Projekt denko | Kosmetyczne zużycia kwietnia

W tym miesiącu zużyłam garstkę produktów, bo niektóre (czasem jak na złość) okazują się być niesamowicie wydajne. Kwiecień był miesiącem, w którym wykończyłam też jedne ze swoich hitów za którymi na pewno będę tęsknić, ale chwilowo nie przewiduję powrotu. Do przetestowania przecież jest jeszcze mnóstwo innych produktów! Zapraszam na miks zużytych kosmetyków.



pHformula, EXFO Cleanse emulsja oczyszczająca 3w1

U mnie ta emulsja sprawdziła się fenomenalnie i jeśli podobnie jak ja zmagacie się z trądzikiem, to naprawdę warto wypróbować. Szczególnie polubiłam się z tym kosmetykiem w formie maski i peelingu.Emulsja oczyszczająca pHformula wpisała się w potrzeby mojej cery idealnie. Struktura skóry była wyrównana i wygładzona, rozszerzone pory stawały się mniej widoczne. Cera nabierała zdrowszego i bardziej równomiernego kolorytu. Twarz po jego zastosowaniu była niesamowicie miękka, nie ma mowy o żadnym ściągnięciu. 


Nie pozostawiał żadnego nieprzyjemnego, uciążliwego filmu, ale skóra stawała się minimalnie lepka.  Skóra była zdrowo zmatowiona, wyraźnie wygładzona i mięciutka. Optymalnie nawilżało. Serum początkowo stosowałam tylko wieczorem, jednak dałam mu szansę również w dzień i okazało się, że świetnie współgra z makijażem. 


Pure by Clochee - lekki krem normalizujący

Skusiłam się na ten krem, ponieważ poszukiwałam czegoś bardzo lekkiego, a jednocześnie nawilżającego pod makijaż. Myślę, że ten krem sprawdzi się świetnie dla cer tłustych i mieszanych. Nawilżenie jest lekkie, ale u mnie wystarczające. Na dzień stawiam na minimalizm. Krem wchłaniał się całkowicie. U mnie nie pozostawiał matowego wykończenia, jednak po nałożeniu makijażu i pudru, skóra bardzo ładnie trzyma mat. 


Soraya, Plante, Odświeżający płyn micelarny

Skuszona pięknym opakowaniem postanowiłam wypróbować ten produkt, niestety się zawiodłam. Liczyłam na grejpfrutowy zapach i uczucie świeżości na skórze po użyciu. Nie otrzymałam tego. Miałam nawet problem ze zmyciem zwykłego codziennego makijażu oczu, czyli tuszu do rzęs. Plusem było to, że nie podrażniał. 


Makeup Revolution, Conceal and Define Concealer

Zakupiłam korektor zachęcona zachwytami influencerek. Powiedzenie, że mam jasną karnację jest eufemizmem, ponieważ należę do osób które są praktycznie białe jak ściana. Z tego powodu szukanie dobrze kryjącego korektora w moim odcieniu było zwykle robotą karkołomną. Gama kolorystyczna nie zawodzi, producent pomyślał o posiadaczkach bladych cer. Ten produkt ma bezsprzecznie bardzo dobre krycie, co jest chyba jego największą zaletą.  Niestety, ale ten korektor nałożony na cienie pod oczami robi mi w tym miejscu Saharę i przez to trochę podkreśla zmarszczki, których normalnie nie mam. Mam do niego mieszane uczucia. 


Soraya, Lactissima, żel do higieny intymnej

Płyn jest wydajny, choć ma trochę rzadką konsystencję, pachnie ładnie, opakowanie poręczne, które nie zacina się. Myje i odświeża dobrze, ale nie radzi sobie z podrażnieniami. Nawet powiedziałabym podrażnia je jeszcze bardziej-zaczynam odczuwać pieczenie. A to dla mnie skreśla go całkowicie. 


Alterra, Remember the Summer Duschgel 

Żel jest bardzo gęsty, lekko galaretkowaty. Zapach jest naturalny, nie wyczuwam w nich chemicznej woni, pokochałam go od pierwszego użycia. Żel nie pieni się jakoś wybitnie z uwagi na łagodny skład bez popularnych drażniących substancji spieniających. Niemniej jednak dobrze oczyszcza skórę, a przy tym jej nie wysusza. 


Garnier Mineral, Antyperspirant w kulce 48h, Action Control

Najlepszy antyperspirant w kulce! Jest to antyperspirant, który na prawdę dobrze chroni przed potem nawet w upały, czy po wysiłku. Ma przyjemny delikatny zapach, który długo utrzymuje się i jej bardzo wydajny. Oprócz tego ma poręczne i eleganckie opakowanie. Jedynym minusem może być to, że dosyć długo się wchłania, ale za to nie klei się na skórze i koi drobne podrażnienia po depilacji. 


Phytovolume, Maska nadająca włosom objętość

W przypadku moich cienki włosów maska sprawdziła się dobrze. Nie zauważyłam jakiejś znaczącej poprawy w objętości, ale włosy po aplikacji były pięknie wygładzone, szybko i łatwo się rozczesywały, wyglądały zdrowo oraz zdecydowanie były uniesione u nasady. Minusem jest opakowanie, niestety pod koniec ciężko było mi wydobyć z niego resztki produktu. 


Bioélixire, Olejek z czarnuszki

To już chyba moje trzecie opakowanie tego olejku. Świetnie radzi sobie z suchymi i puszącymi się końcówkami. Po jego użyciu włosy są gładsze i przyjemniejsze w dotyku. Lubię również nakładać olejek na noc, żeby rano zmyć go podczas mycia włosów. 



Jak tam Twoje zużycia? 

Denko luty-marzec: trochę ulubieńców, średniaków i bubli

Ostatnie denko pojawiło się w styczniu, a kwiecień mamy już na wyciągnięcie ręki, dlatego czas najwyższy, aby pokazać Wam produkty, które ostatnio zużyłam. Niektóre z nich zalegają już zbyt długo i aż proszą się o mini recenzję i swój debiut na blogu. Jeśli o jakimś produkcie pojawiła się pełna recenzja to podlinkuję ją w tytule kosmetyku.


Dzisiaj na tapetę biorę kilkanaście pustych opakowań – kosmetyków średnich, rewelacyjnych i bubli. Zostańcie do końca, żeby dowiedzieć się, co polecam, a do czego na pewno nie wrócę!


Your Natural Side, glinka zielona & żółta

Osobiście jestem zakochana w maseczkach glinkowych i uważam je za bezkonkurencyjne. Od razu widać, że twarz jest rozjaśniona, jakby dotleniona i wygląda zdrowiej. Buzia stała się bardzo miękka (żółta glinka chyba najbardziej zmiękczyła cerę), pełna blasku i delikatna. Nawilżenie także się utrzymało. Podoba mi się również efekt delikatnego zmatowienia i odtłuszczenia. Zielona glinka jak żadna inna bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem mojej twarzy, a nawet delikatnym ściągnięciem porów. Po jej zastosowaniu skóra jest mięciutka, gładka, a koloryt skóry zdecydowanie bardziej ujednolicony.



Manufaktura Naturalis, peeling "wiesiołek i jarmuż"

Peeling w swojej roli sprawdza się bardzo dobrze. Produkt świetnie usuwa wszystko to co powinien, pozostawiając cerę niesamowicie gładką i promienną. Zaskórniki są mniej widoczne, podobnie jak ślady po wypryskach. Produkty, które nakładam o wiele szybciej się wchłaniają. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że pory stały się znacznie mniejsze, a skóra nabrała zdrowego i klarownego koloru.



The Ordinary, Niacinamide 10% + Zinc 1%

Skóra po tym serum zdecydowanie mniej się świeciła i przetłuszczała. Na szczęście mimo właściwości regulujących wydzielanie sebum preparat mnie nie przesuszył i sprawdził się świetnie zarówno w porannej jak i wieczornej pielęgnacji cery.


Be the Sky Girl, Eeasy going - emulsja do mycia twarzy 2w1

Kosmetyk jest naprawdę delikatny, ale idealnie usuwa brud i zanieczyszczenia. Stosowałam go tak jak zaleca producent - nakładałam wilgotnymi dłońmi na twarz i masowałam kulistymi ruchami. Robiłam to dwa razy, gdy miałam na sobie makijaż. Świetnie radził sobie z jego usunięciem, nie podrażniał skóry, ani jej nie wysuszał. Niestety jego pojemność jest dla mnie zbyt mała, dosyć szybko go wykorzystałam. 



Bielenda, aktywny tonik anti-age

Tonik wydajny, bez jakiegoś szczególnie przyjemnego lub nieprzyjemnego zapachu. Niestety szczypie w oczy kiedy spryskuje nim twarz, musiałam niestety przerzucić się na waciki. Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia, ani innego działania, nic nie zepsuł ale i nic nie zdziałał. Przyznaję, że męczyłam go bardzo. 



Bioline, hydrolat z jałowca

Produkt miał za zadanie łagodzić stany zapalne, regulować wydzielanie sebum i zwalczać trądzik. Przyznaję, że używałam go w gorszym okresie cery, ale nie zauważyłam, aby miał na nią jakikolwiek wpływ. Nie dał rady wypryskom. Dla mnie jest to straszny średniak. 


Douglas, Les Delices, Krem do rąk 

W końcu skończyłam drugie opakowanie tego kremu! Nawet nie wiecie jak ja się z nim męczyłam! Pokazywałam Wam go już w jednym denku i wspominałam, że skusił mnie fajną ceną i zapachem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że na rękach zapach nie jest już tak przyjemny, a sam krem przy dłuższym stosowaniu miałam wrażenie, że wysusza moje dłonie. Bubel jakich mało! 



Bielenda, "Coconut Oil", drem do rąk nawilżający 

Lubiłam go używać. Pachniał bardzo przyjemnie, zapach przypominał słodki kokos. Dla mnie plusem jest to, że mogłam zabrać kremik zawsze ze sobą. Jest poręczny, malutki i idealnie mieści się w torebce. Krem fajnie nawilżał, jednak nie był to długotrwały efekt i co jakiś czas oczywiście dokładałam kolejną porcję. 



Bodyboom, Peeling kawowy

Opakowanie pozytywnie wyróżnia się na plus - ekologiczny design, który od razu zwraca uwagę swoją skromnością i prostotą na tle wielobarwnych opakowań innych kosmetyków. W działaniu nie jest zły. Peeling jak peeling- ładnie wygładza skórę, usuwa martwy naskórek, skóra jest po nim przyjemna i miła w dotyku. Niestety, tak wysoka cena za peeling, który można sobie z powodzeniem zrobić samemu w domu sprawia, że oceniam go dość przeciętnie. 


Rimmel, Match Perfection, Silky Loose Face Powder 

Ten puder również mogliście widzieć już u mnie w denku. Ultra drobno zmielony, sypki puder. Znakomicie matuje, wygładza, niweluje pory. Nie bieli. Nie pachnie, nie alergizuje, nie podrażnia. Pięknie wtapia się w skórę i pozostawia efekt zblurowania na długi czas. Minusem jest dla mnie opakowanie- duże dziurki, przez co wysypuje się dużo pudru na wieczko. Zdecydowanie jeden z moich pudrowych ulubieńców. 



Lirene Dermoprogram, mgiełka utrwalająca makijaż

Ten produkt naprawdę sporo ze mną przeszedł, co można zauważyć po jego opakowaniu :D Mgiełka ma bardzo dobry rozpylacz, jest bardzo wydajna. Po użyciu zdejmuje pudrowość z twarzy, jednak trzeba uważać ze stosowaniem jej w okolicy oczu. Przedłuża trwałość makijażu, ale na pewno nie o deklarowane przez producenta 10 godzin.




Jak Twoje zużycia w tym miesiącu?


Projekt denko | Noworoczne zużycia w mini recenzjach

Pierwszy miesiąc w nowym roku praktycznie mamy już za sobą, więc przyszedł czas na małe podsumowanie kosmetycznych zużyć. Tym razem udało mi się zużyć kilka średniaków, ale też perełek, które na pewno jeszcze nie raz trafią do mojego koszyka podczas zakupów. Jeśli jesteście ciekawi jak tym razem mi poszło, czytajcie dalej!



Biotaniqe Dermoskin Expert, Różany tonik oczyszczający 

Całkiem niezły produkt, który mogę w zasadzie polecić posiadaczkom wszystkich rodzajów cery. To co było dla mnie największym zaskoczeniem, to fakt że jak na tak lekki produkt bardzo fajnie nawilża skórę i utrzymuje jej optymalny poziom nawilżenia. Jeśli chodzi o uregulowanie wydzielania sebum czy odblokowanie porów to niestety nie zauważyłam żadnych zmian, jednak mimo wszystko tonik nie pogorszył również stanu skóry w tym zakresie - nie podrażnił jej, nie spowodował zaczerwienień czy wysypu.

Bosphaera, Serum rozświetlająco-rozjaśniające

Z tym kosmetykiem polubiłam się bardzo! Nie dość że ma zupełnie naturalny skład bez dodatku jakichkolwiek substancji syntetycznych, to jego działanie i zapach także są wyjątkowe. Produkt ten jest wręcz idealnym dla osób, które borykają się z poszarzałą cerą bez energii i pragną ją ładnie rozjaśnić oraz dodać blasku. Nie zapycha porów, wycisza skórę i poprawia jej kondycję. 


Bourjois, Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu

Produkt dostałam w gratisie podczas zakupów w drogerii. Już po pierwszym użyciu byłam zadowolona z efektu jaki daje. Płyn nie podrażnia skóry, nie wysusza i bardzo dobrze domywa resztki makijażu. 

Soraya Plante, Roślinna pianka myjąca do twarzy

Pianka bardzo dobrze spisuje się w swojej roli - skutecznie, a jednocześnie delikatnie oczyszcza skórę pozostawiając ją odświeżoną i w dobrej kondycji. Do tego ma fajny, naturalny skład, naprawdę dobrą wydajność oraz niską cenę. 


Camolin, Żel pod prysznic - truskawka

Żałuję, że nie mogę przesłać wam tego zapachu. Nie jest to typowa truskawka zerwana prosto z babcinego ogródka, jednak aromaty są bardziej słodsze, ale nie drażnią nosa. Zawiera kompleks ziół o działaniu orzeźwiającym. Bardzo go lubię!

Ziaja, Kwiat lotosu, Nawilżająca pianka do higieny intymnej

Preparat idealnie nadaje się do codziennej pielęgnacji miejsc intymnych. Produkt łączy delikatną piankową formę, pH kwas mlekowy oraz nowatorski w higienie intymnej, antybakteryjny kwas copper usnate. Zawiera delikatne substancje myjące, nie zawiera barwników i jest bardzo wydajna.


Douglas, Les Delices, Krem do rąk 

Skuszona fajną ceną i zapachem postanowiłam zaopatrzyć się w dwa opakowania tego kremu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że na rękach zapach nie jest już tak przyjemny, a sam krem niewiele robi. Nie czuję większego nawilżenia, wręcz mam wrażenie, że przy dłuższym stosowaniu dłonie są bardziej wysuszone.

Oriflame, VIP Club Bali, Mgiełka zapachowa

Zapach jest dobrze oddany - na początku czuć słodkie, świeże truskawki, które znikają, by ustąpić miejsca słodkim nutom wanilii i kokosa. Nie wyczułam w nim tonów alkoholowych, co jest ogromnym plusem! Z trwałością jest rzeczywiście duży problem. Teoretycznie mgiełka to mgiełka, i jej trwałość z zasady nie jest najlepsza. Jednak tutaj zapach znika po 15 minutach i trzeba aplikować kolejne porcje. 


Catrice, Liquid Camouflage, Korektor w płynie wodoodporny

Zużyłam już wiele opakowań tego korektora, jest dla mnie obowiązkową pozycją w kosmetyczce. Idealnie współpracuje z różnymi podkładami, dobrze zakrywa niedoskonałości i cienie pod oczami. Używam go również na powieki jako bazę pod cienie i w tej roli również spisuje się świetnie.



Jak wyglądają Twoje styczniowe zużycia? Znasz któryś z kosmetyków z mojego denka?

Grudniowe denko | Ostatnie zużycia roku 2019

Jak tam po świętach? Brzuszki napełnione, a prezenty rozpakowane? Pochwalcie się co dostaliście! Przed nami jeszcze sylwester, który mam nadzieję, będzie dla Ciebie niezapomniany. A dzisiaj przygotowałam prawdopodobnie już ostatni wpis tego roku i jak mogliście zauważyć będą to grudniowe zużycia.

Zapraszam na miesięczny projekt denko. 


Pielęgnacja ciała

YOPE, Balsam do ciała i rąk 'Figa' - Wchłania się błyskawicznie, nie pozostawia tłustej ani lepkiej warstwy i sprawia, że skóra jest bardzo dobrze nawilżona, zregenerowana i ujędrniona. Zazwyczaj stosowałam go na noc, a rano budziłam się z bardzo gładką i elastyczną skórą. Dodatkowo pompka, która kupiła mnie od razu, na wejściu. 
JANTAR, Nawilżający balsam do rąk z esencją bursztynową i srebrem - Bardzo fajny krem do rąk z wygodna pompka, która zdecydowanie ułatwia aplikacje kremu. Miło pachnie, szybko się wchłania i zdecydowanie poprawia kondycje rąk.

ORGANIC SHOP, Coffee & Sugar, Body Scrub - Liczyłam na piękny kawowy zapach, ale niestety ten scrub pachnie bardziej tak mlecznie, słodko. Posiada cukrowe drobinki, które świetnie masują skórę. Naskórek jest idealnie złuszczony. Konsystencja produktu jest bardzo gęsta nie rozpada się on od razu w dłoniach. 



Pielęgnacja twarzy

NACOMI, Krem arganowy pod oczy - Produkt łatwo się rozprowadza, ale nie wchłania się do końca, zwłaszcza, jeśli nałożymy większą ilość.  Fajnie działa także na wszelkie obrzęki po nieprzespanych nocach, jeśli wcześniej potrzymamy go w lodówce. Skóra pod oczami jest świetnie nawilżona. Niestety nie zauważyłam redukcji ceni pod oczami czy chociażby lekkiego rozjaśnienia tej strefy.
DUETUS, Krem na dzień - Jest to naprawdę lekki kosmetyk, idealny na dzień, pod makijaż. Jego wadą może być brak widocznego nawilżenia, dlatego nie sprawdzi się z pewnością na skórach skłonnych do przesuszeń. Produkt jest wydajny, dobrze rozprowadza się po skórze i szybciutko wchłania. 

DUETUS, Krem na noc -  Od razu czuć jego działanie odżywcze, nocą działa tu armia składników aktywnych, regenerujących cerę. Skóra po tym produkcie jest świetnie nawilżona, mniej się przetłuszcza i jest aksamitna w dotyku. 



Pielęgnacja włosów

Produkty te pokazywałam Wam już w ostatnim denku. Zakupiłam ponownie zestaw tej marki, polecając go jednocześnie mamie. Jak się okazało był to błąd, bo kosmetyki tak jej podpasowały, że razem zużyłyśmy je w miesiąc! :D
BE COLOR Shampoo, Caviar, Keratin & Collagen - Włosy po użyciu kosmetyku są doskonale oczyszczone, nawilżone i chronione po farbowaniu i innych zabiegach chemicznych. Dzięki pH 5.5, łuska włosa jest domykana, a włos znacznie bardziej lśniący.

BE COLOR Mask, Caviar, Keratin & Collagen - Włosy po spłukaniu produktu są niewiarygodnie miękkie i elastyczne. Stosuje ją w połączeniu z szamponem przez co pięknie lśnią i są cudownie nawilżone! 



Kosmetyki kolorowe

BOURJOIS, Always Fabulous - Podkład jest jednym z moich ulubionych i na twarzy wygląda jak milion dolców. Nie przeszkadza mi nawet fakt, że czasem może wymagać przypudrowania, ale jestem na tym etapie makijażowej drogi, że wolę się przypudrować niż zaszpachlować czymś ciężkim. 
LOVELY, Gold highlighter - Rozświetlacz ma piękny, złoty kolor, tworzy na kościach jarzmowych przepiękną taflę. Ma bardzo mocny pigment, więc jak ktoś nie chciałby z nim przesadzić to polecam nakładać go lekką ręką. Przy dokładnym przyjrzeniu się widzę małe drobinki, ale nie jest to jakiś chamski brokat. 



Grudniowe denko | Ostatnie zużycia roku 2019 - podsumowanie

To tyle z mojego denka - nie ma tego dużo, ale nie chcę bez sensu trzymać pustych opakowań. I tak jestem dumna z tych zużyć, tym bardziej, że to ostatnie denko tego roku! Największa radość jest wtedy, gdy pokazuję dany kosmetyk kolejny raz♥
 
A teraz życzę Ci, abyś w ten Nowy Rok weszła z radością w sercu. Aby nigdy nie odstępowała Cię nadzieja na lepsze jutro i wiara w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Życzę także wszechogarniającej miłości zarówno od ludzi jak i do ludzi. Aby otaczały Cię osoby, które będą dla Ciebie motorem do działania.


Jak Twoje zużycia? Znasz coś z mojego denka?

Projekt denko ostatnich dwóch miesięcy | Kosmetyczne zużycia pielęgnacyjne & makijażowe

Zdaję sobie sprawę z tego, że denko powinno się pojawiać raz w miesiącu, jednak moje zużycia nie są tak szybkie, jakbym chciała. Niemniej jednak staram się denkować zapasy, które udało mi się zebrać. To chyba największy post ze zużyciami jak dotąd, więc i tak jestem z siebie dumna! Wiele rzeczy pielęgnacyjnych w mojej kosmetyczne sięga dna, bo jak wiadomo, jeśli już coś się kończy - to wszystko na raz ;) Dlatego też postaram się następny post wrzucić już z miesięcznym zużyciem.

Nie przedłużając, zapraszam do zapoznania się z moim denkiem z października i listopada.



Pielęgnacja ciała & włosów 

BE COLOR Shampoo, Caviar, Keratin & Collagen - Szukałam produktu wolnego od siarczanów (SLS i SLES) i znalazłam! Włosy po użyciu kosmetyku są doskonale oczyszczone, nawilżone i chronione po farbowaniu i innych zabiegach chemicznych. Dzięki pH 5.5, łuska włosa jest domykana, a włos znacznie bardziej lśniący.

BE COLOR Mask, Caviar, Keratin & Collagen - Maska ma świetną konsystencję, nie trzeba jej dawać dużo, a wystarczy na pokrycie całej długości włosów. Co najważniejsze nie zawiera żadnych chemicznych substancji, które mogłyby zniszczyć efekt po zabiegu keratynowym na włosy, który wykonałam kilka miesięcy temu. Włosy po spłukaniu produktu są niewiarygodnie miękkie i elastyczne. Stosuje ją w połączeniu z szamponem przez co pięknie lśnią i są cudownie nawilżone! Dodatkowo jestem zakochana w zapachu. 
FEMINA, Intimea, Kremowy płyn do higieny intymnej z kwasem mlekowym, prebiotykami i betainą -  Jeśli chodzi o sam płyn to konsystencją nie nazwałabym go kremowym. Jak dla mnie jest to emulsja myjąca o mlecznym kolorze i rzadkiej konsystencji, która potrafi uciekać z rąk. Nie mogę powiedzieć, że płyn jest zły, bo nic złego mi nie wyrządził, ale nie jest też aż tak dobry, abym chciała ubrać się i pobiec po 5 zapasowych opakowań. Dla mnie to taki średniak na co dzień, który względnie się spisuje, ale kiedy się skończy mam ochotę na zakup czegoś innego. Można wypróbować, bo cena też zachęca do zakupu, ale fajerwerków bym nie oczekiwała.

ZIELONE LABORATORIUM, Krem do mycia ujędrniająco-regenerujący: Aloes & Olejek pomarańczowy - Produkt świetnie poradził sobie z moją suchą i wymagającą ujędrnienia skórą! Po pierwsze zapach - pomarańczowy z ziołową nutą, jest mocno energetyzujący i pobudzający, to lubię. Po drugie produkt faktycznie przyjemnie nawilża już podczas mycia. Łagodnie się pieni i lekko pobudza krążenie dzięki zawartości drobinek luffy.

LE PETIT MARSEILLAIS, Kremowy żel pod prysznic: Malina & piwonia - Żel dobrze myje i oczyszcza skórę z wszelkich zanieczyszczeń. Po kąpieli ciało jest odświeżone i miłe w dotyku. Nie wysusza skóry ani jej nie podrażnia. Jeżeli chodzi o właściwości pielęgnacyjne to nie zauważyłam aby miał jakiś wpływ na moją skórę, nawilżenia też jakiegoś specjalnego nie ma, ale nie wysusza skóry - ja nie mam potrzeby po nim aplikowania jeszcze jakiegoś balsamu. Dodatkowo pachnie naprawdę pięknie!



Pielęgnacja twarzy 

L'OREAL PARIS, Skin Expert, Płyn micelarny dla skóry normalnej i mieszanej - Płyn jest świetny, doskonale oczyszczą moją cerę, radzi sobie nawet z wodoodpornym makijażem, bezpieczny dla oczu, jest bardzo wydajny, a opakowanie bardzo wygodne. Jest dostępny w każdej drogerii, a cena do jakości jest odpowiednia.

DUETUS, Żel myjący do twarzy - Żel skutecznie usuwa resztki makijażu i nadmiar sebum. Po umyciu twarz jest oczyszczona i odświeżona, choć zdarzało mi się że sporadycznie była lekko ściągnięta i sucha. Dyskomfort ten szybko jednak mijał po użyciu toniku do twarzy. 
BIOLAVEN ORGANIC, Żel myjący do twarzy - Nawilża i odświeża cerę. To co go wyróżnia to przemiły, naturalny, słodki zapach winogron. Nie podrażnia ani nie uczula, a jedyne co po nim zostaje to uczucie odświeżenia i piękny zapach. 

VIANEK, Normalizaujący tonik do twarzy - Ma świetny skład, pachnie przepięknie i przede wszystkim łagodzi podrażnienia, otwarte ranki, ogólnie przyspiesza gojenie niespodzianek, które lubią się pojawiać na mojej twarzy. Nie jest zbyt wydajny, szybko znika. 



Kosmetyki kolorowe

WIBO, Beach Cruiser, HD Body & Face Bronzer - Świetnie wygląda i dobrze się rozciera, ma ładny kolor. Należy jednak mieć lekką rękę, bo może zrobić plamy. Do tego mocno pyli się przy nabieraniu na pędzel przez co brudzi biała toaletkę. 

LOVELY, Skin Kissing Powder Skin Beautifier, Mineral Loose Powder - Zakupiłam go z myślą o mojej tłustej cerze, by mocno zmatowić podkład, Niestety puder jest nie trwały, skóra już po godzinie zaczyna się świecić. W dodatku podkreśla suche skórki i niedoskonałości. Co prawda jest wydajny i pięknie pachnie, może nada się do skóry normalnej, ale u mnie się nie sprawdził.

RIMMEL, Match Perfection, Silky Loose Face Powder - Ultra drobno zmielony, sypki puder. Znakomicie matuje, wygładza, niweluje pory. Nie bieli. Nie pachnie, nie alergizuje, nie podrażnia. Pięknie wtapia się w skórę i pozostawia efekt zblurowania na długi czas. Minusem jest dla mnie opakowanie- duże dziurki, przez co wysypuje się dużo pudru na wieczko. Gąbeczka dołączona w zestawie kompletnie nieprzydatna, nakładam pędzlem.
BOURJOIS Paris, Healthy Mix, BB Cream - Produkt idealnie dopasowuje się do cery, wyrównując koloryt, dobrze kryjąc i pozostawiając naszą twarz promienną i bardziej wyspaną. W temacie trwałości tego produktu - w stanie idealnym utrzymuje się ok. 6h. Po takim czasie zauważyłam lekkie wyświecenie w strefie "T". Bardzo się z nim polubiłam i na pewno do niego wrócę. 

LOVELY, Liquid Camouflage - Po pierwsze kolory są bardzo średnie. Dość mocno oksyduje. Nie wtapia się tak ładnie w skórę, jakbym tego chciała, dodatkowo jest mega niewydajny. Nigdy nie zdażyło mi się tak szybko skończyć korektora jak tego. Raczej nie sięgnę po niego ponownie.

WIBO, Eyebrow pomade - Ma świetną, kremową konsystencję, jest super napigmentowana (wystarczy nabrać odrobinę żeby zrobić całą brew) przez co jest też naprawdę wydajna. Zdecydowanie moja ulubiona. 


To tyle z mojego denka - nie ma tego dużo, ale nie chcę bez sensu trzymać pustych opakowań. Jak widzicie tym razem króluję kolorówka. Jestem ciekawa jak będzie wyglądać grudniowe denko, bo to ostatnie w tym roku! 


Jak tam Wasze zużycia? 

Denko sierpień-wrzesień: Rimmel, tołpa, soraya i inne


Czas na dwumiesięczne denko! W sierpniu nie robiłam takiego wpisu, ponieważ nie zużywam aż tylu produktów, aby opakowania z dwóch miesięcy mnie przytłoczyły. Ostatnio również troszkę zaniedbałam bloga i instagrama, ale wraz z nadejściem jesieni rozłożyło mnie totalnie, także od tygodnia jestem na antybiotyku i nie mam kompletnie na nic siły. Powoli zabieram się jednak do nadrabiania zaległości i komentowania Waszych blogów kochani!


Tymczasem nie przedłużając - zapraszam na kosmetyczne zużycia! 



Kolorówka 

Zdążyłam zużyć tylko dwa produkty z tej kategorii, jednak widzę, że w mojej toaletce powoli kończy się więcej kosmetyków, które podejrzewam zagoszczą w następnym denku. Tym razem mini recenzję tuszu do rzęs i korektora. 
  • Rimmel, Wonder’Luxe Volume Mascara - największym plusem jest zdecydowanie przepiękne opakowanie - metaliczne, różowe, wygląda naprawdę świetnie. Na plus również szczoteczka - wygięta w luk, łatwo się nią operuje. Ponadto tusz się nie rozmazuje i nie kruszy w ciągu dnia. Niestety nie osiągnęłam objętości rzęs o jakiej marzyłam. Rzęsy są wydłużone, ale nie ma efektu volume. Dodatkowo na początku może sklejać rzęski. 

  • Catrice, Liquid Camouflage High Coverage Concealer - kupiłam ten korektor przez przypadek i tak oto odkryłam mój ideał. Świetnie współpracuje zarówno z podkładem jak i kremem BB zakrywając cienie czy pojawiające się zaczerwienienia. Nie wysusza, dobrze się rozprowadza, nie ciemnieje. Co ważne, dobrze wygląda po przypudrowaniu.


Pielęgnacja twarzy 

Większą część kosmetyków, które zdenkowałam gościły już u mnie na blogu, więc przy nich nie będę się bardzo dużo rozpisywać
  • Tołpa, Green Oils, Oczyszczanie, Płyn micelarny do mycia twarzy i oczu - bardzo dobrze oczyszcza. Radzi sobie również z różnego typu podkładami, cieniami, tuszem wodoodpornym, eyelinerem, szminką - tutaj, aby sprawiedliwie go ocenić, zrobiłam kilka razy eksperyment zmywając różnego rodzaju kosmetyki. Zmywa wszystko, choć trzeba dać mu czas, by uniknąć pocierania skóry. Usuwa makijaż skutecznie i dokładnie

  • Soraya Plante, Roślinna esencja tonizująca - moja skóra polubiła ten tonik głównie za uczucie ukojenia jakie pojawia się po aplikacji. Przywraca po myciu naturalne pH naszej skórze. Ogólnie bardzo się z nim polubiłam. 

  • Arganove, Glinka zielona do cery problematycznej - efekt użycia tej glinki jest naprawdę świetny. Już po pierwszym użyciu cera jest matowa, rozjaśniona, pory są wyraźnie zwężone. Po kilku zastosowaniach niedoskonałości jest mniej. Zdecydowanie produkt należy do moich ulubieńców.

  • Biotaniqe, Multi Biomask Liftingujące płatki pod oczy - przed użyciem przez 2 godziny chłodziłam płatki w lodówce. Efekt był taki, że orzeźwienie było fantastyczne, lecz niestety z liftingiem mało miało to wspólnego. Przez 15 kiedy miałam je na sobie bardzo szybko się nagrzały od skory, ale przyjemnie nadal było. Skóra pod oczami wyglądała na trochę bardziej świeżą i wypoczętą, ale bez szału. 

  • Exclusive Cosmetics, Hydrożelowe płatki pod oczy ze złotem -  płatki są z tych grubszych, ślisko - żelowych, z całkiem wystarczającą ilością formuły w opakowaniu. Z początku trochę zsuwają się z twarzy, dlatego pierwsze 5 minut warto spędzić na spokojnie, najlepiej na leżąco - potem część substancji wnika w skórę i trzymają się już lepiej. Nieco wygładzają skórę pod oczami, jest trochę bardziej napięta, minimalnie (minimalnie!) rozjaśniają cienie.

Pielęgnacja ciała

W tej kategorii również tylko dwa produkty, tanie i warte uwagi 
  • Orfilame, Nawilżający krem do rąk z olejkiem z awokado - krem ma lekką konsystencję i szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustej warstwy ale czuć nawilżenie. Jak dla mnie, super, jednak z bardzo suchymi dłońmi może sobie nie poradzić. Ogólnie polecam, gdyż nie lubię ciężkich i tłustych kremów do rąk. Ten, pomimo swojej lekkiej konsystencji w pełni spełnia moje oczekiwania i nawilża moje dłonie.

  • BeBeauty, Care, Sól do kąpieli brzoskwiniowa - produkt ślicznie i intensywnie pachnie, tak samo w opakowaniu jak i po wsypaniu do wanny. Sól dobrze się rozpuszcza i nie zostawia osadu. Woda jest zabarwiona na lekko pomarańczowy kolor. Lubię ją używać, bo faktycznie czuję się odprężona, bardzo fajny umilacz kąpieli. 

To tyle z moich zużyć. Nie jest ono duże, szczególnie jak na dwa miesiące, ale mam nadzieję, że jeszcze to wszystko się rozkręci u mnie! 

Jak tam Twoje zużycia? Znasz coś ze zdenkowanych przeze mnie produktów?

Pierwszy projekt denko na blogu, czyli zużycia lipca

Dzisiaj chciałabym zaprezentować wam nową serię, którą planuję wprowadzić na stałe na mojego bloga, a mowa tutaj o powszechnym  i lubianym projekcie denko! Czytam wasze zużycia tak często, że zapragnęłam mieć je u siebie. Uważam, że to świetna okazja do zapoznania się z takimi mini recenzjami produktów. Posty zamierzam dodawać pod koniec każdego miesiąca, chyba, że będzie tego naprawdę mało - wtedy zdenkuję dwa miesiące razem. W dzisiejszym wpisie będzie sporo kolorówki, ale nie zabraknie pielęgnacji ciała, twarzy czy produktów do włosów.

Serdecznie zapraszam na post ze zużyciami! 

Makijaż 

Muszę przyznać, że ostatnimi czasy naprawdę odeszłam od malowania się. Najczęściej z kolorówki królują u mnie produkty do oczu. Udało mi się w końcu zużyć podkład i bazę, które zakupiłam naprawdę spory czas temu..

  • Isana Young, Compact Powder - jako posiadaczka cery tłustej kompletnie nie polecam tego pudru. Kosmetyk nie sprawdza się na dłuższą metę, po 2h trzeba robić poprawki. Nie współgra kompletnie mi z twarzą, dodatkowo bardzo podkreśla suche skórki.  Na plus bardzo wygodne do korzystania opakowanie, cena i oczywiście dostępność. 

  • Maybelline, Master Prime, Pore Minimizing Primer - baza dobrze nawilża skórę i pozostawia ją przyjemnie gładką. Jednak nie przedłuża trwałości makijażu. Podkład wygląda i zachowuje się identycznie z nią i bez niej, dodatkowo nie poradziła sobie ona z jej głównym zadaniem - pory nie są zminimalizowane w najmniejszym stopniu. 

  • Maybelline Fit Me!, Matte + Poreless Foundation - Podkład łatwo rozprowadza się na skórze, bardzo dobrze współpracuje z gąbką do makijażu. Jego krycie jest średnie ale można je budować, na skórze jest niewyczuwalny, świetnie się utrzymuje, nie ściera się, jest bardzo lekki, nie tworzy efektu maski, doskonale nadaje się do codziennego stosowania. Po jego nałożeniu skóra wygląda świeżo i promiennie. Podkład daje efekt delikatnego matu. Biorąc pod uwagę również niską cenę, myślę że warto wypróbować ten produkt.
  • Bell, Perfect Dip Eyeliner - produkt dość trwały, kreska utrzymała mi się cały dzień na oku, jednak jego aplikacja jest fatalna. Chodzi mi tutaj głownie o aplikator, który jest po prostu twardy. Wymieniłam go od razu na inny. Z samego produktu byłam zadowolona. 

  • Eveline, Extension Volume, False Definition 4D & Waterproof Mascara - po kilku miesiącach testowania tego tuszu, mogę stwierdzić że był co najwyżej okej. Do kupna zachęciła mnie jego miękka, silikonowa szczoteczka i oczywiście cena. Tusz nie osypuje się, nie rozmazuje, ładnie wydłuża rzęsy. Na początku niestety bardzo skleja rzęsy. 

Pielęgnacja twarzy 

Aktualnie do pielęgnacji swojej twarzy przywiązuje ogromną uwagę. Kiedyś nie zwracałam uwagi na skład, a brałam, bo było np. w reklamie to na pewno się sprawdza! Teraz śmieję się sama z siebie, jednak cieszę się, że te czasy minęły :D


  • Lirene Dermoprogram, Physi-micelarny żel do oczyszczania twarzy z błękitną algą - Kupiłam ten żel micelarny z myślą o dokładnym demakijażu po ciężkich kosmetykach. Niestety w tej roli nie sprawdził się zupełnie. Makijaż musiałam zmywać kilkakrotnie, a na płatku kosmetycznym i tak pozostawały ślady po podkładzie. Dodatkowo podrażnił moje oczy, skóra była strasznie lepka i nieprzyjemna w dotyku.

  • Bielenda, Skin Clinic Profesional, Super Power Mezo Serum - produkt w moim odczuciu zrobił niewiele. Nie zauważyłam zwężenia porów, oczyszczenia cery, wyrównania koloru. Może trochę pomagało przy zmianach trądzikowych i w zmatowieniu cery, jednak używam też innych kosmetyków do tego przeznaczonych, więc trudno jednoznacznie stwierdzić, co pomogło. 

Pielęgnacja ciała 

Do pielęgnacji ciała nie przywiązuje aż takiej uwagi. Skórę mam suchą, ale nie wrażliwą, więc mogę stosować o wiele więcej kosmetyków drogeryjnych.

  • Eveline, Botanic Expert, Aktywnie nawilżające mleczko w balsamie do ciała `5 roślinnych mleczek` - bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę. Intensywnie pachnie kokosem. Szybko się wchłania, nie zostawia smug, a konsystencja produktu jest rewelacyjna, kremowa, ale lekka. Na plus oczywiście pompka przez co produkt jest naprawdę wydajny. 

  • Vellie Cosmetics, Nawilżający krem do rąk - krem jest delikatny, nie oblepia dłoni ani nie jest zbyt tłusty- a jednak działa tak jak trzeba i idealnie sprawdza się jako niewielki towarzysz w ciągu dnia. Nie sprawi cudów, ale aplikowany regularnie poprawia stan dłoni. Skóra jest zdecydowanie bardziej nawilżona i wygładzona. Do tego zapach produkt jest naprawdę subtelny. 

  • Garnier Mineral, Antyperspirant w kulce 48h, Action Control - dzięki niemu w upalne dni czy w zatłoczonym autobusie nie mam problemów z potem. Nie zostawia plam na ubraniach i działa naprawdę długo - nie sprawdzałam, czy wytrzymuje 48 godzin, ale 24 na pewno. Ładnie, delikatnie pachnie, jest wydajny i ma bardzo poręczne opakowanie. Zdecydowanie mój ulubieniec!

  • Organic Shop, Raspberry & Sugar, Body Polish - ten peeling pachnie jak prawdziwe malinki. Jestem zachwycona. Spodziewałam się sztucznego, chemicznego zapachu a tutaj proszę-raj dla mego nosa. Kosmetyk bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek, dogłębnie odżywia i nawilża skórę dzięki ekstraktowi z malin. Dodatkowo nadaje skórze jędrność i sprężystość. Co więcej trzcina cukrowa nawilża i odświeża skórę. Aktualnie testuję peeling kawowy tej marki, ciekawe czy zaskoczy mnie równie pozytywnie!

Włosy 

Czyli dwie odżywki - jedną z nich uwielbiam, a drugą uważam za totalny bubel. I olejek, który pokochałam od pierwszego użycia!


  • Bioélixire, Olejek z czarnuszki - olejek spisuje się na prawdę świetne. Moje włosy mają tendencje do przetłuszczania przy nasadzie natomiast końcówki często są przesuszone, stosowanie serum przywróciło im blask i elastyczność. Stosuję serum po każdym myciu włosów, nakładam na jeszcze wilgotne końcówki. Żałuje jednak, że opakowanie nie ma małego dozownika - to na pewno ułatwiło by miarkowanie produktu. Poza tym wszystko na plus!

  • Kallos, Algae, Maska do włosów z algami - bardzo lubię maski Kallos, ze względu na niską cenę i działanie. Algae to jedna z lepszych masek, jakich miałam okazję używać. Największą zaletą jest dla mnie to, że nie obciąża włosów i nie przyspiesza ich przetłuszczania. Już po kilku sekundach od nałożenia jej na włosy, idealnie je wygładza i daje uczucie nawilżenia. Włosy bez problemów się później rozczesują. Plusem jest też zapach, przyjemny, nie mdlący.

  • Receptury Agafii, Tradycyjny syberyjski balsam do włosów nr 2 na brzozowym propolisie - zauważyłam, że włosy robią mi się przesuszone i naprawdę zbyt lekkie. Kilka kropel oleju nieco załatwiało sprawę, ale nie do końca. Końcówki miałam po nim bardziej szorstkie, a o nawilżeniu niestety nie można tutaj mówić. Zdecydowanie jestem na NIE. 

To by było tyle mojego denka. Mam nadzieję, że udało mi się jak najlepiej przedstawić wam pokrótce kosmetyki, a  mój pierwszy post ze zużyciami was wciągnął! Dajcie znać w komentarzu! :)

Znasz coś z mojego zużycia? Coś Cię zainteresowało?