia i odżywia skórę,
  • ekstrakt z mleczka pszczelego - chroni skórę przed wolnymi rodnikami, ujędrnia i odżywia,
  • niacynamid - własciowosci wygładzające i regulujące aktywność gruczołów łojowych,
  • ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej - działa łagodząco, kojąco, przeciwzapalnie i nawilżająco. Wąkrotka ma zdolność pobudzania fibroblastów do produkcji kolagenu,
  • oczar wirginijski - wykazuje działanie przeciwzapalne, ściągające, bakteriobójcze, poprawia krążenie podskórne i ukrwienie skóry, działa pojędrniająco i nadaje skórze zdrowszy koloryt. 

Dla kogo?

Sprawdzi się do pielęgnacji każdego typu cery, zarówno suchej, pozbawionej blasku, zszarzałej, jak również problematycznej.

Słowem wstępu..

Uwielbiam rozświetlające produkty! Mimo mojej tłustej skóry naprawdę chętnie je stosuję. Lubię, gdy moja skóra wygląda zdrowo i promiennie i nieustanie do tego dążę. 

Buteleczka wykonana jest  z przeźroczystego, dość grubego i porządnego szkła. Do aplikacji produktu służy precyzyjna pipeta z  pompką. Ampułka, którą kupiłam ma zaledwie 15ml (dostępny również w pojemności 30ml). To naprawdę mała objętość, dlatego bardzo się obawiałam jak przełoży się to na jego wydajność. Nic bardziej mylnego! Aplikuję 3 krople w porannej pielęgnacji i jest do zdecydowanie wystarczająca ilość

Kiedy mam w planach testować jakiś kosmetyk to w mojej głowie zawsze zapala się czerwona lampka - 'czy aby na pewno nim sobie nie zaszkodzę'? Moja skóra jest problematyczna i ma skłonność do zapychania oraz powstawania wyprysków, a że olejowe formuły są bardzo okluzyjne i tłuste to niestety często zdarza się że moja cera ich po prostu nie toleruje. Wiem, że powszechnie uważa się że dla każdego typu cery pielęgnacja olejami jest dobra jednak nadal nie oznacza to że będzie tak z każdym poszczególnym produktem. Nigdy nie używałam produktów z propolisem, dlatego w mojej głowie pojawiły się lekkie obawy. Na szczęście bardzo niepotrzebnie! Ampułka z ekstraktem z propolisu i ekstraktem z mleczka pszczelego marki Dr Ceuracle to kosmetyk o formule lekkiego olejku, jednak nie jest to produkt klejący ani zbyt ciężki. Pięknie wtapia się w skórę i współpracuję z resztą pielęgnacji. 

Jakie efekty pielęgnacyjne zaobserwowałam stosując ampułkę z ekstraktem z propolisu marki Dr.Ceuracle?

Otrzymujemy kosmetyk, który jest w stanie bardzo dobrze zadbać o prawidłowy stopień nawilżenia oraz naturalną barierę ochronną skóry, wzmacniając ją oraz redukując szansę pojawienia się suchych skórek czy uczucia szorstkości i przesuszenia twarzy. Dzięki temu, że ampułka z ekstraktem z propolisu Dr.Ceuracle tak dobrze nawilża skórę, to jednocześnie ma także wpływ na poprawę jej elastyczności. W czasie regularnego stosowania serum cera staje się bardziej jędrna, sprężysta i wygląda na odprężoną. 

Kolejna świetna sprawa związana z ampułką to intensywne rozświetlenie cery. Jest to efekt na jaki czekałam! Zdrowa, promienna skóra. Świetnie rewitalizuje skórę, odżywia ją, a także wyrównuje jej ogólny koloryt. Zauważyłam również, że wykazuje działanie regenerujące, ponieważ rozjaśnia świeże przebarwienia w postaci śladów pozostawionych po wypryskach i sprawia że cera szybciej się w tych miejscach goi. Miałam obawy, że z powodu swojej konsystencji serum może zapychać, ale nic takiego nie miało miejsca. 



Skład

Propolis Extract, Butylene Glycol, Aqua, Panthenol, Rosa Centifolia Flower Water, Portulaca Oleracea Extract, Niacinamide, Propylene Glycol, 1,2-Hexanediol, Hippophae Rhamnoides Fruit Extract, 3-O-Ethyl Ascorbic Acid, Carbomer, Arginine, Phenoxyethanol, Sodium Hyaluronate, Hydroxyethylcellulose, Adenosine, Centella Asiatica Extract, Hamamelis Virginiana Extract, Royal Jelly Extract, Spirodela Polyrrhiza Extract.

Podsumowanie

Marka Dr.Ceuracle kusiła mnie już od dawna, dlatego bardzo się cieszę, że w końcu zdecydowałam się na jej wypróbowanie! Jak widzicie, pierwszy z testowanych kosmetyków sprawdził się nad wyraz dobrze. Mimo, że nie należy do najtańszych z wielką przyjemnością kupię go ponownie tym razem w większej pojemności 🍯


Stosowałaś już produkty z ekstraktem z propolisu? Lubisz azjatycką pielęgnację?