Denko luty-marzec: trochę ulubieńców, średniaków i bubli

Ostatnie denko pojawiło się w styczniu, a kwiecień mamy już na wyciągnięcie ręki, dlatego czas najwyższy, aby pokazać Wam produkty, które ostatnio zużyłam. Niektóre z nich zalegają już zbyt długo i aż proszą się o mini recenzję i swój debiut na blogu. Jeśli o jakimś produkcie pojawiła się pełna recenzja to podlinkuję ją w tytule kosmetyku.


Dzisiaj na tapetę biorę kilkanaście pustych opakowań – kosmetyków średnich, rewelacyjnych i bubli. Zostańcie do końca, żeby dowiedzieć się, co polecam, a do czego na pewno nie wrócę!


Your Natural Side, glinka zielona & żółta

Osobiście jestem zakochana w maseczkach glinkowych i uważam je za bezkonkurencyjne. Od razu widać, że twarz jest rozjaśniona, jakby dotleniona i wygląda zdrowiej. Buzia stała się bardzo miękka (żółta glinka chyba najbardziej zmiękczyła cerę), pełna blasku i delikatna. Nawilżenie także się utrzymało. Podoba mi się również efekt delikatnego zmatowienia i odtłuszczenia. Zielona glinka jak żadna inna bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem mojej twarzy, a nawet delikatnym ściągnięciem porów. Po jej zastosowaniu skóra jest mięciutka, gładka, a koloryt skóry zdecydowanie bardziej ujednolicony.



Manufaktura Naturalis, peeling "wiesiołek i jarmuż"

Peeling w swojej roli sprawdza się bardzo dobrze. Produkt świetnie usuwa wszystko to co powinien, pozostawiając cerę niesamowicie gładką i promienną. Zaskórniki są mniej widoczne, podobnie jak ślady po wypryskach. Produkty, które nakładam o wiele szybciej się wchłaniają. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że pory stały się znacznie mniejsze, a skóra nabrała zdrowego i klarownego koloru.



The Ordinary, Niacinamide 10% + Zinc 1%

Skóra po tym serum zdecydowanie mniej się świeciła i przetłuszczała. Na szczęście mimo właściwości regulujących wydzielanie sebum preparat mnie nie przesuszył i sprawdził się świetnie zarówno w porannej jak i wieczornej pielęgnacji cery.


Be the Sky Girl, Eeasy going - emulsja do mycia twarzy 2w1

Kosmetyk jest naprawdę delikatny, ale idealnie usuwa brud i zanieczyszczenia. Stosowałam go tak jak zaleca producent - nakładałam wilgotnymi dłońmi na twarz i masowałam kulistymi ruchami. Robiłam to dwa razy, gdy miałam na sobie makijaż. Świetnie radził sobie z jego usunięciem, nie podrażniał skóry, ani jej nie wysuszał. Niestety jego pojemność jest dla mnie zbyt mała, dosyć szybko go wykorzystałam. 



Bielenda, aktywny tonik anti-age

Tonik wydajny, bez jakiegoś szczególnie przyjemnego lub nieprzyjemnego zapachu. Niestety szczypie w oczy kiedy spryskuje nim twarz, musiałam niestety przerzucić się na waciki. Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia, ani innego działania, nic nie zepsuł ale i nic nie zdziałał. Przyznaję, że męczyłam go bardzo. 



Bioline, hydrolat z jałowca

Produkt miał za zadanie łagodzić stany zapalne, regulować wydzielanie sebum i zwalczać trądzik. Przyznaję, że używałam go w gorszym okresie cery, ale nie zauważyłam, aby miał na nią jakikolwiek wpływ. Nie dał rady wypryskom. Dla mnie jest to straszny średniak. 


Douglas, Les Delices, Krem do rąk 

W końcu skończyłam drugie opakowanie tego kremu! Nawet nie wiecie jak ja się z nim męczyłam! Pokazywałam Wam go już w jednym denku i wspominałam, że skusił mnie fajną ceną i zapachem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że na rękach zapach nie jest już tak przyjemny, a sam krem przy dłuższym stosowaniu miałam wrażenie, że wysusza moje dłonie. Bubel jakich mało! 



Bielenda, "Coconut Oil", drem do rąk nawilżający 

Lubiłam go używać. Pachniał bardzo przyjemnie, zapach przypominał słodki kokos. Dla mnie plusem jest to, że mogłam zabrać kremik zawsze ze sobą. Jest poręczny, malutki i idealnie mieści się w torebce. Krem fajnie nawilżał, jednak nie był to długotrwały efekt i co jakiś czas oczywiście dokładałam kolejną porcję. 



Bodyboom, Peeling kawowy

Opakowanie pozytywnie wyróżnia się na plus - ekologiczny design, który od razu zwraca uwagę swoją skromnością i prostotą na tle wielobarwnych opakowań innych kosmetyków. W działaniu nie jest zły. Peeling jak peeling- ładnie wygładza skórę, usuwa martwy naskórek, skóra jest po nim przyjemna i miła w dotyku. Niestety, tak wysoka cena za peeling, który można sobie z powodzeniem zrobić samemu w domu sprawia, że oceniam go dość przeciętnie. 


Rimmel, Match Perfection, Silky Loose Face Powder 

Ten puder również mogliście widzieć już u mnie w denku. Ultra drobno zmielony, sypki puder. Znakomicie matuje, wygładza, niweluje pory. Nie bieli. Nie pachnie, nie alergizuje, nie podrażnia. Pięknie wtapia się w skórę i pozostawia efekt zblurowania na długi czas. Minusem jest dla mnie opakowanie- duże dziurki, przez co wysypuje się dużo pudru na wieczko. Zdecydowanie jeden z moich pudrowych ulubieńców. 



Lirene Dermoprogram, mgiełka utrwalająca makijaż

Ten produkt naprawdę sporo ze mną przeszedł, co można zauważyć po jego opakowaniu :D Mgiełka ma bardzo dobry rozpylacz, jest bardzo wydajna. Po użyciu zdejmuje pudrowość z twarzy, jednak trzeba uważać ze stosowaniem jej w okolicy oczu. Przedłuża trwałość makijażu, ale na pewno nie o deklarowane przez producenta 10 godzin.




Jak Twoje zużycia w tym miesiącu?


Komentarze

  1. Spore denko i dużo ciekawych produktów :) Sama niestety nic nie znam, ale ciekawi mnie zwłaszcza krem do rąk Bielenda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam kilka produktów z Twojego denka - m.in ten krem z Douglasa i mi zapach się podobał, ale wiadomo kwestia gustu 🙂
    Miałam też tą mgiełkę z Lirene i niestety mnie nie zachwyciła...
    Puder z Rimmel pierwszy raz widzę- ale chętnie wypróbuję 🙂
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już dawno przestałam nagminnie zużywać, zrezygnowałam z batalionu kosmetyków, które testowałam jeszcze za czasów bycia blogerem kosmetycznym. Teraz życie w nurcie "mniej" i jestem z tego tytułu bardzo szczęśliwa. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie gratuluję :) U mnie niestety ciężko zrezygnować z niektórych produktów, mimo to staram się żyć coraz bardziej minimalnie :D

      Usuń
  4. Aktualnie używam kokosowego kremu Bielendy i go uwielbiam, dla mnie pachnie kokosową Princessą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ten zapach również przypominał właśnie tego wafelka, bardzo przyjemny :D

      Usuń
  5. Połowy kosmetyków nie znam . Ale najbardziej zainteresowała mnie ta żółta glinka

    OdpowiedzUsuń
  6. Używałam tego serum z The Ordinary, ale przerwałam. Muszę do niego wrócić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładne denko. Ja uwielbiam wszelakie maseczki glinkowe, działają cuda u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się zgadzam, są moim numerem jeden jeśli chodzi o maseczkowanie :D

      Usuń
  8. Bardzo ciekawe denko. Nie przepadam za markami własnymi ani za Bielendą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Bielenda to los na loterii, czasami jest okej, a czasami bubel :)

      Usuń
  9. Nie mialam zadnego z tych kosmetykow ale myslalam nad the ordinary :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, tyle tu fajnych kosmetyków, a ja żadnego z nich bliżej nie znam. Moje denko z marca powiedziałabym przeciętne, nie jestem z niego zadowolona. Zobaczymy, jak będzie w kwietniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie musisz się przyjrzeć bliżej :) Życzę powodzenia w kwietniu! :)

      Usuń
  11. nie znam nic ;) ale te kremy do rąk i z bielendy i z douglasa bardzo ładnie wyglądają ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe denko, nic nie znam. Najbardziej zaciekawił mnie puder, dawno nie miałam nic z Rimmela 😉

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem wielką fanką marki Manufaktura Naturalis, ciekawe jak sprawdziłby się peeling "wiesiołek i jarmuż" :) Z pozostałych, zaprezentowanych kosmetyków zaciekawił mnie kremik do rąk marki Bielenda.
    Pozdrawiam serdecznie kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten peeling był moim pierwszym produktem tej marki, ale zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenia, dlatego na pewno sięgnę jeszcze po kosmetyki Manufaktury Naturalis :)

      Usuń
  14. Z The Ordinary wypróbowałam już olejek różany. Ciekawa sprawa, uwielbiam tego typu kosmetyki ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
    thenorthernerviking.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja akurat tego typu kosmetyków od TO nie miałam okazji próbować, może się skuszę :)

      Usuń
  15. Tonik z BIELENDY także miałam i używałam i sprawdził mi się fajnie. Miałam poczucie lekkiego odświeżenia :)
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Dużo ciekawych produktów udało Ci się zużyć w ostatnich miesiącach, choć żadnego z nich nie miałam. U mnie w marcu słabsze zużycia niż zawsze, ale kilka produktów się zebrało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde zużycie jest dobre - skromne, ale własne :) Coś konkretne zainteresowało Cię z mojego denka? :)

      Usuń
  17. Świetny wpis, nie ukrywam, że najbardziej ciekawiła mnie Twoja opinia nt. The Ordinary, Niacinamide 10% + Zinc 1%. Sama używam tego preparatu, niestety ja jestem mocno zawiedziona :(
    Zauważyłam, że po użyciu zaczynają robić mi się większe wykwity na skórze... Na początku myślałam, że to może coś innego, ale odstawiłam kosmetyk na trochę i później znowu zaczęłam używać (już po pierwszym użyciu, następnego dnia miałam niemiłą niespodziankę). Jestem zdziwiona, bo są pewne kosmetyki tej firmy, które uwielbiam.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, wielka szkoda, ale jak wiadomo co skóra to reakcja :( U mnie to serum sprawdziło się bardzo dobrze i na pewno jeszcze do niego wrócę :)

      Usuń
  18. Fajny wpis ;) lubię bardzo posty kosmetycze. Twój mnie bardzo zaciekawił bo wcześniej nie miałam styczności z tymi produktami. Najbardziej produkt z The Ordinary. ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. A do mnie przemawiają produkty Bioline :)

    Pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Mi mega podoba się zapach kokosowego kremu do rąk :) Niczym wafelek Princessa :) Po prostu bajeczny <3

    Co do denka jestem pod wrażeniem ilości kosmetyków. Szkoda, że kilka z nich okazało się bublem :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny artykuł! Fajnie, że mimo tej epidemii tworzysz coś co miło się czyta 😊
    Pozdrawiam 😀
    Zapraszam do siebie: www.swiatwedlugidoli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. chyba nie znam żadnych z tych kosmetyków ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ah sounds great, thanks for review!

    Allie of
    www.allienyc.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Marka The Ordinary budzi moją ciekawość już od jakiegoś czasu.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie miałam zadnego z produktów ale widzę, że dużo produktów które chętnie bym przetestowała :) Ja bardzo chce przetestować marke The Ordinary

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawe produkty używałaś, ja z twoich nie znam żadnego.

    OdpowiedzUsuń
  27. ja nie wiem, jak Wy to robicie, że macie takie duże denka :P ja jak wykończę jeden kosmetyk (nie licząc żelu pod prysznic ) to jest dobrze :D ja lubię peelingi body boom ale kupuje je tylko w promocjach. Cena jest faktycznie dość wysoka. A serum z the ordinary bardzo chcę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  28. The Ordinary mam ochotę od dawna przetestować, ale grzecznie czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  29. The Ordinary niacynamid uwielbiam, jest to jeden z moich ulubionych produktów do pielęgnacji:):**Buziaczki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku! Skoro trafiłeś na mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) Jednocześnie informuję, że komentarze obraźliwe, świadczące o nie przeczytaniu artykułu lub służące wyłącznie autoreklamie będą przeze mnie ignorowane, a ich autorów nie odwiedzam.